b@rto szklany biegacz

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

18.01.2018

BS. Drogi mega ośnieżone i oblodzone. Nawet bardziej oblodzone (a konkretniej to śnieg który leżał, został wyślizgany - czyli jak na lodzie). Założyłem trailówki, więc gdy przynajmniej trzymałem się bardzo blisko krawędzi i ten śnieg nie był tak wyślizgany to miałem całkiem przyzwoitą trakcję. Gdy tylko schodziłem do wewnątrz - lodowisko. Na szczęście bez żadnych upadków się obyło. Nakładki z kolcami trzeba wygrzebać i wydaje mi się, że będzie bardzo fajnie biegać po tym wyślizganych śniegu.
Sam bieg bardzo luźno i spokojnie. Nawet wziąłem żel na wszelki wypadek, ale stwierdziłem, że nie ma sensu. Naprawdę luźniutko mi się to biegło. Wyłączyłem w zegarku podświetlenie i miałem tylko pogląd na pełne kilometry - można więc powiedzieć, że było to biegane na samopoczucie. Czułem się trochę jak na tym BSie w sobotę przed progowym. Swoisty dzień konia... Tylko że miał być wczoraj. :hahaha: Przed akcentem robiłem sprinty pod górkę i zastanawiam się, czy to nie mogło podziałać mobilizująco na organizm ale "z czasem działania" po dwóch dniach. Muszę chyba jeszcze spróbować układu sprinty w poniedziałek, wtorek wolny, środa akcent, czwartek bs/long, piątek wolne, sobota akcent, niedziela bs/long.

Po biegu porolowałem łydki. Mocno pokurczone, bardzo bolało rolowanie... Dzisiaj powtórzę zabieg, a jak nie pomoże to w przyszłym tygodniu fizjo.
  • BS 16,34 km / 1:25:14 / śr. tempo 5:13/km
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20.01.2018

Czas wyciągnąć kolce... W najbliższym czasie chyba będę uczęszczał często na najmniej odśnieżoną drogę w powiecie - powód prozaiczny - lepiej biegać z kolcami gdzie jest 100% ubitego śniegu i lodu niż w trailówkach gdy raz jest śnieg a raz go nie ma. W nakładkach na buty jest niewygodnie bardzo, ale jakoś trzeba przeboleć. Inna opcja - kupię wkręty do opon (ze 3 miesiące już o tym myślałem, wszystkim polecałem nawet a jak przyszło co do czego to wyszło moje "jutro zamówię") i poświęcę Brooksy. Z nich i tak już nic nie będzie, to porobią za kolce. Ciekawe tylko czy nie będę czuł wkrętów na stopach.

Mniejsza o sprzęt - zrobiłem ciut ciągłego. Plan Bartoszaka zakładał 7 km, ja wpisałem sobie 9 (bo 7 km to ja z palcem w d... robię), ale z racji tego że ciemno (a ja nadal bez sprawnej czołówki) i ... nie chciało mi się więcej, to zrobiłem 7,4 km. Raczej poniżej 4:30 wchodziły (4:25-4:27), dwa jakieś takie wolniejsze po 4:34 i 4:32. Ogólnie spoko, bez zasapania.
  • BS 2,29 km / 13:55 rozgrzewka
    • BC2 7,42 km / 33:13 / śr. tempo 4:28/km / śr. tętno 177 bpm (86%)
    BS 2,33 km / 13:15 schłodzenie
21.01.2018

