Komentarz do Felietonów Kuby Wiśniewskiego
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
o kuchwa... aż przeczytamcichy70 pisze:dobre. bez dwóch zdań.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No! I to się czyta z przyjemnością. Więcej takich. Mniej tamtych
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Piękny <3
Kuba ma talent do pisania, nie od dziś wiadomo!
Kuba ma talent do pisania, nie od dziś wiadomo!
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł po równonocy
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
bardzo [PURPLE HEART]
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł on nie gryzie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 402
- Rejestracja: 29 maja 2019, 09:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
On się tylko chce pobawić, usłyszałem od właściciela sporego psa w typie wyżła. Zapytałem - To dlaczego się pan z nim nie bawi ? Schludnie ubrany ( jak na spacer z psem ) pan wzruszył ramionami a ja pobiegłem dalej i tak biegnąc pomyślałem, a może na tym polegała zabawa aby pies sobie za kimś pobiegał.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Sam mam psa, niegroźnego dla ludzi kundelka, ale zawsze jak mam go odpietego w lesie i widzę z daleka nadbiegającego biegacza albo rowerzystę to wołam psa najszybciej jak mogę. Wiem, że mu nic nie zrobi ale z dużym prawdopodobieństwem pobiegłby za nim skacząc wokoło. A już nawet to moze przestraszyć. Inna sprawa że jak już do tego dojdzie to opiekun powinien przeprosić a to się rzadko zdarza.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 482
- Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49
Hej, jestem daleki od potępiania wszystkich w czambuł, widzę, jak to się zmienia na plus - mam wrażenie, że świadomość rośnie wprost proporcjonalnie do liczby kilometrów pokonanych biegiem przez właściciela:)Mossar pisze:Sam mam psa, niegroźnego dla ludzi kundelka, ale zawsze jak mam go odpiętego w lesie i widzę z daleka nadbiegającego biegacza albo rowerzystę to wołam psa najszybciej jak mogę. Wiem, że mu nic nie zrobi ale z dużym prawdopodobieństwem pobiegłby za nim skacząc wokoło. A już nawet to moze przestraszyć. Inna sprawa że jak już do tego dojdzie to opiekun powinien przeprosić a to się rzadko zdarza.
-
- Stary Wyga
- Posty: 248
- Rejestracja: 12 sie 2015, 13:40
- Życiówka na 10k: 41:40
- Życiówka w maratonie: brak
I szczury na kanałku
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 29 sie 2019, 11:36
A ja miałem kiedyś taką sytuacje:
Biegnę sobie spokojnie rozbieganie, elegancko po chodniku wzdłuż dużej ulicy. W oddali widzę spacerujcą panią z psem, ale żadna mi to nowość, przecież codziennie takiego kogoś widuję. A w dodatku ten niezbyt wielkich rozmiarów pies był trzymany przez właścicielkę na smyczy (co już nie jest takie częste).
Biegnę w podobnym kierunku, co spacerujący i gdy zaczynam ich wyprzedzać, to nagle pies mnie dostrzega - zaczyna szczekać i mnie gonić . Nie zamierzałem się dać złapać, więc również przyspieszyłem. W większości przypadków pies wyhamowałby wraz z końcem rozwijajacej się smyczy. Ale nie tym razem, bo swym pędem wyrwał smycz właścicielce z ręki, słyszę tylko szczekanie, szuranie smyczy i krzyk właścicielki "niech no się Pan zatrzyma!!! proszę sie zaaaaatrzymaaać !!!".
Niestety nie byłem na tyle uprzejmy, by to zrobić. Pomyślalem sobie "na pewno nie, następnym razem Pani bedzie łaskawa mocniej trzymać pieska"
Całe szczęście, że pies był mały i prawdopodobnie nie miał zbyt dobrej kondycji, bo udało się uciec, nie chce myśleć, co by było w przypadku większego "psiaka" .
P.S. Podobny piesek w rodzinnych stronach próbował mnie ugryźć za każdym razem, gdy przebiegałem poboczem w pobliżu "jego posesji". Stąd nie mam zaufania do piesków. Choć gdybym wiedział, że pies jest mega grożny i nie ma szans na ucieczkę, to pozostaje się zatrzymać, skulić i chronić uszy. Gdy pies tylko wygląda na dużego i groźnego, ale nie jest agresywny, wystarczy pozostać w bezruchu, co się często u mnie sprawdzało. Po chwili pies traci zainteresowanie i wraca do właściciela.
