Gryzzelda: powoli ale do przodu
Moderator: infernal
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
19.03.2013 Wtorek
Wolne truchtanie
Dystnas: prawie 4 km
Tempo: 7 min/km
powoli wracam do siebie i do aktywnosci jako-takiej. Nie wiem co mnie w zeszlym tygodniu zmoglo, ale oby juz nie wrocilo. Nota bene norweska sluzba zdrowia wcale nie lepsza niz polska.
Dzwonie do lekarza w celu umowienia sie na wizyte. Po 15 min odbiera babka i mowi, ze lekarz chory, a ten co powinien byc na zastepstwie tez chory. I ze nie moze mi pomoc, ze mam dzwonic na pogotowie. Na pogotowiu oczywiscie tylko ostre przypadki, wiec mam dzwonic jakby mi sie wyostrzylo. Dali mi numer do innego lekarza pierwszego kontaktu, kotry moze bedzie mial dla mnie czas. Po konsultacji telefonicznej okazalo sie ze jednak nie mial, odeslal mnie do prywatnej kliniki ale juz olalam sprawe i tam nie dzwonilam bo nie bede ciezkiej kasy placic zeby mi ktos krwe z palca pobral i na tescie paskowym poziom zelaza sprawdzil.
Jutro sprobuje sie dostac do mojego lekarza jeszcze raz, moze ozdrowial.
Tymczasem dzisiaj sie wybralam na krota przebiezke. Bylo pieknie, mamy caly czas wyzowa pogode z niebieskim niebiem, pelnym sloncem i mrozem. Brrr, no mogloby sie troche ocieplic, bo mam dosyc tej zimnicy. A to niebieskie niebo tez jakis podejrzane, kto to widzial zeby tyle czasu nie padalo? W weekend byly pozary wrzosowisk w okolicy, bo tak jest sucho. Niemniej do biegania okolicznosci przyrody piekne, wybralam sie nad fiord podziwiac widoczki
Wolne truchtanie
Dystnas: prawie 4 km
Tempo: 7 min/km
powoli wracam do siebie i do aktywnosci jako-takiej. Nie wiem co mnie w zeszlym tygodniu zmoglo, ale oby juz nie wrocilo. Nota bene norweska sluzba zdrowia wcale nie lepsza niz polska.
Dzwonie do lekarza w celu umowienia sie na wizyte. Po 15 min odbiera babka i mowi, ze lekarz chory, a ten co powinien byc na zastepstwie tez chory. I ze nie moze mi pomoc, ze mam dzwonic na pogotowie. Na pogotowiu oczywiscie tylko ostre przypadki, wiec mam dzwonic jakby mi sie wyostrzylo. Dali mi numer do innego lekarza pierwszego kontaktu, kotry moze bedzie mial dla mnie czas. Po konsultacji telefonicznej okazalo sie ze jednak nie mial, odeslal mnie do prywatnej kliniki ale juz olalam sprawe i tam nie dzwonilam bo nie bede ciezkiej kasy placic zeby mi ktos krwe z palca pobral i na tescie paskowym poziom zelaza sprawdzil.
Jutro sprobuje sie dostac do mojego lekarza jeszcze raz, moze ozdrowial.
Tymczasem dzisiaj sie wybralam na krota przebiezke. Bylo pieknie, mamy caly czas wyzowa pogode z niebieskim niebiem, pelnym sloncem i mrozem. Brrr, no mogloby sie troche ocieplic, bo mam dosyc tej zimnicy. A to niebieskie niebo tez jakis podejrzane, kto to widzial zeby tyle czasu nie padalo? W weekend byly pozary wrzosowisk w okolicy, bo tak jest sucho. Niemniej do biegania okolicznosci przyrody piekne, wybralam sie nad fiord podziwiac widoczki
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
22.03.2013 Piatek
Wolne truchtanie
Dystnas: prawie 4 km
Tempo: 7.15 min/km
w sumie nie ma o czym pisac, zrobilam rundke dookola prystanku kolejowego na Mariero. Piszczele tak sobie, ale nie ma tragedii, wlasnie je wymasowalam. Dalej jestem jakas slaba i bez zycia, ale moze bieganie mnie troche na nogi postawi. W sumie taka niedobiegana wrocilam, ale ze wzgledu na piszczele nie chcialam sie za daleko wypuszczac bo na bank bym dala rade, tylko co potem? Za to pod koniec zrobilam dwie przebiezki.
Wolne truchtanie
Dystnas: prawie 4 km
Tempo: 7.15 min/km
w sumie nie ma o czym pisac, zrobilam rundke dookola prystanku kolejowego na Mariero. Piszczele tak sobie, ale nie ma tragedii, wlasnie je wymasowalam. Dalej jestem jakas slaba i bez zycia, ale moze bieganie mnie troche na nogi postawi. W sumie taka niedobiegana wrocilam, ale ze wzgledu na piszczele nie chcialam sie za daleko wypuszczac bo na bank bym dala rade, tylko co potem? Za to pod koniec zrobilam dwie przebiezki.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
24.03.2013 Niedziela
Wolne truchtanie
Dystnas: 4 km
Tempo: 7.10 min/km
Juz dawno nie bylo szurania trzy razy w tygodniu. W sumie to sie wahalam, wyjsc czy nie wyjsc, ale jak widze treningi niektorych tu osob to az mi glupio poza tym meza dzisiaj jakis giez ugryzl, albo co i po prostu dla zdrowia psychinczego musialam wyjsc z domu, choc to i tak za duzo nie pomoglo, ale nigdy nie wiadomo jakby bylo jakbym zostala w domu.