Zabawa biegowa, tzn. praktykowane już przeze mnie krótkie przebieżki - 15-sekundowe - z minutową przerwą. Tym razem biegałem to bez kolców (w tym samym miejscu co wczoraj) ale w trailówkach i muszę przyznać, że jak biegłem szybko to nie traciłem przyczepności. Za to gdy biegłem wolno - trakcja była słaba. Jak to się działo, nie wiem.
Szybkie powtórzenia od 65 metrów do 80 (większość w okolicach 72-75 a przynajmniej tak żarmę lapował) a wolne w tempie wolniejszego BSa (5:20-5:40).
  • ZB 10,58 km / 54:53 / śr. tempo 5:11/km
Tydzień - drugi z rzędu - 5 jednostek i ciut ponad 58 km. Najbliższy będzie raczej z ciut mniejszym kilometrażem z racji tego, że - po 1 - druga zmiana, a po 2 - we wtorek mam zaplanowane spotkanie, dość istotne w kontekście mojej kariery zawodowej i raczej nie wypada się przed nim np. połamać. Dlatego dmucham na zimne i we wtorek treningu nie robię. A jutro nie wiem czy mi się będzie chciało i czy będę miał czas.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24.01.2018

Pierwszy trening WT w tym sezonie. Matko, jak było ciężko... Miałem dwie opcje - kolce i bieganie po ubitym śniegu ale w zasłoniętym od wiatru terenie albo asfalt. Myślałem, że asfalt będzie lepszy, ale niestety się przeliczyłem. 1. i 2. powtórzenie pod wiatr, do tego musiałem kilka razy zbiegać na zaśnieżone pobocze, bo samochody jechały z jednej i drugiej strony... Myślałem, że trzeciego powtórzenia nie dam rady, ale na szczęście już biegłem z wiatrem. Chyba tylko to sprawiło, że zamknąłem jakoś cały trening. Co ciekawe, na schłodzeniu już nie było większego problemu i truchtałem sobie po 5:20, gdy zwykle po męczących treningach wlekę się po 6 i wolniej.

Co do spraw zawodowych - zmieniam pracę. Jednocześnie wyjeżdżam w inne miejsce - nie tak daleko, bo tylko 100 km od domu, ale jednak na stałe będę mieszkał już gdzieś indziej... I nie do końca w mega atrakcyjnym miejscu... Ale za to z innymi pieniążkami. Zostaje mi 3 miesiące wypowiedzenia i ... arrivederci.
  • BS 3,01 km / 16:14 rozgrzewka
    • 1. WT 2,00 km / 7:44,3 / 3:52/km
      4:00 przerwa
      2. WT 2,00 km / 7:44,8 / 3:52/km
      4:00 przerwa
      3. WT 2,00 km / 7:44,7 / 3:52/km
      4:00 przerwa
    BS 2,64 / 14:07 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25.01.2018

BS. Taki na szybko. Chciałem 12-13 km, ale czasu starczyło tylko na 10,5. Lepszy rydz niż nic.

  • BS 10,52 / 54:32 / śr. tempo 5:11/km



27.01.2018

Treningowy udział w 4. Platerowskim Biegu Trapera. Bieg crossowy po leśnych duktach. Warunki takie na 3. Koleiny, ubity i śliski śnieg, miejscami lód. Biegłem w kolcach. To był dobry ruch, bo mimo dodatkowego ciężaru zyskiwałem trakcją.
Bieg bardzo nudny, bo praktycznie już po 400 metrach wszystko się wykrystalizowało. Trzech mocnych zawodników (życiówki 32, 35, 37 minut na 10 km i wszyscy grubo poniżej 1:20 w HM), potem ja i za mną jeden zawodnik, który od około 3 kilometra tracił do mnie już ponad 200 metrów i do samego końca się to nie zmieniło. Początek był stosunkowo łatwy, dość płaski. Jedyną trudność sprawiały koleiny zrobione pewnie jeszcze przed mrozami i dosypane śniegiem, kilka zakrętów i ogólnie mówiąc - podłoże. Od 5 kilometra zaczęły się górki. Może nie okropne, ale wyraźnie odczuwalne - długie i ani to strome ani łagodne. Tempo mi siadało na podbiegach, ale patrząc na zawodnika za mną - to jemu tak samo. ;)
Finalnie - 4. miejsce open i wygrana w kategorii wiekowej 16-39. Czas 38:03 - poprawa rok do roku o 1:21. Warunki podobne, także traktuję to jako dobry znak.
  • BS 2,89 km / 16:17 rozgrzewka
    • Zawody 9,24 km / 38:03 / śr. tempo 4:07/km
    BS 1,03 km / 6:10 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29.01.2018

