Redakcja Bieganie.pl
O tym, że na łamach bieganie.pl mam się pojawiać, wiedziałem już od jakiegoś czasu, ale że już od dzisiaj, to się dopiero przedwczoraj dowiedziałem. Na szczęście dostałem zamówienie na tekst o HME, a tu tematów do wyboru istne morze. W tym większość to tematy jak rzeka. Więc, by wody zbytnio nie lać, na kompilację się zdecydowałem. W alfabetycznym porządku.
A jak ANIOŁKI MATUSIŃSKIEGO. Nie za bardzo przepadam za tym określeniem. Nie wiem czemu. Może dlatego, że diabelnie dobrze im ostatnio idzie. Co potwierdza kolejne złoto dla tej przesympatycznej ekipy w sztafecie 4×400 m.
B jak BIEGI. Czyli to, co tygrysy lubią najbardziej. Na tych mistrzostwach podobały mi się wyjątkowo. Wiele zaciętej walki, sporo nieoczekiwanych rozstrzygnięć no i nam też fajnie wyszły. Mogłoby oczywiście być lepiej, ale nie narzekajmy. Cztery medale to naprawdę przyzwoity wynik.
C jak CYPRYJCZYK mistrzem na płotkach. Równie zaskakujące jak V jak Volko.
D jak DEKORACJA. Wręczanie medali w jakimś korytarzu to według mnie pomysł do D jak do D**Y jest. Mogli już chociaż te kable i tą gaśnicę jakoś zasłonić. Na szczęście w trzecim dniu było już jak pan Bóg przykazał. Zresztą organizatorzy imprez mistrzowskich w ostatnich latach strasznie w tej kwestii kombinują. Zachodzę w głowę, po co.
E jak ENNAOUI Sofia. Na złoto szans nie było. Ale wielkie brawa za coś, co się nieczęsto zdarza, czyli odzyskanie drugiej pozycji straconej na 100 metrów przed metą.
F jak FANTASTYCZNY konkurs. Patrz T jak TYCZKA.
G jak „GDZIE JA BYŁAM rok czy dwa lata temu”. Wypowiedź Ewy Swobody tuż po finale sześćdziesiątki. W sporcie, tak jak i w życiu, w różnych miejscach się bywa. Często i w takich, gdzie światło nie dochodzi. Najważniejsze jednak, gdzie Ewa jest teraz. I mam do Ewy prośbę, żeby się już nigdzie stąd nie wybierała.
H jak HARATANIE. W gałę nam ostatnio słabo wychodzi, za to kulą haratamy przednio. Drugi raz z rzędu na imprezie mistrzowskiej na najwyższym podium Michał Haratyk. Gdyby nie CeHa jak CHOROBA, to Konrad Bukowiecki na pewno powalczyłby o obronę tytułu sprzed dwóch lat. No, ale tak niestety też bywa. Patrz literka S.
I jak IGA Baumgart. Presja presją, taktyka taktyką, ale mi się tak trochę wydaje, że Iga nie do końca z F jak FORMĄ trafiła. I jej samokrytykę po nieudanym półfinale uważam za nieuzasadnioną. Czasami po prostu więcej zrobić się nie da. Za sztafetę i cały sezon halowy jedno wielkie chapeau bas.
J jak JÓŹWIK Joanna. Tym razem jako gość w studiu TVP. Radziła sobie świetnie, ja jednak liczę, że w najbliższych latach w tej roli oglądać jej nie będziemy 🙂
K jak KRÓLOWA. Na zawodach lekkoatletycznych jest tylko jedna. Królowa sprintu. Po pięćdziesięciu latach na tronie znów zasiada Polka. Ewa pięknie nawiązała do osiągnięć Pani Ireny Szewińskiej.
L jak LEWY. F jak FIRMA, W jak WALCZAK, S jak STARY LIS. No M jak MISTRZ po prostu! A tak, by być precyzyjnym W jak WIELKI MISTRZ.
Ł jak ŁZY na mecie. Takie, jakie Ewie Swobodzie popłynęły, lubimy oglądać.
M jak MEDALOWA klasyfikacja. Podobnie jak dwa lata temu w Belgradzie wygrywa ją Polska. Powoli zaczynam się przyzwyczajać.
N jak NOKAUT. Finał 3000 m kobiet do końca trzymał w napięciu. No prawie do końca. Aż mi trochę szkoda tej Niemki było. Bądź co bądź też wybitna zawodniczka. A te to nie bardzo lubią takiego spektakularnego łupnia dostawać.
O jak ODCIĄĆ musiało. Ale że odetnie dopiero na 20 metrów przed metą, tego się chyba nikt nie spodziewał. Brawa dla płotkarza Damiana Czykiera, który w związku z kontuzją Karola Zalewskiego w sztafecie 4×400 m musiał biegać. I O jak O MAŁO CO medalu nie dowiózł.