Co do szurania, to niezbyt fajnie bylo, ale bylo. Znaczy sie rozne czesci ciala (nog dokladniej) dawaly o sobie znac. Nialam czarne mysli zeby rzucic to w cholere i sobie rower albo kajak kupic (dzisiaj widzialam pana w kajaku co to sobie wzdluz mojej sciezki po fiordzie plywal), ale jak wrocilam do domu zrobilam porzadne rozciaganie. I to nie tylko tego co tam w standardzie, ale usiadlam na kanapie z i krecilam kolka stopami na wszystkie strony, staw skokowy tak rozciagnelam jak jeszcze nigdy. I jakby cos mi puscilo. Zarowno w stopie poczulam jakies odblokowanie, jak i w tym nieszczesnym piszczelu. No nic, jutro jak zwylke sie wszystko okaze.
Wolne truchtanie
Dystnas: 4 km
Tempo: 7.10 min/km
Juz dawno nie bylo szurania trzy razy w tygodniu. W sumie to sie wahalam, wyjsc czy nie wyjsc, ale jak widze treningi niektorych tu osob to az mi glupio poza tym meza dzisiaj jakis giez ugryzl, albo co i po prostu dla zdrowia psychinczego musialam wyjsc z domu, choc to i tak za duzo nie pomoglo, ale nigdy nie wiadomo jakby bylo jakbym zostala w domu.
Co do szurania, to niezbyt fajnie bylo, ale bylo. Znaczy sie rozne czesci ciala (nog dokladniej) dawaly o sobie znac. Nialam czarne mysli zeby rzucic to w cholere i sobie rower albo kajak kupic (dzisiaj widzialam pana w kajaku co to sobie wzdluz mojej sciezki po fiordzie plywal), ale jak wrocilam do domu zrobilam porzadne rozciaganie. I to nie tylko tego co tam w standardzie, ale usiadlam na kanapie z i krecilam kolka stopami na wszystkie strony, staw skokowy tak rozciagnelam jak jeszcze nigdy. I jakby cos mi puscilo. Zarowno w stopie poczulam jakies odblokowanie, jak i w tym nieszczesnym piszczelu. No nic, jutro jak zwylke sie wszystko okaze.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
25.03.2013 Poniedzialek
Pilates
Czas: 1 h
po miesiacu przerwy pilates. Ale dobrze mi to zrobilo! porozciagalam sie konkretnie, nogi jakby jeszcze bardziej sie odblokowaly.
W srode mialam isc pobiegac, ale dostalam mocnych zakwasow w lydkach w sumie nie wiem po czym i postanowilam sie nie wychylac. Piszczele coraz lepiej, ale wiadomo, zle nie spi. Za to w poludnie spacer z dziecmi, znaczy dzieci na rowerkach a ja na piechote. Pod gorki jeszcze nie daja rady, wiec trzeba ich pachac takze mile 2 km wzdluz fiordu. Niemniej wywialo nas niezle.
A wieczorem 20 min jogi dla biegaczy w celu przeciwdzialania kontuzjom
28.03.2013 Czwartek
Styrke&core
Czas: 1 h
to te zajecia po ktorych raz prawie na zawal zeszlam. Ale postanowilam im dac jeszcze jedna szanse, tym razem biorac sie za najlezjsze mozliwe ciezary troche mi glupio bylo, bo inne laski mialy na sztangach po 5 kg, a ja 1.25 ale postanowilam miec to w nosie i robic swoje. Ale nastepnym razem chyba wezme troche wiecej
no i zajecia bardzo spoko, prowadzaca je dziewczyna jest z Litwy i jest taka smieszna, ze boki mozna zrywac. Normalnie cieako mi sie wyrobic po pracy na te zajecia, bo sie zaczynaja o 16.30, ale ze dzis wolne to postanowilam skorzystac. I chyba jeszcze tam wroce, bo sa fajne na miesnie korpusu, jak sie nie presadzi z ciezarami i mozna je poprawnie wykonywac, oczywiscie
Pilates
Czas: 1 h
po miesiacu przerwy pilates. Ale dobrze mi to zrobilo! porozciagalam sie konkretnie, nogi jakby jeszcze bardziej sie odblokowaly.
W srode mialam isc pobiegac, ale dostalam mocnych zakwasow w lydkach w sumie nie wiem po czym i postanowilam sie nie wychylac. Piszczele coraz lepiej, ale wiadomo, zle nie spi. Za to w poludnie spacer z dziecmi, znaczy dzieci na rowerkach a ja na piechote. Pod gorki jeszcze nie daja rady, wiec trzeba ich pachac takze mile 2 km wzdluz fiordu. Niemniej wywialo nas niezle.