Niedziela była bez biegania - pogoda tragiczna, ja delikatnie zmęczony po zawodach. Miałem do wyboru albo coś bardzo spokojnego, albo odpoczynek. No i pogoda przeważyła. Niestety w poniedziałek wcale nie było lepiej. :P
Wychodząc na trening wiedziałem, że chcę pobiegać trochę szybciej. Nie wiedziałem czy zrobić podbiegi, przebieżki czy jakiś inny rodzaj treningu. Dopiero po 3 kilometrach wymyśliłem, że pobiegnę 6 x 200 na długiej przerwie. Biegane wg słupków drogowych, GPS też mówi że tam jest 200 metrów. Przerwa - nieregularna. Najpierw była dość długa, potem skróciłem (ogólnie zamierzeniem było 400 metrów bardzo wolno, ale po pierwszym odcinku wypadałoby startować w kiepskim miejscu i przed ostatnim też to samo miejsce wypadało więc te przerwy przedłużyłem). Ostatnie powtórzenie musiałem nagle przerwać, jak zaczynały nogi pomału mięknąc - z bramy wyskoczył pies i chciał mnie gryźć dziad jeden.
Wiatr nieco przeszkadzał, raczej nie odczuwałem z kolei, żeby kiedyś pomagał - 3 ostatnie były biegane pod wiatr (mniej więcej z godziny 10-11).
  • BS 3,46 km / 18:08 rozgrzewka
    • 200m / 34,8
      600m / 3:48 przerwa
      200m / 33,2
      430m / 2:58 przerwa
      210m / 34,8
      450m / 3:20 przerwa
      210m / 35,2
      460m / 3:38 przerwa
      200m / 32,5
      500m / 4:12 przerwa
      170m / 29,0
    BS 1,92 km / 10:52 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

31.01.2018

Uooooj bolało... Pierwsze interwały na powietrzu - jednak bieżnia mechaniczna nie oddaje biegania na dworze. Inna sprawa, że tak szybko to jeszcze nigdy nie biegałem interwałów. Mój rekord kilometra na Endo to 3:34 a na tym treningu zrobiłem 1,2 km w tempie 3:38 - ciut za szybko od założeń, ale na szczęście tylko ciut. Nie dałem rady wykonać 5. powtórzeń, jeszcze nie. Na 4. powtórzeniu już mało brakowało, żebym potykał się o własne nogi. Nie potrafiłem sobie wyobrazić jeszcze jednego powtórzenia.
Jeszcze zapomniałem w zapisanym w zegarku treningu edytować przerwę na 3'30" i została na 3'. Czy to by coś zmieniło? ;) To nic, za 2 tygodnie pójdzie lepiej. Tak samo było rok temu - pierwsze interwały "walka o tlen", potem 6 x 1,2 względnie luźno.
  • BS 2,27 km / 13:24 rozgrzewka
    • 1. 1,2 km / 4:23,1 / śr. tempo 3:39/km
      3:00 przerwa
      2. 1,2 km / 4:21,8 / śr. tempo 3:38/km
      3:00 przerwa
      3. 1,2 km / 4:24,4 / śr. tempo 3:40/km
      3:00 przerwa
      4. 1,2 km / 4:24,5 / śr. tempo 3:40/km
      3:00 przerwa
    BS 2,42 km / 14:23 schłodzenie
Dzisiaj czuję się rozwalony po tym treningu - plan na dzisiaj to jakieś 13-14 spokojnego biegu i może w piątek kąpiel w zalewie, żeby zregenerować lepiej nogi.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

01.02.2018

Po średnio udanych interwałach myślałem, że BS będzie bardzo ciężki do wykonania. Jak pisałem - od rana nogi były ciężkie. O dziwo na treningu czułem się bardzo luźno, nogi rwały się do biegania. 14 km poszło bardzo szybko i praktycznie bez większego zmęczenia.
  • BS 14,01 km / 1:11:24 / śr. tempo 5:06/km

