Trzymam kciuki!emerce pisze: cel poprawa życiówki i targnięcie się na 4...
Powiedz, gdzie można pobiegać późnym wieczorem? Stadion jest oświetlony? Na Skałce dużo "piwoszy"?
Ja też czasem biegam z psem
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Trzymam kciuki!emerce pisze: cel poprawa życiówki i targnięcie się na 4...
fajne rejony - sam tam mieszkam i tu zaczynałem przygodę z bieganiemAnetta pisze:Witam. Chciałabym zacząć swoją przygodę z bieganiem jest może ktoś kto chciałby mi w tym potowarzyszyć![]()
Mieszkam niedaleko Korei, więc planuję bieganie po Jordanie, uroczysku i może jeśli siły mi będą dane to i nawet po Skałce.
Pozdrawiam
Może się kiedyś minęliśmy, zwłaszcza ostatnio biegam w okolicach, które opisałeśJanocha pisze:Sorry, że odkopałem starszy temat.
Witam,
W zasadzie to mój pierwszy post, ale tak sobie poczytałem ten wątek i jestem miło zaskoczony, że kilka osób biega w okolicach Chorzowa II (gdzie ja mieszkam).
Ja zazwyczaj biegnę koło schroniska dla zwierząt na Opolskiej -> Bytomską w stronę Łagiewnik -> Łagiewnicką -> Opolska -> i Składową w stronę Amelunga. Łącznie wychodzi jakiej 8,5km.
Biegam w zasadzie od października, więc bardzo niewiele zaczynałem tylko kółka w stronę Łagiewnik (4,5km) od jakiegoś czasu dodaję Amelung. Muszę zobaczyć tą Skałkę - nigdy tam nie byłem, mieszkam niecały rok w Chorzowie
Może kiedyś się spotkamy, ostatnio jak biegłem z koleżanką wokół Amelunga, to jakiś biegacz machnął ręką - może to ktoś z Was?
Pozdrowienia
Anetta pisze:Najważniejszy mój cel : nauczyć się biec własnym niezmiennym tempem.
W gimnazjum biegałam zawsze z nauczycielką, która prowadziła i nie męczyłam się po przebiegnięciu całego Hugoberga i pobliskich tzw. hołd
Co prawda nie było to jakieś ekstremalne tempo ale też nie trucht (może był to efekt mojego myślenia "A co jak zaraz wyjdą dziki ?" , których się panicznie boję, już nie raz mnie pogoniły ;d). Bądź co bądź nie poddam się tak łatwo i mam nadzieję, że mi się uda)
PS. : Dziękuję za powodzenie
Anetta pisze:Najważniejszy mój cel : nauczyć się biec własnym niezmiennym tempem.
W gimnazjum biegałam zawsze z nauczycielką, która prowadziła i nie męczyłam się po przebiegnięciu całego Hugoberga i pobliskich tzw. hołd
Co prawda nie było to jakieś ekstremalne tempo ale też nie trucht (może był to efekt mojego myślenia "A co jak zaraz wyjdą dziki ?" , których się panicznie boję, już nie raz mnie pogoniły ;d). Bądź co bądź nie poddam się tak łatwo i mam nadzieję, że mi się uda)
PS. : Dziękuję za powodzenie
Super, to może coś wymyślimy na weekend, może w piątek? Tylko gdzie i kiedy?Anetta pisze:Grupowe bieganie ? Jestem jak najbardziej za