A wieczorem 20 min jogi dla biegaczy w celu przeciwdzialania kontuzjom
28.03.2013 Czwartek
Styrke&core
Czas: 1 h
to te zajecia po ktorych raz prawie na zawal zeszlam. Ale postanowilam im dac jeszcze jedna szanse, tym razem biorac sie za najlezjsze mozliwe ciezary troche mi glupio bylo, bo inne laski mialy na sztangach po 5 kg, a ja 1.25 ale postanowilam miec to w nosie i robic swoje. Ale nastepnym razem chyba wezme troche wiecej
no i zajecia bardzo spoko, prowadzaca je dziewczyna jest z Litwy i jest taka smieszna, ze boki mozna zrywac. Normalnie cieako mi sie wyrobic po pracy na te zajecia, bo sie zaczynaja o 16.30, ale ze dzis wolne to postanowilam skorzystac. I chyba jeszcze tam wroce, bo sa fajne na miesnie korpusu, jak sie nie presadzi z ciezarami i mozna je poprawnie wykonywac, oczywiscie
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
29.03.2013 Piatek
Truchtanie
Dystnas: 5.25 km
Czas: 38 min
Po czwartkowych ekscesach czulam troche miesnie, zwlaszcza pupe i uda. Znajac zycie, nastepengo dnia bedzie tylko gorzej, a ze wiecor byl piekny, ucieklam z domu na truchtanie. Najpierw w ciagu dnia ponad 3 km z dziecmi na rowerkach wzduz fiordu, ale zajelo nam to 2 godziny, bo wizielam ze soba ciastka i gruszki i musielismy sie zatrzymywac na posilki regeneracyjne na kazdej lawce niemniej dzieciom rowerowanie idzie juz coraz lepiej, tylko pod koniec wymarzli troche i zaczeli jeczec ze chca do domu, wiec musialam obydwoch holowac ostatnie kilkaset metrow. Mi tam zimno nie bylo
Ale wrocmy do biegania.
Poniewaz trasa wzdluz fiordu mi sie juz troche znudzila, ale wieczor byl cudowny, postanowiulam poleciec w druga strone wzdluz wony, potem mostem nad przystania na druga strone i tam na mordercze podbiegi. Raz sie zyje, a co! Nie bylo az tak zle, chociaz tempo slimacze, ale to z zatrzymywaniem sie na zawiazywanie buta i robienie fotek az wgralam trening do Stravy zeby sie przekonac ile bylo wzniosu (bo Endomondo mi lze jak pies) i wyszlo 79 m.
Jesli chodzi o piszczel to w sumie sie nie odzywal, tylko taki zdretwialy byl w ciagu biegu. Po standardowe rozciaganie (choc dosc szybkie, bo dzieci trzeba bylo polozyc i bajke czytac), potem masowanie i smarowanie mascia konska. Dzis czuc dyskomfort tylko przy dotyku.
Truchtanie
Dystnas: 5.25 km
Czas: 38 min
Po czwartkowych ekscesach czulam troche miesnie, zwlaszcza pupe i uda. Znajac zycie, nastepengo dnia bedzie tylko gorzej, a ze wiecor byl piekny, ucieklam z domu na truchtanie. Najpierw w ciagu dnia ponad 3 km z dziecmi na rowerkach wzduz fiordu, ale zajelo nam to 2 godziny, bo wizielam ze soba ciastka i gruszki i musielismy sie zatrzymywac na posilki regeneracyjne na kazdej lawce niemniej dzieciom rowerowanie idzie juz coraz lepiej, tylko pod koniec wymarzli troche i zaczeli jeczec ze chca do domu, wiec musialam obydwoch holowac ostatnie kilkaset metrow. Mi tam zimno nie bylo
Ale wrocmy do biegania.
Poniewaz trasa wzdluz fiordu mi sie juz troche znudzila, ale wieczor byl cudowny, postanowiulam poleciec w druga strone wzdluz wony, potem mostem nad przystania na druga strone i tam na mordercze podbiegi. Raz sie zyje, a co! Nie bylo az tak zle, chociaz tempo slimacze, ale to z zatrzymywaniem sie na zawiazywanie buta i robienie fotek az wgralam trening do Stravy zeby sie przekonac ile bylo wzniosu (bo Endomondo mi lze jak pies) i wyszlo 79 m.
Jesli chodzi o piszczel to w sumie sie nie odzywal, tylko taki zdretwialy byl w ciagu biegu. Po standardowe rozciaganie (choc dosc szybkie, bo dzieci trzeba bylo polozyc i bajke czytac), potem masowanie i smarowanie mascia konska. Dzis czuc dyskomfort tylko przy dotyku.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
01.04.2013 Poniedzialek
Truchtanie
Dystnas: 5.13 km
Czas: 35 min
Po pierwsze: piszczele sie wreszcie troche uspokoily. Odpukac. Dzis po biegu troche cos tam piszczaly, ale romasowalam, siedze w opaskach kompresyjnych i jest git.