03.02.2018

No byłem ciekaw jak pójdzie mi trening 3 x 2 km. Pierwszy taki był dość, hmm, wymagający. Wczoraj porcja pierogów ruskich (kuźwa, to naprawdę chyba moje "tajne" danie), odpoczynek (bardziej psychiczny niż fizyczny). Można powiedzieć, że przygotowałem się na tyle dobrze, na ile mogłem. Pogoda mega dopisała, 3-4 stopnie, całkowity brak wiatru - tego mi było potrzeba dzisiaj. No i poszło świetnie. :) 3 powtórzenia bez żadnej rzeźby, gdyby było trzeba - zrobiłbym i 4 powtórzenie. Fajny uczuć - aby tak zawsze. :)
  • BS 3,00 km / 16:45 rozgrzewka
    • 1. WT 2,00 km / 7:35,0 / śr. tempo 3:47/km
      4:00 przerwa
      2. WT 2,00 km / 7:37,5 / śr. tempo 3:49/km
      4:00 przerwa
      3. WT 2,00 km / 7:34,2 / śr. tempo 3:47/km
      4:00 przerwa
    BS 1,17 / 6:25 schłodzenie
PS. Patrząc jak opisywałem poprzednie WT napisałem, że będę musiał się przeprowadzić w związku z pracą. Okazało się, że nie - firma mnie skierowała do najbliższego zakładu, także zostaję tu, gdzie mieszkam. :)
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

04.02.2018

Luźne rozbieganko po lesie. Myślałem - znowu - że będzie dość ciężko po wczorajszym treningu, ale znowu się zaskoczyłem. Biegłem bardzo spokojnie, luźno a tempo i tak wskakiwało zaraz w okolice 5:00-4:50/km - wydawało mi się wręcz, że truchtam. Tylko początek ciut wolniejszy, ale to norma. Kurczę, fajnie. :hejhej:
  • BS 13,38 km / 1:08:50 / śr. tempo 5:09/km
Po biegu morsowanko, fajna regeneracja. Jeszcze dzisiaj wałeczek na łydki.

Tydzień z przebiegiem 59 km.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tydzień regeneracyjny - w teorii. W praktyce to skatowałem się we środę i czwartek w lesie - pracą, nie bieganiem. Dużo noszenia, łażenia, podnoszenia (sporo pracy nogami)...
Plany były ambitne, bo mimo właśnie luźniejszego tygodnia chciałem wpleść akcent w postaci 6 x 200 po 32'. Trudno, wypada. Zostają 3 treningi tylko także tydzień zrobi się naprawdę regeneracyjny.

07.02.2018

Po pierwszym dniu pracy w lesie nie czułem jeszcze mega zmęczenia - wybrałem się więc wieczorkiem na bieganie. Na końcu dołożyłem 10 sprintów pod górkę po ~60 metrów (10 sekund).
Następnego dnia rano jednak mega sztywność, ręce obolałe, nogi wyraźnie zmęczone. Wtedy właśnie zrozumiałem, że czas porzucić owe ambitne plany i odpoczywać. Oczywiście w czwartek dołożyłem kolejne 7 godzin tyrki fizycznej, później pączków...
  • BS 10,01 km / 55:57 / śr. tempo 5:35/km
Sam BS wchodził luźno po około 5:05-5:10, tempo zleciało, gdy schodziłem/leciutko truchtałem z górki po sprintach.