P jak PROFESORA Kszczota zabrakło i po raz pierwszy od dawna inne nacje o mistrzostwo w biegu na 800 m powalczyć mogły. Nasi Michał Rozmys i Mateusz Borkowski odpadli w eliminacjach. Przy odrobinie szczęścia obaj w półfinałach mogli się znaleźć, ale potencjału na M jak MEDAL tu raczej nie było. Chłopaki jednak młodzi i waleczni, co pokazali rok temu w Berlinie, więc pociechy będziemy mieć z nich jeszcze sporo.
Q – brak tej literki przy nazwisku Konrada Bukowieckiego to największa niespodzianka in minus na tych mistrzostwach. No ale o tym już tutaj było.
R jak REKORD. Żaden świata czy Europy nie padł. Choć ten Europy na 400 m został przez Karstena Warholma wyrównany. Padło za to kilka rekordów mistrzostw. Mój sprzed siedemnastu lat na 800m trzyma się dzielnie:)
S jak SHIT HAPPENS. Statystyka nie kłamie i paru naszym musiało się przydarzyć. I kilku się przydarzyło. Ale oczywiście zapominamy i już trzymamy kciuki za kolejne starty. Wszak F jak FORTUNA kołem się toczy.
Ś jak ŚWIĘTY Justyna. Halę w tym roku potraktowała ulgowo, więc i my ją tak traktujemy. Normalnie byłoby zaledwie szóste miejsce, tymczasem jest aż finał. Finał, który trochę Justynie nie wyszedł, ale po sztafecie trochę nie ma to chyba znaczenia.
T jak TYCZKA. Te najtwardsze tradycyjnie w posiadaniu Polaków. Brawo Paweł Wojciechowski i Piotr Lisek. To nie pierwszy i nie ostatni dublet w tej konkurencji. Mam w tym temacie P jak PEWNOŚĆ.
U jak mój ULUBIONY zawodnik. Marcin Lewandowski oczywiście. Z Tomkiem, jego trenerem i bratem jednocześnie w klubowej sztafecie 4×400 metrów biegałem. I karierę Marcina od samego początku obserwowałem. Przyznaję, że nie wierzyłem, że jakieś wielkie wyniki osiągnie. Ale ja się generalnie często mylę w takich sprawach! Coraz bardziej mi tu medalem olimpijskim zaczyna pachnieć. Nie martwcie się. W zaokrąglaniu w górę jestem dużo lepszy.
V jak VOLKO. Kolarstwem interesuję się od niedawna, ale zdążyłem się przyzwyczaić, że na mistrzostwach świata prawie zawsze wygrywa Słowak. Teraz będę się musiał przyzwyczaić, że finałów sprintu na imprezach mistrzowskich prawie nigdy nie wygrywa Słowak.
W jak WYJŚCIE AWARYJNE czyli sztafeta 4x400m mężczyzn. Mimo iż z płotkarzem w składzie, to o krok od medalu. Potencjał cały czas jest. No i jeszcze raz wielkie brawa dla Damiana Czykiera. Nie dał sobie w kaszę dmuchać.
X w lekkiej atletyce oznacza niezaliczoną próbę. Piotrkowi Liskowi pierwsza zrzutka przytrafiła się dopiero na 5.90. I na drugim miejscu Piotrek konkurs zakończył. Literka F nie była tutaj na wyrost.
Y jak YANA Kachur. Trzydzieste siódme miejsce w biegu na 60 metrów pań. Niby nic wielkiego, ale zawziąłem się, że wszystkie litery alfabetu tutaj ogarnę (te sensowne oczywiście). No i mi koleżanka z Ukrainy poważny problem rozwiązała.
Z jak ZŁOTO. Pięć sztuk. Jeszcze dziesięć lat temu nie do pomyślenia, że to po prostu solidna norma. Pamiętam dyskusję sprzed paru lat, że jak coś się nie zmieni w szkoleni młodzieży, to niedługo nie będzie miał kto zdobywać medali. Najwyraźniej coś się zmieniło.
Ź jak ŹDZIEBKO. Tyle Marcinowi brakło, by pokonąć Ingebrigtsena na mistrzostwach Europy w Berlinie. Tym razem było P jak POZAMIATANE. I co najważniejsze, w tą dobrą stronę.
Ż jak ŻYCZYŁBYM sobie, a Wy pewnie też, by te kolejne imprezy w naszym wykonaniu dalej tak wyglądały. Tym bardziej, że kolejne HME odbędą się w Toruniu. Już się nie mogę doczekać.
___________________________
Paweł Czapiewski jest rekordzistą Polski w biegu na 800 m (1:43.22). Podczas Halowych Mistrzostw Europy w Wiedniu w 2002 roku zdobył złoto i ustanowił, wciąż obowiązujący, rekord mistrzostw na 800 m.