Poza tym mialam isc biegac wczoraj, ale len mnie dopadl i nie poszlam dzisiaj mialam plana isc na Styrke & Core jeszcze raz, ale tez nie poszlam bo poszlam z dziecmi na plaze i nam zbieglo. Pogoda byla super, zeby jeszcze bylo 20 stopni wiecej to by byla zupelnie bajka, ale juz nie bede narzekac bo grzechem byloby narzekac w takich okolicznosciach. Zdjec nie daje, coby juz nikogo nie denerwowac. Poza tym widzialam na wydmie babke co sie schowala przed wiatrem i opalala w koszulce na ramiaczkach i to przez conajmniej 20 min, bo zesmy dwa razy kolo niej przechodzili. Wiec co, mozna? Mozna! I pelno bylo ludzi w spodenkach 3/4 i w ogole poubieranych jakby juz lato prawie bylo. My w kurtkach zimowych i wcale za cieplo nie bylo bo wialo niezle, takze jeszcze do tubylcow nam daleko.
Potem poszlam poszurac, ale troche za szybko po obiedzie i kolka mnie lapala a to juz dawno sie nie zdarzalo. No ale ziemniaczki przysmazane tez dawno na talerzu nie goscily, wiec co sie dziwic. Ogolnie dzisiejszy bieg z rodzaju ciezkich, slabo sie bieglo, rytmu zlapac nie moglam, sapalam jak parowoz i rozpaczalam nad moja kondycja ktora gdzies zgubilam, moze na tej plazy.
A do tego jak wyciagalam chusteczki to wylecial mi ajfon (aby to pierwszy raz!) ale tym razem skubany sie rozbil. Znaczy sie szybka mu pekla. No co zrobic, chcialam na nastepny model czekac i chyba jednak bede czekac, bo nie chce zmieniac na 2 miesiace przed mozliwa premiera nowego modelu. Ale nerwa dostalam, nie ma co.
I jeszcze ta glupia zmiana czasu, dzieciaki wariuja i spac nie chca mimo roznorakich zajec nieznosze tego przestawiania zegarkow.
No to jednak sobie ponarzekalam na koniec.
Truchtanie
Dystnas: 5.13 km
Czas: 35 min
Po pierwsze: piszczele sie wreszcie troche uspokoily. Odpukac. Dzis po biegu troche cos tam piszczaly, ale romasowalam, siedze w opaskach kompresyjnych i jest git.
Poza tym mialam isc biegac wczoraj, ale len mnie dopadl i nie poszlam dzisiaj mialam plana isc na Styrke & Core jeszcze raz, ale tez nie poszlam bo poszlam z dziecmi na plaze i nam zbieglo. Pogoda byla super, zeby jeszcze bylo 20 stopni wiecej to by byla zupelnie bajka, ale juz nie bede narzekac bo grzechem byloby narzekac w takich okolicznosciach. Zdjec nie daje, coby juz nikogo nie denerwowac. Poza tym widzialam na wydmie babke co sie schowala przed wiatrem i opalala w koszulce na ramiaczkach i to przez conajmniej 20 min, bo zesmy dwa razy kolo niej przechodzili. Wiec co, mozna? Mozna! I pelno bylo ludzi w spodenkach 3/4 i w ogole poubieranych jakby juz lato prawie bylo. My w kurtkach zimowych i wcale za cieplo nie bylo bo wialo niezle, takze jeszcze do tubylcow nam daleko.
Potem poszlam poszurac, ale troche za szybko po obiedzie i kolka mnie lapala a to juz dawno sie nie zdarzalo. No ale ziemniaczki przysmazane tez dawno na talerzu nie goscily, wiec co sie dziwic. Ogolnie dzisiejszy bieg z rodzaju ciezkich, slabo sie bieglo, rytmu zlapac nie moglam, sapalam jak parowoz i rozpaczalam nad moja kondycja ktora gdzies zgubilam, moze na tej plazy.
A do tego jak wyciagalam chusteczki to wylecial mi ajfon (aby to pierwszy raz!) ale tym razem skubany sie rozbil. Znaczy sie szybka mu pekla. No co zrobic, chcialam na nastepny model czekac i chyba jednak bede czekac, bo nie chce zmieniac na 2 miesiace przed mozliwa premiera nowego modelu. Ale nerwa dostalam, nie ma co.
I jeszcze ta glupia zmiana czasu, dzieciaki wariuja i spac nie chca mimo roznorakich zajec nieznosze tego przestawiania zegarkow.
No to jednak sobie ponarzekalam na koniec.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
03.04.2013 Sroda
Elixia Power
Czas: 1 godz.
Mialam isc poszurac, ALE
jak juz bylam w domu dostalam maila od szefa, ze kolega nam z zespolu odchodzi i to juz 15 kwietnia. Czulam ze cos sie swieci, ale myslalam ze jednak to nie to. A na szefa jestem zla, ze tak dlugo to ukrywal, bo podejrzewam ze ja dostane duza czesc schedy bo ostatnio troche razem pracujemy. No i smutno mi bo to fajny koles jest
Takze musialam isc sie wyzyc na maxa.
I poszlam na sztangi.
I tak mi szlo, jak jeszcze nigdy na nogi i plecy bralam po 7.5 kg na sztandze i dalam rade wszystkie powtorzenia (200). Tylko na triceps troche przesadzilam, bo nie bylo 3 kg hantelek i wzielam 4 kg. Za duzo
Takze czekam na efekty (zakwasy) jutro po poludiu.
Elixia Power
Czas: 1 godz.
