W ogóle to znalazłam tu bieg na 5 km ale akurat w dniu naszego wyjazdu. Kombinuje jak mogę, zeby nie wracać
ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
-
Ma_tika
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ja nadal wakacyjnie biegam nad Garda. Lo matko, jak mi się tu lekko biega! Dziś 13 km w średnim tempie 5:05 i to dlatego ze się nieco hamowalam na poczatku i było nieco pod górę. Poprzednie dwa treningi poniżej 5
na dystansie 10 km - normalnie jak na zawodach
W ogóle to znalazłam tu bieg na 5 km ale akurat w dniu naszego wyjazdu. Kombinuje jak mogę, zeby nie wracać
W ogóle to znalazłam tu bieg na 5 km ale akurat w dniu naszego wyjazdu. Kombinuje jak mogę, zeby nie wracać
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
No, fajnie wspominam tamten rejon. 
- franklina
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
-
Stara Dama
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 405
- Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Matika, zazdroszczę pobytu. Okolice jeziora Garda są przepiekne.
I muszę się pochwalić, że w piątek przebiegłam 34 minuty, a wczoraj 35 minut
Krokomierz pokazał 5,8 km, ale pewnie było tego sporo mniej, bo nie mam aż takiego tempa.
I muszę się pochwalić, że w piątek przebiegłam 34 minuty, a wczoraj 35 minut
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dama - GRATULUJĘ! 
A ja sobie "już pobiegałam" :/
Biegło się w sobotę mi świetnie, po czym kolano kompletnie odmówiło współpracy.
Zaczyna mnie to wnerwiać to całe bieganie.
Przez różne sporty przeszłam i czegoś takiego nie było.
Człowiek owszem, miewał zakwasy gigantyczne - do gorączki czasami,
dziury w udach, siniaki, krwiaki, wracał z treningu na czworakach albo stał przed 5 schodkami pół godziny zanim mu się udało nogę na pierwszy podnieść itp.
Czasami jakiś uraz się zdarzał bo się obtłukł, przewrócił, coś sobie złamał czy skręcił.
Ale to było coś konkretnego, najczęściej od jakiegoś wypadku przy sporcie.
Ale żeby ciągle jakaś kontuzja z niczego?
Przecież ja się nawet już przestałam porządnie męczyć.
Dystansu nie wydłużam (a nawet tnę) od jakichś 2 miesięcy bo się boję kontuzji, prędkość ograniczyłam bo się boję kontuzji, z górki biegnę wolniej niż pod górkę bo się boję kontuzji, buty NB leża nieużywane bo się boję kontuzji, po asfalcie nie biegam bo się boję kontuzji, zaprzestałam robienia podbiegów, przebieżek skipów bo się boję kontuzji...
Robię ćwiczenia siłowe, rozciągające przed bieganiem, po bieganiu w dni nie biegania.
Chodzę dodatkowo 3 razy w tygodniu na aquaaerobik.
A mimo to i tak ciągle mam jakieś kontuzje. :/
Jak nie urok to przemarsz wojsk radzieckich. :/
Tego nie było w żadnym innym sporcie.
Czuję się zwyczajnie okropnie zniechęcona. :/
Zapisałam się znów do RehaSport na wizytę, ale jak się okaże że oczywiście lekiem na kolano jest znów nie biegać kilka tygodni a potem nie wiadomo- to sobie chyba zwyczajnie znajdę inny sport. Bo po co ja mam biegać? Żeby w wyniku 1-2 biegów znów nie móc biegać?
Masakra po prostu.
Mnie się zaczyna wydawać, że to jakaś ściema.
Że zwyczajnie ludzie do biegania się nie nadają. :/
Jakbyśmy się nadawali, to bieganie samo w sobie nie byłoby takie kontuzjogenne.
I co to za paranoja, że żeby biegać trzeba ciągle trzaskać jakieś inne ćwiczenia?
Jak jeździłam konno, to mięśnie potrzebne do jazdy konnej wyrabiała jazda konna.
To czemu bieganie nie wyrabia mięśni potrzebnych do biegania? :/
No.
To się wyżaliłam.
Tylko jakoś wcale mi nie lepiej. :/
A ja sobie "już pobiegałam" :/
Biegło się w sobotę mi świetnie, po czym kolano kompletnie odmówiło współpracy.
Zaczyna mnie to wnerwiać to całe bieganie.
Przez różne sporty przeszłam i czegoś takiego nie było.
