W wątku o utrzymaniu tempa Adam Klein napisał
Adam Klein pisze:Taka dygresja, Szarotka, jestem w stanie sie z Tobą założyć, że już dzisiaj jesteś w stanie przebiec bez zatrzymywania sie 30 minutowy odcinek i czuć sie dobrze.
No, chyba, że masz dużą nadwagę lub jakieś problemy biomechaniczne.
Szarotka odpowiedziała i ja ją również poparłem:
wygibus pisze:Szarotka pisze:Biegnę spokojnie 8 minut na 2 minuty marszu (ale mogłabym więcej) i tak powtarzam 4 razy (plan mówił o 3 razach, ale od początku robiłam 1 powtórzenie więcej). Od wtorku będzie 9 min na 1 marszu. Zaczynałam od 1 minuty i było to dla mnie naprawdę trudne.
Ważę 63 kg przy 160 cm wzrostu.
Zaczęłam spokojnie, bo bieganie kojarzyło mi się tylko i wyłącznie z biegiem na 600 metrów z podstawówki i tym, jak umierałam po przebiegnięciu tego dystansu (w stresie, bo przecież na ocenę).
Krótszy plan był nie do zaakceptowania dla mojej psychiki, która się buntowała, mówiąc, że będzie za trudno i nie dam rady.
Na 10 tyg. dała się namówić.
Teraz jestem szczęśliwa, że umiem wyjść z domu i że bieganie jest dla mnie przyjemne (a nie było nigdy! Mam 34 lata i nigdy w życiu nie biegłam z przyjemnością - pokonanie tego od razu wywołuje uśmiech na mojej twarzy, bo to było przekroczenie jakiejś psychicznej granicy, która powstała bardzo dawno temu).
Popieram, w całej rozciągłości.
Wczoraj się troszkę nad tym zastanowiłem co Adam napisał. Dziś biję się w piersi ADAM MIAŁEŚ RACJĘ !!!

Nie utrzymałem 30 minut ciągłego biegu,
UTRZYMAŁEM 40 MINUT CIĄGŁEGO BIEGU !!! Pokonałem trasę 6,6 km w 39 min 50 s. Nie było łatwo, bo po ok 25 min kolano zaczęło się znów odzywać, ale co tam, już tyle czasu, to do 30 min niewiele zostało

tak, tak - myślę dotrwam i dotrwałem. Jak dotrwałem, to myślę czy dobiegnę do domu? I dobiegłem !!! Razem 39 min 50 s Teraz ze dwa dni odpocznę i w czwartek ruszam dalej
edit: poprawiłem długość trasy, endomondo trzasło się prawie o 1 km