Mialam isc poszurac, ALE
jak juz bylam w domu dostalam maila od szefa, ze kolega nam z zespolu odchodzi i to juz 15 kwietnia. Czulam ze cos sie swieci, ale myslalam ze jednak to nie to. A na szefa jestem zla, ze tak dlugo to ukrywal, bo podejrzewam ze ja dostane duza czesc schedy bo ostatnio troche razem pracujemy. No i smutno mi bo to fajny koles jest
Takze musialam isc sie wyzyc na maxa.
I poszlam na sztangi.
I tak mi szlo, jak jeszcze nigdy na nogi i plecy bralam po 7.5 kg na sztandze i dalam rade wszystkie powtorzenia (200). Tylko na triceps troche przesadzilam, bo nie bylo 3 kg hantelek i wzielam 4 kg. Za duzo
Takze czekam na efekty (zakwasy) jutro po poludiu.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
04.04.2013 Czwartek
Truchtanie
Dystnas: 4.1 km
Czas: 28 min
Szybkie pol godzinki wyrwane z niedoczasu w jakim sie znajdowalam. Ale musialam odreagowac stres w pracy i sie przewietrzyc wieczorem.
06.04.2013 Sobota
Narty (biegowki)
Dystnas: ok. 1.5 km
Czas: 2 godz.[/color]
weekend spedzilismy w firmowym domku, oddalonym o 3 godz. jazdy + prom. Domek w gorach, 700 m npm wiec jeszcze sniegu dosc duzo. Tak duzo, ze pod sam domek nie dalo sie dojechac, trzeba bylo wszystko taszczyc jakies 300 m. Ale dzieciaki wniebowziete W sobote wybralismy sie na narty, ale tylko ja i Daniel mielismy ochote na jazde Ania z tata poszli na zakupy, polazili troche po okolicy, a po 1.5 godz. do nas dolaczyli. Za to Daniel sie w biegowkach zakochal, nie chcial ich zdjac, najchetniej to by w nich spac poszedl. Zrobilismy calkiem duza (jak na nasze mozliwosci) petle i w ogole nie marudzil, tylko szedl przed siebie. Widac bylo ze byl pod koniec dosc zmeczony, ale jak sie pyatalm czy chce isc do auta, to twardo odpowiadal ze nie
W niedziele wiecej bylo jezdzenia na sankach, lepienia balwana i tylko krociutki spacer na nartach i juz do domu trzeba bylo wracac
I z tego miejsca chcialam bardzo podziekowac Strasb za motywacje do zakupienia biegowek i sprobowania. Nie wiem czy bez tego bym sie odwazyla szkoda ze tylko jedno diecko zlapalo bakcyla, ale moze drugie za rok sie tez przekona
08.04.2013 Poniedzialek
Truchtanie
Dystnas: 4.1 km
Czas: 27 min
Znowu pol godzinki wyrawne na sile. Nogi jakies takie niemrawe i przyczepy tez troche spiete, ale mam nadzieje ze jutro nie beda narzekac ze je przegonilam.
I jeszcze chcialam sie podzielic z wami jedna niesamowita rzecza, ktora dzis sie wydarzyla. Normalnie jakby mnie kots zapytal, to bym powiedziala ze chyba przedzej Ryan wpadnie do mnie do domu i powie
a dzisiaj uslyszalam to od wlasnego meza
co prawda tylko odkurzyl, ale i tak nie moge wyjsc z podziwu
i tym optymistycznym akcentem chcialam zyczyc wszystkim milego wieczoru
Truchtanie
Dystnas: 4.1 km
Czas: 28 min
Szybkie pol godzinki wyrwane z niedoczasu w jakim sie znajdowalam. Ale musialam odreagowac stres w pracy i sie przewietrzyc wieczorem.
06.04.2013 Sobota
Narty (biegowki)
Dystnas: ok. 1.5 km
Czas: 2 godz.[/color]
weekend spedzilismy w firmowym domku, oddalonym o 3 godz. jazdy + prom. Domek w gorach, 700 m npm wiec jeszcze sniegu dosc duzo. Tak duzo, ze pod sam domek nie dalo sie dojechac, trzeba bylo wszystko taszczyc jakies 300 m. Ale dzieciaki wniebowziete W sobote wybralismy sie na narty, ale tylko ja i Daniel mielismy ochote na jazde Ania z tata poszli na zakupy, polazili troche po okolicy, a po 1.5 godz. do nas dolaczyli. Za to Daniel sie w biegowkach zakochal, nie chcial ich zdjac, najchetniej to by w nich spac poszedl. Zrobilismy calkiem duza (jak na nasze mozliwosci) petle i w ogole nie marudzil, tylko szedl przed siebie. Widac bylo ze byl pod koniec dosc zmeczony, ale jak sie pyatalm czy chce isc do auta, to twardo odpowiadal ze nie
W niedziele wiecej bylo jezdzenia na sankach, lepienia balwana i tylko krociutki spacer na nartach i juz do domu trzeba bylo wracac
I z tego miejsca chcialam bardzo podziekowac Strasb za motywacje do zakupienia biegowek i sprobowania. Nie wiem czy bez tego bym sie odwazyla szkoda ze tylko jedno diecko zlapalo bakcyla, ale moze drugie za rok sie tez przekona
08.04.2013 Poniedzialek
Truchtanie
Dystnas: 4.1 km
Czas: 27 min
Znowu pol godzinki wyrawne na sile. Nogi jakies takie niemrawe i przyczepy tez troche spiete, ale mam nadzieje ze jutro nie beda narzekac ze je przegonilam.