Człowiek owszem, miewał zakwasy gigantyczne - do gorączki czasami,
dziury w udach, siniaki, krwiaki, wracał z treningu na czworakach albo stał przed 5 schodkami pół godziny zanim mu się udało nogę na pierwszy podnieść itp.
Czasami jakiś uraz się zdarzał bo się obtłukł, przewrócił, coś sobie złamał czy skręcił.
Ale to było coś konkretnego, najczęściej od jakiegoś wypadku przy sporcie.
Ale żeby ciągle jakaś kontuzja z niczego?
Przecież ja się nawet już przestałam porządnie męczyć.
Dystansu nie wydłużam (a nawet tnę) od jakichś 2 miesięcy bo się boję kontuzji, prędkość ograniczyłam bo się boję kontuzji, z górki biegnę wolniej niż pod górkę bo się boję kontuzji, buty NB leża nieużywane bo się boję kontuzji, po asfalcie nie biegam bo się boję kontuzji, zaprzestałam robienia podbiegów, przebieżek skipów bo się boję kontuzji...
Robię ćwiczenia siłowe, rozciągające przed bieganiem, po bieganiu w dni nie biegania.
Chodzę dodatkowo 3 razy w tygodniu na aquaaerobik.
A mimo to i tak ciągle mam jakieś kontuzje. :/
Jak nie urok to przemarsz wojsk radzieckich. :/
Tego nie było w żadnym innym sporcie.
Czuję się zwyczajnie okropnie zniechęcona. :/
Zapisałam się znów do RehaSport na wizytę, ale jak się okaże że oczywiście lekiem na kolano jest znów nie biegać kilka tygodni a potem nie wiadomo- to sobie chyba zwyczajnie znajdę inny sport. Bo po co ja mam biegać? Żeby w wyniku 1-2 biegów znów nie móc biegać?
Masakra po prostu.
Mnie się zaczyna wydawać, że to jakaś ściema.
Że zwyczajnie ludzie do biegania się nie nadają. :/
Jakbyśmy się nadawali, to bieganie samo w sobie nie byłoby takie kontuzjogenne.
I co to za paranoja, że żeby biegać trzeba ciągle trzaskać jakieś inne ćwiczenia?
Jak jeździłam konno, to mięśnie potrzebne do jazdy konnej wyrabiała jazda konna.
To czemu bieganie nie wyrabia mięśni potrzebnych do biegania? :/
No.
To się wyżaliłam.
Tylko jakoś wcale mi nie lepiej. :/
-
ania102
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 730
- Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cava bardzo smutne, to co napisałaś... Czyżby czas odpuścić sobie bieganie? Może Twoja wcześniejsza aktywność osłabiła organizm? Nie jestem zwolenniczką, żeby się forsować w takich sytuacjach i zajeżdżać...
W weekend nie biegałam, mogłam dłużej pospać i poczytać. Dziś rano nie miałam ochoty biegać, ale gdybym została w domu, pewnie przez resztę dnia bym żałowała. Biegało się świetnie, temperatura idealna, w parku mało ludzi, nie za dużo słońca.
W weekend nie biegałam, mogłam dłużej pospać i poczytać. Dziś rano nie miałam ochoty biegać, ale gdybym została w domu, pewnie przez resztę dnia bym żałowała. Biegało się świetnie, temperatura idealna, w parku mało ludzi, nie za dużo słońca.
-
paulina.biega
- Rozgrzewający Się

- Posty: 1
- Rejestracja: 01 lip 2013, 09:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W takim razie ja również się dopiszę, zaczynam biegać aby zrzucić zbędne kilogramy ale tak mnie jakoś wzięło po pierwszym, drugim, trzecim marszobiegu zaczęłam się wkręcać. Czytam o butach, ubraniach i głowa mi puchnie. Muszę przystopować żeby się nie zaplątać w kupowanie niepotrzebnych, drogich rzeczy. Mój cel na razie przebiec 3 km (na razie udało mi się jednym ciągiem potruchtać 2 km) a w dalszej perspektywie bieg na 10 km i zrzucenie 30 kg (ale do tego góry przede mną). Chętnie będę czerpać z waszych doświadczeń i podpowiedzi.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
cava, ja tez juz mialam takie mysli ze ja to sie do biegania nie nadaje. A najbardziej mnie wnerwialo to podejscie ze zeby biegac to tylko trzeba buty zalozyc i trzaskac kilometry. No niektorzy tak maja, nie zaprzecze, ale my z krzywymi kregoslupami, jedna naga krotsza i ogolnie w slabej kondycji na pewno nie.cava pisze: Masakra po prostu.
