IMHO wystartowałeś bardzo ambitnie. Nie piszesz czy robisz przerwy pomiędzy treningami (ile razy w tygodniu biegasz?).
Co do udziału w biegu na 10km, to ja bym sobie postawił warunek nie czasu potrzebnego do przebiegnięcia jakiegoś dystansu, ale zrzucenie wagi. Mi się udało (182cm wzrostu), z 94kg na razie zejść do 90kg, było już 88kg z hakiem, ale się odbiło.
Tak samo jak Ja przez pierwsze kilka miesięcy biegania, traktujesz każdy trening, jako potwierdzenie postępów. To zły wskaźnik, bo zamiast trenować skupiasz się nad osiągnięciem sukcesu (wynik lepszy niż poprzednim razem). Jak chcesz badać postęp, to zrób sobie jakiś test ale raz na miesiąc, a nie za każdym treningiem. Ostatnio trafił mi się na oczy test Żołędzia. Ale go jeszcze nie zrobiłem. Na razie sobie przyjąłem jakąś strategię treningową i widzę ciągłe braki, więc jak je osiągnę, to wówczas się pokuszę o test. Te braki, to próby treningu interwałowego, który na razie udaje mi się 100m/1minuta marszu x8, to chyba bardzo mało i w dodatku te 100m, daje mi w kość (już na jakimś 80-tym metrze czuje zgon, a tętno ledwo 166, przy maksymalnym 181). Albo lekki ból na drugi dzień w lewym udzie, po pierwszym treningu interwałowym. Albo lekki ból kolana gdy sobie lajtowym tempem przebiegłem 8.5km. Organizm by dał radę może i 10km, ale czy stawy by wytrzymały, tego nie wiem, więc wolę ostrożniej.

Mam co prawda dychę więcej na karku, ale zwracam uwagę, że mi się wydaje, że wyniki znacząco lepsze, to można po pół roku, albo roku. Przynajmniej ja sobie taką perspektywę czasową ustawiłem. Ale życzę powodzenia i wytrwałości.