I jeszcze chcialam sie podzielic z wami jedna niesamowita rzecza, ktora dzis sie wydarzyla. Normalnie jakby mnie kots zapytal, to bym powiedziala ze chyba przedzej Ryan wpadnie do mnie do domu i powie
a dzisiaj uslyszalam to od wlasnego meza
co prawda tylko odkurzyl, ale i tak nie moge wyjsc z podziwu
i tym optymistycznym akcentem chcialam zyczyc wszystkim milego wieczoru
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
10.04.2013 Sroda
Elixia Power
Czas: 1 godz.
znowu sztangi, dla wzmocnienia. ludu bylo tyle, ze ledwie sie w sali miescili, wszyscy sie staraja zienic opony na letnie obciazenia dobralam mniej wiecej takie jak przed tygodniem i chyba jeszcze w tym miejscu przez chwile pozostane. Pod koniec kazdej serii bylo bardzo ciezko, ale dawalam rade wszystkie powtorzenia
Elixia Power
Czas: 1 godz.
znowu sztangi, dla wzmocnienia. ludu bylo tyle, ze ledwie sie w sali miescili, wszyscy sie staraja zienic opony na letnie obciazenia dobralam mniej wiecej takie jak przed tygodniem i chyba jeszcze w tym miejscu przez chwile pozostane. Pod koniec kazdej serii bylo bardzo ciezko, ale dawalam rade wszystkie powtorzenia
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
14.04.2013 Niedziela
Truchtanie
Dystnas: 4.8 km
Czas: 33 min
Wczoraj dzien piekny, ale ostatni z calej serii tych pieknych dni ktorymi od jakiegos czasu rozpieszcza nas Matka Natura. Nie bylo wyjscia, trzeba bylo dzieci zabrac na wycieczke. Poszlismy w gory to znaczy gorki po drugiej stronie fjordu. W niespelna 4 godziny zrobilismy prawie 6 km. Na gorze piknik standardowo, Daniel wciagnal 4 parowki, Ania 3, i na dol. Ania w dordze na dol juz dosc mocno marudzila, troche musialam ja poniesc, a ostatni km to juz na zmiane nioslam dwojke. Takze mozna to zaliczyc do treningu jak najbardziej.
A dzisiaj nareszcie pogoda wrocila do normy. Od razu czlowiek sie czuje, ze wszystko jest na swoim mijescu. W nocy zaczelo wiac, a rano mzyc. Zapowiadali oberwanie chmury, wiec jak o 13 jeszcze caly czas nie padalo za mocno, w koncu sie zdecydowalam z domu wytarabanic. Nie wiem czy to mozna nazwac biegiem z narastajaca predkoscia, bo z predkoscia to moje szuranie nie ma za duzo wspolnego, ale zawsze... W sumie bieglo sie bardzo przyjemnie, mimo silnego wiatru. Piszczele jakies takie nie swoje po biegu, ale zostaly zmaltretowane opaskami uciskowymi i sa cicho. Mysle ze jestesmy w stanie jakiejs delikatnej rownowagi, ze znosza dzielnie te moje wyczyny i nie protestuja za bardzo, takze na razie sie nie rozpedzam.
Fote wklejam z zeszlego tygodnia, jak nie chcialam was denerwowac piekna pogoda. Po prawej w rogu widac maszt telewizyjny na szczycie gory, gdziesmy wylezli wczoraj.
U mnie w koncu oberwanie chmury, ale to dobrze bo moze wreszcie sie swiat zazieleni bo mam dosc juz tych brazow przeplatanych szaroscia...
Truchtanie
Dystnas: 4.8 km
Czas: 33 min
Wczoraj dzien piekny, ale ostatni z calej serii tych pieknych dni ktorymi od jakiegos czasu rozpieszcza nas Matka Natura. Nie bylo wyjscia, trzeba bylo dzieci zabrac na wycieczke. Poszlismy w gory to znaczy gorki po drugiej stronie fjordu. W niespelna 4 godziny zrobilismy prawie 6 km. Na gorze piknik standardowo, Daniel wciagnal 4 parowki, Ania 3, i na dol. Ania w dordze na dol juz dosc mocno marudzila, troche musialam ja poniesc, a ostatni km to juz na zmiane nioslam dwojke. Takze mozna to zaliczyc do treningu jak najbardziej.
A dzisiaj nareszcie pogoda wrocila do normy. Od razu czlowiek sie czuje, ze wszystko jest na swoim mijescu. W nocy zaczelo wiac, a rano mzyc. Zapowiadali oberwanie chmury, wiec jak o 13 jeszcze caly czas nie padalo za mocno, w koncu sie zdecydowalam z domu wytarabanic. Nie wiem czy to mozna nazwac biegiem z narastajaca predkoscia, bo z predkoscia to moje szuranie nie ma za duzo wspolnego, ale zawsze... W sumie bieglo sie bardzo przyjemnie, mimo silnego wiatru. Piszczele jakies takie nie swoje po biegu, ale zostaly zmaltretowane opaskami uciskowymi i sa cicho. Mysle ze jestesmy w stanie jakiejs delikatnej rownowagi, ze znosza dzielnie te moje wyczyny i nie protestuja za bardzo, takze na razie sie nie rozpedzam.