Mnie się zaczyna wydawać, że to jakaś ściema.
Że zwyczajnie ludzie do biegania się nie nadają. :/
Jakbyśmy się nadawali, to bieganie samo w sobie nie byłoby takie kontuzjogenne.
Mi (odpukac) pomaga bieganie w minimusach. W nich doskonale technike, te buty od razu mi daja znac jak cos robie zle, od razu czuje. Nie ma przebacz. Zaczynam biegac coraz lepiej technicznie. Na poczatku lydki byly zmasakrowane, ale teraz jest juz lepiej.
I chyba (znowu odpukac) po prawie 9 miesiacach odpuszczaja mi shin splints, jak wreszcie zmienilamtechnike i wzmocnilam lydki. Tak pisze na pocieszenie, ze chyba z kazdego impasu jest jakies wyjscie, tylko ty musisz znalezc swoje
Aha, ale na PW mozesz mi wyslac dane do tego RehaSportu, moze tez sie do nich na konsultacje umowie jak bede w Pl
-
Stara Dama
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 405
- Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Witaj Paulino, ja tez jestem bardzo początkująca.
Cava, niestety nie potrafię napisać nic mądrego ani pocieszającego.
Pewnie opisywałas wcześniej swoje perypetie z kolanem (nie doczytałam), więc przypuszczam, że prześwietlenia, usg itp masz za sobą. Może jeszcze raz poszukać dobrego ortopedy? Bo przecież nie może boleć tak z niczego.
Cava, niestety nie potrafię napisać nic mądrego ani pocieszającego.
-
saper
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Rozumiem Cie, mam ostatnio podobnie. Bieganie takie zdrowe a tyle dzialan "oslonowych" wymaga. Ja od jesieni jak zrobilem roztrenonwanie to nie moge wrocic do treningow na dluzej niz 3 tygodnie ... zawsze cos ...cava pisze:A mimo to i tak ciągle mam jakieś kontuzje. :/ (...) Mnie się zaczyna wydawać, że to jakaś ściema.
Zaczynam podejzewac ze moze byc to jednek kwestia rocznika
- franklina
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
o jeny
WTF
???
Dobiliście mnie teraz...
Jak ostatnio w Gdyni biegłam(co się z Cavą rozminęłam) to cała droge myslałam ze po co mi to/dlaczego?zamiast spac teraz bo w pracy i tak kocioł....zamiast leżeć w łóżeczku mięciutkim i cieplutkim...zamiast wziać prysznic ,nasmarowac sie balsamem i pachnieć...zamiast wstać rano wypoczeta...zamiast umalowac pazurki u nóg na krwistą czerwień bo lato...JA BIEGNE
w nocy o północy....no jakiś absurd...bo nikt nic mi za to nie da...na ołtarze mnie nie wyniosą...A rano niewyspanie,bolące kości ,nerw ze zmęczenia...I do tego regularnie COŚ: ato kolano a to d***a a to gardło a to łydka!I jeszcze człowieka dobija fakt ze modny róz i by sie przydała rózowa koszulka no i niebieska na zmiane i buty,skarpetki do kompletu...a to kosztuje a trzeba jeszcze Młodemu wyprawkę do zerówki...i czas mu poswiecić bo to dziecko me a wybierac czasami trzeba :albo spacer z jedynakiem albo godzinka biegu...
NIE-NIE WYSTARCZĄ TYLKO BUTY I WIOO!!!
i czasami mam doła i czasami sie nie chce i nie raz mówiłam ze to koniec,ze jeszcze tylko majowy,ze jeszcze tylko sobótka noo-ewentulanie świetojański...I wkurwa mam wielkiego ale przestac tez nie potrafie
cava a Ty tak nie pisz.Zabraniam Ci.Razem zaczynałysmy i Ty mnie motywowałaś wiec teraz zbieraj srakotkę w garść,nastawiaj sie i masuj i wracaj
Dzisiaj "latałam" za czapeczkami z daszkiem bo w nd jade na plażowy
O jenyyy jak ja paskudnie wygladam w czapeczce.I nie pomaga jej dry-fit i nie pomagaja letnie kolory ani specjalnie profilowany daszek...No nie pasują mi czapeczki i tyle!Kupiłam za to daszek
tez zadna rewelka ale juz ciut lepiej...a kolezanka mnie zgasiła bo powiedziała ze to nie do "runningu"
hehhe
Dobiliście mnie teraz...
