To mój pierwszy wpis na forum, zatem witam wszystkich bardzo serdecznie

Od zawsze lubiłem wysiłek fizyczny, uczucie przekraczania własnych możliwości i strzelające endorfiny w amoku wycieńczenia. Nigdy jednak nie lubiłem biegania i nigdy nie uprawiałem tego sportu. Siłownia, basen, sporty walki - tak. I to mocno. Później jednak pojawiła się pierwsza praca, dziecko, brak czasu przeplątany lenistwem i w ten oto sposób ostatnie 10 lat przesiedziałem na kanapie systematycznie obrastając... lecz nie w mięśnie

Pół roku temu doszedłem do wniosku, że czas coś zmienić bo obrany kierunek zdecydowanie nie jest dla mnie korzystny... Siłownie uwielbiam, ale postanowiłem sobie odpuścić ponieważ mam mocną tendencję do nabierania masy, której mi zdecydowanie wystarczy

Dlatego w styczniu wróciłem na basen i na siłkę, na której skoncentrowałem się przede wszystkim na rowerku (2 x 1h pedałowania tygodniowo). Jeździć wolę w plenerze, ale na rowerze stacjonarnym mogłem skupić się na odpowiednim tętnie, bez konieczności zatrzymywania się co chwilę na światłach, pasach, skrzyżowaniach...
Ponieważ stary bakcyl do sportów zaczął się we mnie budzić na nowo, postanowiłem spróbować biegania. Pierwszy raz w tym celu wyszedłem 10 września. Obecnie mam za sobą 8 treningów.
Nie mając póki co żadnego pojęcia o technice biegania, planowaniu treningów itp wyszedłem na początek z prostego założenia: 10km marszobiegu, który z kolejnymi treningami zamieniać będę na coraz bardziej bieg i coraz mniej marsz.
Pierwsze 2 wyjścia: marszobieg na całym odcinku tak po 300-400 marszu i podobnie biegu.
3 wyjście: bieg z trzema marszami po ok 400m
4 wyjście: bieg z jednym marszem 400m po 5km
5 wyjscie: powolony truchcik na całym odcinku w czasie 1:23
6 wyjscie: powolony truchcik na całym odcinku w czasie 1:13
7 wyjscie: powolony truchcik na całym odcinku w czasie 1:10
8 wyjscie: powolony truchcik na całym odcinku w czasie 1:08
Jak na razie ta bardzo wstępne początki, ale zaczyna mi się podobać i czuję, że zostanę w temacie na dłużej. Obecnie studiuję lekturę na temat biegania, jednak każda rada z Waszej strony na wagę złota.
Dodam jeszcze, że mam 35 lat, 180cm i 105kg. Ten ostatni parametr niepokoi mnie najbardziej. Nie czuje się gruby

bo nie jestem tłusty, raczej "grubokostny"

Niepokoi mnie bardziej możliwość zrobienia sobie bubki w kolanach, stopach itp.
Obecnie nie mam żadnych ambitnych celów. Byłbym bardzo szczęśliwy biorąc udział w którymś z biegów na 10km latem (który traktuję zdecydowanie towarzysko). Postanowiłem sobie jednak, że udział wezmę w nagrodę jeśli uda mi się zejść z czasem poniżej 1h

I teraz zastanawiam się w jaki sposób podejść do treningów. Z jednej strony być może powinienem zacząć od krótszych biegów i skoncentrować się na nich na prędkości i technice. Z drugiej strony żeby zejść z wagą dobrze byłoby jednak utrzymywać treningi w czasie ok 1h...
Bedę wdzieczny za wszelkie rady. Dziecko nauczyło mnie cierpliwości, raptus ze mnie wyrósł

Ma być po prostu zdrowo...