Fote wklejam z zeszlego tygodnia, jak nie chcialam was denerwowac piekna pogoda. Po prawej w rogu widac maszt telewizyjny na szczycie gory, gdziesmy wylezli wczoraj.
U mnie w koncu oberwanie chmury, ale to dobrze bo moze wreszcie sie swiat zazieleni bo mam dosc juz tych brazow przeplatanych szaroscia...
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
17.04.2013 Sroda
Truchtanie
Dystnas: 4 km
Czas: 30 min
Nareszcie udalo sie wyjsc poszurac a bylo kilka okolicznosci niesprzyjajacych. Najbardziej niesprzyjajace byly piszczele, ktroe postanowily jednak zaburzyc nasza delikatna rownowage i dac o sobie znac wiec postanowialm dac im troche spokoju z truchtaniem, za to duzo je masowac. Pomoglo
Poza tym stresu w pracy ciag dalszy i wczoraj znowu migreny od tego wszystkiego dostalam mamy takiego stazyste, co to niby dwa magistry zrobil i to nie na wydziale gier i zabaw ale powinno byc kawal dobrej roboty, a on nawet stezenia w pracentach policzyc nie umie, nie mowiac juz o rozcienczaniu. Normalnie rece i cycki mi opadaja, a ja jestem jego "opiekunem". To mi sie trafilo... co dzien mnie zaskakuje ogromem swojej niekompetencji i juz powiedzialam szefowi ze jesli po stazu zamierza go zatrzymac, to ja chyba rezygnuje. Na szczescie szef ma troche oleju w glowie i powiedzial ze raczej nie bedziemy kontunuowac
I do lekarza z tymi migrenami w koncu sie zapisalam.
Termin (lekarz pierwszego kontaktu) na 29 kwiecien. Dobre i to.
Aha, to o biegu samym jeszcze troche.
Wialo dzis jak szatan. A ja not-so-smart pobieglam nad fiord. I jak jeszcze przebiegalam kolo tej fabryki co jesc daje to wszystko bylo dosc spoko, osloniete (not bene przypomnialo mi sie ze jeszcze mialam dzis kilka slajdow dla szefa przygotowac i znowu sie zestresowalam ze musze to jeszcze zrobic po powrocie). Ale jak tylko wysunelam sie na troche bardziej otwarta przestrzen, to normalnie prawie w miejscu stanelam. Bieglam prawie kilometr pod wiatr i szerze to jeszcze nigdy czegos takiego nie przezylam. Jak dostalam boczny podmuch w momencie jak stope mialam w gorze, to prawie sie wywalilam bo but zadzialal jak zagiel Ale za to morze jak ladnie wygladalo
Truchtanie
Dystnas: 4 km
Czas: 30 min
Nareszcie udalo sie wyjsc poszurac a bylo kilka okolicznosci niesprzyjajacych. Najbardziej niesprzyjajace byly piszczele, ktroe postanowily jednak zaburzyc nasza delikatna rownowage i dac o sobie znac wiec postanowialm dac im troche spokoju z truchtaniem, za to duzo je masowac. Pomoglo
Poza tym stresu w pracy ciag dalszy i wczoraj znowu migreny od tego wszystkiego dostalam mamy takiego stazyste, co to niby dwa magistry zrobil i to nie na wydziale gier i zabaw ale powinno byc kawal dobrej roboty, a on nawet stezenia w pracentach policzyc nie umie, nie mowiac juz o rozcienczaniu. Normalnie rece i cycki mi opadaja, a ja jestem jego "opiekunem". To mi sie trafilo... co dzien mnie zaskakuje ogromem swojej niekompetencji i juz powiedzialam szefowi ze jesli po stazu zamierza go zatrzymac, to ja chyba rezygnuje. Na szczescie szef ma troche oleju w glowie i powiedzial ze raczej nie bedziemy kontunuowac
I do lekarza z tymi migrenami w koncu sie zapisalam.
Termin (lekarz pierwszego kontaktu) na 29 kwiecien. Dobre i to.
Aha, to o biegu samym jeszcze troche.
Wialo dzis jak szatan. A ja not-so-smart pobieglam nad fiord. I jak jeszcze przebiegalam kolo tej fabryki co jesc daje to wszystko bylo dosc spoko, osloniete (not bene przypomnialo mi sie ze jeszcze mialam dzis kilka slajdow dla szefa przygotowac i znowu sie zestresowalam ze musze to jeszcze zrobic po powrocie). Ale jak tylko wysunelam sie na troche bardziej otwarta przestrzen, to normalnie prawie w miejscu stanelam. Bieglam prawie kilometr pod wiatr i szerze to jeszcze nigdy czegos takiego nie przezylam. Jak dostalam boczny podmuch w momencie jak stope mialam w gorze, to prawie sie wywalilam bo but zadzialal jak zagiel Ale za to morze jak ladnie wygladalo
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Elixia Styrke & core
Czas: 1 godz.
o matko, ale w kosc dostalam! Ciekawe co mnie jutro bedzie bolalo... tylek na pewno...