09.02.2018

Ten trening miał pierwotnie być zrobiony w czwartek, dlatego robiłem pobudzenie tymi sprintami. Jak już wcześniej pisałem - odpuściłem, przeniosłem na piątek. I tak czuję się dzisiaj zmęczony, jednak po pracy zdrzemnąłem się i trochę jakby mi "oddało". Już na sam trening wychodziłem z takim całkiem przyzwoitym samopoczuciem.
Założeniem było 10 km lekkiego ciągłego w II zakresie. Takim na dolnej granicy, tzn. około 80% HRmax. Nawet przyzwoicie mi to wychodziło, zerkałem na zegarek tylko jak mi się wydawało, że jest już około 84% - oczywiście zegarek mi to potwierdzał, wtedy lekko zwalniałem. Nie było to często - kilka, może kilkanaście razy. Tempo zupełnie bez znaczenia, miało być żwawo ale z hamulcem.
  • BS 2,00 km / 10:51 rozgrzewka
    BC2 10,00 km / 46:10 / śr. tempo 4:37/km / śr. tętno 166 bpm (81%)
    BS 1,01 km / 6:23 schłodzenie
Jutro już nic nie będę wciskał, zostanie tylko 20-22 km w niedzielę.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

11.02.2018

Chyba tylko z kronikarskiego obowiązku napiszę, że w niedzielę wpadł long. Long czyli ciut ponad 21,5 km. W sobotę wieczorem posiedziałem trochę z kolegą przy butelce, ale na szczęście rano wszystko było ze mną w porządku. :bum: Od 15 kilometra wybitnie ciężko mi szło, ale nie chciałem już pakować w siebie żelu z kofeiną bo i tak wszedłby za późno.
  • Long 21,68 km / 1:53:52 / śr. tempo 5:15/km

Zaczynam drugą część cyklu treningowego. W każdym tygodniu jednostka VO2max i wytrzymałość tempowa. 4.03 bieg z charakteru treningowego - 5 km w Wiązownie (treningowo w sensie takim, że będzie to trzeci akcent w tygodniu, nie luzuję), następnie tydzień później testowe 10 km - prawdopodobnie Radom (wygrałem free pakiet, ale nie wiem czy będzie mi się chciało jechać - zależy chyba wszystko od pogody)
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.02.2018

Ahh te Walentynki... Akcent miał być jutro, dzisiaj BS z podbiegami na "mobilizację". Ale że Walentynki, to normalne, że nie dam rady jutro pobiegać - a więc akcent wpadł dzisiaj. Takie śmieszne połączenie interwałów VO2max (jak nazywam interwały na tempach T3/T5) i wytrzymałości tempowej, tzn. biegu w tempie docelowej dychy. "Śmieszne" ale chyba tylko z nazwy. Chociaż jak pamiętam z poprzedniego roku, to tam było ciężej. Tutaj było ciężko ale parłem do przodu w zakładanym tempie i nie miałem wrażenia, że już jestem w innym świecie...
  • BS 2,3 km / 14:05 rozgrzewka
    • VO2max 1,2 km / 4:22,8 / śr. tempo 3:39/km
      3:30 przerwa
      WT 2,0 km / 7:39,6 / śr. tempo 3:50/km
      5:00 przerwa
      VO2max 1,2 km / 4:24,7 / śr. tempo 3:41/km
      3:30 przerwa
      WT 2,0 km / 7:41,3 / śr. tempo 3:51/km
      3:30 przerwa
    BS 1,66 km / 9:00 schłodzenie

Drugi interwał (ten VO2max) wchodził bardzo "betonowo". Przynajmniej na początku. Ciekawe odczucie, gdy ruszałem do tych powtórzeń WT, które wydawały się całkiem wolne. :bum:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