Jak ostatnio w Gdyni biegłam(co się z Cavą rozminęłam) to cała droge myslałam ze po co mi to/dlaczego?zamiast spac teraz bo w pracy i tak kocioł....zamiast leżeć w łóżeczku mięciutkim i cieplutkim...zamiast wziać prysznic ,nasmarowac sie balsamem i pachnieć...zamiast wstać rano wypoczeta...zamiast umalowac pazurki u nóg na krwistą czerwień bo lato...JA BIEGNE
NIE-NIE WYSTARCZĄ TYLKO BUTY I WIOO!!!
i czasami mam doła i czasami sie nie chce i nie raz mówiłam ze to koniec,ze jeszcze tylko majowy,ze jeszcze tylko sobótka noo-ewentulanie świetojański...I wkurwa mam wielkiego ale przestac tez nie potrafie
cava a Ty tak nie pisz.Zabraniam Ci.Razem zaczynałysmy i Ty mnie motywowałaś wiec teraz zbieraj srakotkę w garść,nastawiaj sie i masuj i wracaj
Dzisiaj "latałam" za czapeczkami z daszkiem bo w nd jade na plażowy
-
Ma_tika
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Cava, nie wiem czy jestem w stanie napisać coś motywujacego, ale sama mocno wierze, ze najistotniejsze to trafić na dobrego specjalistę. Nie ma co lekceważyć takich objawów, szczególnie, ze jak piszesz robisz wszystko zeby kontuzji uniknąć. Może zwyczajnie masz to kolano słabsze i to pierwsza oznaka czegoś w rodzaju przetrenowania (?). A co do innego sportu, to właściwie czemu nie?
aktualnie - po kolejnej rowerowej wyrypie w terenie - uznałem, ze ja się nie nadaje do mtb i planuje przerzucić się na rower szosowy 
- maly89
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Jak ktoś ma trochę czasu i ochoty to zapraszam na bloga do poczytania relacji z weekendu
W sobotę byliśmy z Pati na I Półmaratonie Wyspy Sobieszewskiej, a kilkanaście godzin później znaleźliśmy się w Czymanowie, na starcie I Półmaratonu Żarnowieckiego 
Jazda bez trzymanki - I Półmaraton Wyspy Sobieszewskiej
Wysoko zawieszona poprzeczka - I Półmaraton Żarnowiecki
Jazda bez trzymanki - I Półmaraton Wyspy Sobieszewskiej
Wysoko zawieszona poprzeczka - I Półmaraton Żarnowiecki
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
saper pisze:Rozumiem Cie, mam ostatnio podobnie. Bieganie takie zdrowe a tyle dzialan "oslonowych" wymaga. Ja od jesieni jak zrobilem roztrenonwanie to nie moge wrocic do treningow na dluzej niz 3 tygodnie ... zawsze cos ...cava pisze:A mimo to i tak ciągle mam jakieś kontuzje. :/ (...) Mnie się zaczyna wydawać, że to jakaś ściema.
Zaczynam podejzewac ze moze byc to jednek kwestia rocznika... moj ten sam co Twoj. W celach reha zaczalem troche plywac ... to znowu mi cos w barku przeskakuje ....
Ale nic ... pcham ten wozek dalej, najwyzej sie rozpadne
Mi już wątroba od tego puchnie.
A najlepsze (i wcale nie mniej wk....ce)- wstaję dzisiaj i NIC mnie nie boli. :/
A wieczorem tak mnie kolano bolało ze nie mogłam usnąć.
No to nie wiem już co robić. Bo albo żeby bolało, albo żeby nie bolało, to już jakiś trop. A tak?
Niby nie boli, wybiegnę w las i po kliku kilometrach mnie sieknie i co? Spacerkiem na jednej nodze do domu żeby mnie komary zeżarły?
To chyba faktycznie starość po prostu.
Franki, spoko. Sobie żółci tu uleję, to mi lżej.
Na razie się przyczajam i kumuluję w sobie.
-
saper
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Teraz to tylko komary, ale w zimie przy -10 to bałem się zbyt daleko od domu odbiegać, żeby w razie kontuzji gdzieś w polu nie zamarznąćcava pisze:Niby nie boli, wybiegnę w las i po kliku kilometrach mnie sieknie i co? Spacerkiem na jednej nodze do domu żeby mnie komary zeżarły?
Ale wczoraj pobiegałem i już mi lepiej





