Cześć! Z pewną dozą nieśmiałości, a jednocześnie rozpierającej dumy chciałabym dołączyć do grupy biegających (a w moim wypadku szurających) powyżej 30 minut

Jeśli sobie dobrze przypominam, moja jeszcze krótka historia biegowa zaczęła się od postanowienia, że w przyszłym roku pobiegnę w maratonie sztafetowym organizowanym w firmie w której pracuję. Było to gdzieś w marcu. Wcześniej biegałam zdaje się w liceum, gdzie mi skutecznie obrzydzili bieganie na kilka ładnych lat. Nigdy nie byłam typem wytrzymałościowca, wolałam raczej szybko, byle krótko

Ale, wracając do czasów obecnych przygodę swoją zaczęłam z planem 6tygodniowym (świetna rzecz!)- niestety z powodu panującej aury na bieżni mechanicznej w siłowni. W kwietniu wyskoczyłam na świeże powietrze i od razu poczułam że to jest to!
Uwaga, a teraz będę się chwalić swoimi osiągami z których jestem dumna jak paw! (proszę się nie śmiać):
- w kwietniu starałam się truchtać 3 razy w tygodniu i w sumie wytruchtałam prawie 60km!
- 18 kwietnia marszobiegiem pokonałam swoje pierwsze w życiu 10 km co zajęło mi 1h i 20min
- dzisiaj pierwszy raz udało mi się zejść ze średnim tempem poniżej 7min/km, zrobiłam 5km
Na koniec chciałabym wam wszystkim baaaardzo podziękować. Czytam większość pojawiających się wątków od kilku tygodni i jesteście dla mnie niegasnącą motywacją. Wyniosłam z tego forum naprawdę mnóstwo cennych wskazówek i rad dzięki którym uniknęłam przetrenowania i kontuzji (odpukać!). Kolana, achillesy, rozcięgna i inne cuda w jak najlepszym porządku! Ekidenki też mi służą pięknie

Tak się cieszę, że mogę być częścią wspaniałej społeczności!