Wczoraj złapała mnie mało przyjemna kolka.Miałam ochotę przestać biec, bo skręcało mnie solidnie , ale zacisnęłam zęby i po jakimś kilometrze przeszło.
Macie może jakieś sprawdzone sposoby na takie "przypadki" ?Lepiej biec dalej, czy maszerując poczekać aż przejdzie?Co robicie kiedy Was dopada ta zmora ?:)
Tylko raz biegłam z pełnym żołądkiem i było to tak "przyjemne" doświadczenie,że teraz biegam nie wcześniej jak trzy-cztery godzinki po jedzeniu.Podejrzewam,że nie jest to zatem z tym związane.następnym razem spróbuję z wdechami.
oby mnie nie dopadło :)dzięki,pozdrawiam
bardzo długo walczyłem z kolka- poczatkowo uciskałem bojace miejsce lub napinałem miesnie, a wzsystko dlatego, tak mi sie wydaje, ze miałem za słabe mm brzucha. teraz jest lepiej, ale w celach profilaktycznych staram sie dopasować rytm biegu i oddechu.
Zmieniam rytm biegu (długość kroku i częstotliwość oddechu). Przy duuuużej kolce, przy której nie da się biec przechodzę do marszu (zdarzyło mi się to raz na maratonie).