Biegnę sobie spokojnie rozbieganie, elegancko po chodniku wzdłuż dużej ulicy. W oddali widzę spacerujcą panią z psem, ale żadna mi to nowość, przecież codziennie takiego kogoś widuję. A w dodatku ten niezbyt wielkich rozmiarów pies był trzymany przez właścicielkę na smyczy (co już nie jest takie częste).
Biegnę w podobnym kierunku, co spacerujący i gdy zaczynam ich wyprzedzać, to nagle pies mnie dostrzega - zaczyna szczekać i mnie gonić . Nie zamierzałem się dać złapać, więc również przyspieszyłem. W większości przypadków pies wyhamowałby wraz z końcem rozwijajacej się smyczy. Ale nie tym razem, bo swym pędem wyrwał smycz właścicielce z ręki, słyszę tylko szczekanie, szuranie smyczy i krzyk właścicielki "niech no się Pan zatrzyma!!! proszę sie zaaaaatrzymaaać !!!".
Niestety nie byłem na tyle uprzejmy, by to zrobić. Pomyślalem sobie "na pewno nie, następnym razem Pani bedzie łaskawa mocniej trzymać pieska"
Całe szczęście, że pies był mały i prawdopodobnie nie miał zbyt dobrej kondycji, bo udało się uciec, nie chce myśleć, co by było w przypadku większego "psiaka" .
P.S. Podobny piesek w rodzinnych stronach próbował mnie ugryźć za każdym razem, gdy przebiegałem poboczem w pobliżu "jego posesji". Stąd nie mam zaufania do piesków. Choć gdybym wiedział, że pies jest mega grożny i nie ma szans na ucieczkę, to pozostaje się zatrzymać, skulić i chronić uszy. Gdy pies tylko wygląda na dużego i groźnego, ale nie jest agresywny, wystarczy pozostać w bezruchu, co się często u mnie sprawdzało. Po chwili pies traci zainteresowanie i wraca do właściciela.
----------------------------------------------------------
1440miles
1440miles
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 482
- Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49
Kiedyś niestety los zemścił się na goniących mnie psach, a raczej jednym przedstawicielu. Wilczur chcąc się bawić ("chodz tu"), chciał przebiec przez ulicę, po której drugiej stronie biegłem. Wpadł pod koła. Koniec, klapa, rozpacz właściciela, moje wyrzuty sumienia. Psia karma?
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Eeee, ja tam ze zwierzyny zamieniam się w drapieżnika. Rzucam otsrzegawcze i szorstko brzmiące słowo które każdy pies usłyszał kiedyś od swojego właściciela. Słowo to jest niczym magiczne ABRAKADABRA a brzmi "Spierdalaj!!!", czasem się zatrzymam jeśli to nie pomoże zrobię bojowniczą pozę powtórzę moje ABRAKADABRA ze wzmacniaczem zaklęciowym "@#$%^!" i zwykle psina zmieszana sobie wraca do właściciela. W sytuacji gdy to nie pomaga a pies jest mocno natarczywy dostaje strzała w nos co działa zawsze, a w zasadzie zadziałało raz bo tylko raz użyłem. Później jeszcze musiałem wytłumaczyć w krótkich żołnierskich słowach właścicielowi, że to on powinien dostać w nos, a nie piesek bo pan się mnie czepiał z intensywnością godną swojego pupila. Taka procedura generalnie działa na większe psy, mniejsze mają mniejsze mózgi i rozumieją generalnie mniej więc są traktowane od razu z buta co przemawia do nich dość dobrze już po pierwszym przekazie informacji.
Taki miły dla piesków jestem od momentu jak moja własna prywatna żona została ugryziona w tyłek, a pamiątkę tego incydentu oglądam codziennie wieczorem
Taki miły dla piesków jestem od momentu jak moja własna prywatna żona została ugryziona w tyłek, a pamiątkę tego incydentu oglądam codziennie wieczorem