15.02.2018

Walentynki minęły mocno pechowo. W drodze do kina awaryjne hamowanie - ja wyhamowałem (i jednocześnie uciekałem na lewy pas), ale człowiek z tyłu nie i mi w bok się wtarabanił... Co najlepsze, nie godził się na swoją winę, więc kolejne minuty na oczekiwanie na policję, spisanie danych, wypisanie mandatu... Kino przepadło, ja wkur... bo mimo, że wina nie moja, to ambaras dopiero się zacznie - cały bok do roboty.
Z tym stresem podchodziłem też do treningu dzień później. Mówcie co chcecie, ale wystarczy tyle, żeby treningi przestały wychodzić. W planie wybieganie - i szło drętwo jak cholera. Założyłem pulsometr, żeby nie jechać na 80%. Początek po 5:40, 5:20... Nie szło mi. Miałem też zamiar od 2 kilometra, robić przebieżkę co kilometr. Zrezygnowałem, bo strasznie mnie wybijało z rytmu. Za to na końcu zrobiłem tych przebieżek 10. Dopiero od około 7. kilometra chyba sam siebie opieprzyłem, że odwalam - wyprostowałem się nieco, przyspieszyłem krok. Tempo wzrosło do okolic 5:05 a tętno zostało w okolicach 75%. Miałem takie momenty, że długo wiatr wiał mi w gębę to tu było po 5:15, następny kilometr to był długi podbieg, to nawet 5:29.
Jak pisałem - na zakończenie przebieżki.
  • BS 16,34 km / 1:25:46 / śr. tempo 5:15/km / śr. tętno 155 bpm (76%)

16.02.2018

Teoretycznie miało być wolne, ale czułem się całkiem dobrze, do tego nudziłem się trochę więc wybrałem się na krótkie rozbieganie. Dosłownie kilka kilometrów, ale ponownie z sesją przebieżek na końcu. No i już od początku zaczęło mnie delikatnie pobolewać w okolicach kości piszczelowej, od wewnętrznej strony. Coś jakby mięsień płaszczkowaty, może ścięgno Achillesa - ciężko mi jednoznacznie powiedzieć - kilka centymetrów nad stawem skokowym. Taki bardziej dyskomfort, bo można z tym biegać (na razie), ale czuć to wyraźnie. Do tego mocno reaguje na jakikolwiek ucisk. Przez to zrezygnowałem z sobotnich interwałów, a przeniosłem je na niedzielę. Na wtorek fizjo już umówiony... Sam brzuchaty łydki nie wydaje się specjalnie napięty, ale zawsze idąc do fizjo wydawało mi się, że nie jest napięty, a jak go rozluźniał to płakałem prawie. I dopiero potem czułem co znaczy rozluźniony mięsień.
  • BS 7,81 km / 41:41 / śr. tempo 5:20/km
Ogólnie mówiąc, zaczynają się problemy. Muszę modyfikować plan, zmieniać, przestawiać... Zobaczymy czy jutro będzie jakiś pozytywny odzew mięśnia na dodatkowy dzień odpoczynku...
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

18.02.2018

Dzisiaj noga ok. Miejsce jest czułe na dotyk ale podczas biegu czy chodzenia nie czułem bólu. W ogóle nie czułem, żeby był z tym jakikolwiek problem, nawet mimo swojego przeczulenia pod względem bólu/kontuzji.
Dzisiaj wytrzymałość tempowa w wydaniu 3 x 2,5 km. Pierwsze powtórzenie miałem z wiatrem, dwa następne - orałem pod wiatr. Może nie stawiało w miejscu, ale był to odczuwalny czynnik. Ciężko było, ale powiedzmy, że do wytrzymania.
  • BS 2,79 km / 16:33 rozgrzewka
    • 1. WT 2,5 km / 9:48,7 / śr. tempo 3:55/km / śr. tętno 185 bpm (90%)
      4:00 przerwa
      2. WT 2,5 km / 9:50,7 / śr. tempo 3:56/km / śr. tętno 188 bpm (92%)
      4:00 przerwa
      3. WT 2,5 km / 9:49,0 / śr. tempo 3:56/km / śr. tętno 184 bpm (90%)
      4:00 przerwa
    BS 0,96 km / 5:27 schłodzenie
PS. Dla ciekawych - każdy odcinek zaczynałem "na słupku", tzn. na oznaczeniu 100 metrów na drodze. I każdy kończyłem albo 2-3 metry (tzn. krok po piknięciu byłem już na wysokości słupka) przed słupkiem, albo dokładnie na nim.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21.02.2018

