rbk17 pisze:Proszę mi wybaczyć ale kawa, herbata, zupa pomidorowa to dla mnie g***o, którego w życiu nie ruszę.
Nikt Ci nie zamierza zmuszać


rbk17 pisze:Proszę mi wybaczyć ale kawa, herbata, zupa pomidorowa to dla mnie g***o, którego w życiu nie ruszę.
keksik pisze:Ja biegam ....by móc JEŚĆ! O wyniki staram się jak mogę najlepiej danego dnia.Jedzenie tak jak i bieganie mają być przyjemnością. A tak poważniej to biegam od 10 lat i absolutnie nie mam sylwetki biegacza i miał nie będę. Oczywiście wszelka nadwaga jest zbędna, trzeba robić co się da aby zrzucić niepotrzebny balast. Bez drakońskich diet!!! jeść mniej wszystko na co ma się ochotę!!!
Pozdrawiam
maly89 pisze:A dlaczego sosy są niezdrowe? Masz ochotę na spaghetti? Nic prostszego - trochę mięsa mielonego (postawiłbym na wołowinę albo drób, aczkolwiek i wieprzowina nie zaszkodzi), do tego pomidory z puszki, cebula, papryka, czosnek, trochę przypraw, kilka pieczarek i voila
TrzymamTempo pisze:keksik pisze:Ja biegam ....by móc JEŚĆ! O wyniki staram się jak mogę najlepiej danego dnia.Jedzenie tak jak i bieganie mają być przyjemnością. A tak poważniej to biegam od 10 lat i absolutnie nie mam sylwetki biegacza i miał nie będę. Oczywiście wszelka nadwaga jest zbędna, trzeba robić co się da aby zrzucić niepotrzebny balast. Bez drakońskich diet!!! jeść mniej wszystko na co ma się ochotę!!!
Pozdrawiam
Tylko takie bieganie nie uczyni Cię o wiele zdrowszym bo dietą "jeść mniej wszystko na co ma się ochotę" można sporo popsuć.
Ty po prostu masz inne priorytety i tyle.
Poza tym nazwa drakońska dieta zupełnie nie pasuje.
To, że są rzeczy których Ty byś nie jadł to nie znaczy, że cały jadłospis jest do du*y.
Jeśli byś sie interesował tym na poważniej to wcale byś nie nazywał tego dietą a zdrowym żywieniem- to po pierwsze.
A po drugie z czasem nauczył byś się tak komponować dania by zaspokajać swoje wszelkie smakowe zachcianki a przy okazji robić to zdrowo.
Fakt, to pewnie kwestia wieku, bo ja mam podobne zdanie.keksik pisze:.. Za stary jestem by z biegania czynić jakąś filozofię życia. Z szacunkiem dla DIETETYKÓW!
Ja nawet po 1-2 dniach folgowania (bez zawieszania treningów!) potrzebuje co najmniej kilku-kilkunastu dni na dojście do siebie. Dwa tygodnie takiego folgowania kosztowało by mnie pewnie z kilka miesięcy treningów. Jednak każdy jest inny. Generalnie po 14 dniach jedzenia byle jak i byle czego uzyskując wynik jedynie 50 sekund gorszy od życiówki powinieneś być mega zadowolony.wierciu pisze:A czy to możliwe, że się ćwiczy bardzo ciężko przez wiele miesięcy, wyniki się poprawiają z zawodów na zawody.
I nagle zrobiłem sobie 14 dni przerwy, jadłem bardzo źle ( fastfoody, mało regularnie i alkohol).
Pobiegłem dzisiaj w biegu na 5km i czas miałem aż 50 sekund gorszy od życiówki. Po biegu czułem się tak jak bym nigdy nie biegał.
Czy takie folgowanie w diecie, aż tak może wpływać na naszą wydolność i kondycję?
50 sekund znaczy coś zupełnie innego dla kogoś z życiówką na poziomie 15 minut a co innego dla biegacza z czasem 30 minut.wierciu pisze:Pobiegłem dzisiaj w biegu na 5km i czas miałem aż 50 sekund gorszy od życiówki.