Wczoraj byłem u fizjo, jest lekki stan zapalny, ale nie jakiś tragiczny i fizjo pozwolił biegać na pełnych obrotach (w sumie to jakbym ja był fizjo, to bym zakazał, ale nie jestem). Zaczęliśmy rozluźniać łydki, jutro jeszcze jadę na igłowanie. Nie powiem, trochę mnie to martwi, ale... No zrobiłem dzisiaj mocny trening interwałowy i nie ma tragedii z tym. Jest delikatny ból jak uciskam to miejsce, ale tak podczas biegu czy chodzenia nie było i nie ma problemu.
Jak patrzę na rysunkach jak to jest połączone w stopie wszystko, to splata mi się w jedną całość - w niedzielę miałem longa a po nim zaczęło mnie boleć rozcięgno podeszwowe. Ale tak jakoś rozmasowałem od razu i zapomniałem o temacie. A to miejsce co mnie boli, to idzie jakieś ścięgno co się łączy z rozcięgnem albo jest bardzo blisko położone.

No ale - zrobiłem dzisiaj interwały, ale widzę, że ciężko mi przychodzi szukanie formy. Na razie to ja jestem w lesie chyba. Zrobiłem 5,5 powtórzenia. Jeszcze na 4 było w miarę, ale już po 5 to ja ledwo żyłem. Myślałem, że się nie ruszę. 6 zrobiłem 650 metrów i pas. Tempo zaczęło siadać a nie miałem mocy, żeby przyspieszyć. Może głowa nie dała rady...
  • BS 2,7 km / 16:09 rozgrzewka
    • 1. 1,2 km / 4:24,9 / śr. tempo 3:41
      3:30 przerwa
      2. 1,2 km / 4:24,4 / śr. tempo 3:40
      3:30 przerwa
      3. 1,2 km / 4:25,3 / śr. tempo 3:41
      3:30 przerwa
      4. 1,2 km / 4:24,3 / śr. tempo 3:40
      3:30 przerwa
      5. 1,2 km / 4:25,8 / śr. tempo 3:41
      3:30 przerwa
      6. 0,64 km / 2:22,2 / śr. tempo 3:43
      3:30 przerwa
    BS 3,2 km / 18:43 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24.02.2018

Spokojny BS, po dość długiej przerwie w której to miałem 2 zabiegi u fizjoterapeuty. Czy lepiej... Nie wiem, bardziej chyba sam sobie pomogłem niż te zabiegi.
Bieg bardzo luźny, odpoczynek chyba się przełożył na dość szybkie tempo. 2 początkowe kilometry jak zwykle w okolicach 5:30 ale później okolice 5:05 i nawet szybciej.
  • BS 9,73 km / 50:24 / śr. tempo 5:11/km

25.02.2018

Nie mam ostatnio dobrej passy z akcentami. Znowu nie domknąłem, ale tłumaczę sobie, że pogoda, że kiepski tydzień... Wychodząc rano na trening miałem -13 i wiaterek, może nie szalony, ale mroźny.
W planie 4 x 2 km. Mówiąc krótko - zrobiłem 2 x 2 km i 2 x 1,6 km. No nie wiem, brakło mi pary na 3. powtórzeniu, skróciłem do 1,6 a 4. powtórzenie to już chyba głowa strajkowała. To na pewno te -13, na pewno. :lalala:
  • BS 3,08 / 17:36 rozgrzewka
    • WT 2,00 km / 7:38,9 / śr. tempo 3:49/km
      4:00 przerwa
      WT 2,00 km / 7:40,9 / śr. tempo 3:50/km
      4:00 przerwa
      WT 1,60 km / 6:12,1 / śr. tempo 3:52/km
      4:00 przerwa
      WT 1,60 km / 6:09,9 / śr. tempo 3:51/km
      4:00 przerwa
    BS 2,62 km / 13:53 schłodzenie
Później morsowałem i kurczę choroba, wychodząc z wody pizgłem się udem w pływającą krę. Jest opcja, że wylezie krwiak, bo czuję pod palcem zgrubienie na czworogłowym. Taki to fart. :bum:
ODPOWIEDZ