Prowadzaca stwiedzila, ze chociaz na razie na to nie wyglada, to lato na pewno przyjdzie i trzeba popracowac nad niektorymi czesciami ciala
Czas: 1 godz.
o matko, ale w kosc dostalam! Ciekawe co mnie jutro bedzie bolalo... tylek na pewno...
Prowadzaca stwiedzila, ze chociaz na razie na to nie wyglada, to lato na pewno przyjdzie i trzeba popracowac nad niektorymi czesciami ciala
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
20.04.2013 Sobota
Truchtanie
Dystnas: 6.12 km
Czas: 42 min
Wieczorne truchtanie.
Dzieciaki dzisiaj w kosc daly, takze nalezalo sie wyjsc przsewietrzyc. Zanim sie zebralam juz zaczelo sie powoli sciemniac, wiec wybralam trase po miescie, po takiej dzielnicy co to zawsze sie w niej gubie i tak zeby za mocno pod gorke nie bylo.
Biegalo sie super, chociaz ok. 2 km mialam kryzys, ale szybko minal i juz poszlo. Tempo w miare rowne, zadnych dolegliwosci, takie o tam spokojne truchtanko. Moglam przez okna popodgladac ludzi: jak jedza kolacje, jak sie szykuja na impreze, jak ogladaja telewizje... ptaszki spiewaly, ale ja i tak trojki sluchalam.
Zaczyna sie zielenic, wiosna idzie!
Truchtanie
Dystnas: 6.12 km
Czas: 42 min
Wieczorne truchtanie.
Dzieciaki dzisiaj w kosc daly, takze nalezalo sie wyjsc przsewietrzyc. Zanim sie zebralam juz zaczelo sie powoli sciemniac, wiec wybralam trase po miescie, po takiej dzielnicy co to zawsze sie w niej gubie i tak zeby za mocno pod gorke nie bylo.
Biegalo sie super, chociaz ok. 2 km mialam kryzys, ale szybko minal i juz poszlo. Tempo w miare rowne, zadnych dolegliwosci, takie o tam spokojne truchtanko. Moglam przez okna popodgladac ludzi: jak jedza kolacje, jak sie szykuja na impreze, jak ogladaja telewizje... ptaszki spiewaly, ale ja i tak trojki sluchalam.
Zaczyna sie zielenic, wiosna idzie!
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
23.04.2013 Wtorek
Truchtanie
Dystnas: 4.6 km
Czas: 32 min
zalegly wpis z wtorku, bo jestem w niedoczasie w domu i w pracy.
Mile truchtanko w ladnej pogodzie, tylko troche za duzo pod gorke bylo wg Stravy to na tym dystansie 59 m przewyzszenia a ponoc Strava prawde ci powie...
Piszczele wczoraj nie byly zbyt zadowolone, ale sie rozchodzily i rozmasowaly. Dzis juz dobrze.
Potem we wtorek i w srode zamiast Elixia Power szlifowanie wyszpachlowanego pokoju dzieciakow, bo moj maz jest taaaki zmeczony po pracy ze on nie ma sily. Dodatkowo jeszcze wczoraj sie dowiedzialam, ze moje szlifowanie jest mocno srednie i i tak bedzie musial poprawiac po mnie
a dzis mam zawasy w rekach i ramionach. O. A jutro malowanie.
Truchtanie
Dystnas: 4.6 km
Czas: 32 min
zalegly wpis z wtorku, bo jestem w niedoczasie w domu i w pracy.
Mile truchtanko w ladnej pogodzie, tylko troche za duzo pod gorke bylo wg Stravy to na tym dystansie 59 m przewyzszenia a ponoc Strava prawde ci powie...
Piszczele wczoraj nie byly zbyt zadowolone, ale sie rozchodzily i rozmasowaly. Dzis juz dobrze.
Potem we wtorek i w srode zamiast Elixia Power szlifowanie wyszpachlowanego pokoju dzieciakow, bo moj maz jest taaaki zmeczony po pracy ze on nie ma sily. Dodatkowo jeszcze wczoraj sie dowiedzialam, ze moje szlifowanie jest mocno srednie i i tak bedzie musial poprawiac po mnie
a dzis mam zawasy w rekach i ramionach. O. A jutro malowanie.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
27.04.2013 Sobota
Elixia Power
Czas: 1 godz.
tak mi jednak brakowalo wizyty na silowni w tym tygodniu, ze z rana zawinelam dzieci i poszlismy. To znaczy pobieglismy, bo za pozno wyszlismy z domu na sale wpadlam w polowie rozgrzewki. Dzis zajecia prowadzila, kotra nie ma litosci, a przy okazji zawsze opowiada cos smiesznego dzis zapytala sie nas: wiecie po co cwiczyc tricepsy? zeby jak bedizecie na koncercie Justina Biebera i bedziecie klaskac o tak (to wykonala kilka pajacykow klaskajac nad glowa), zeby nic wam nie majtalo i jak tu nie dac z siebie wszystkiego?
moze jutro sie uda pojsc potruchtac. Oby.
Elixia Power
Czas: 1 godz.
tak mi jednak brakowalo wizyty na silowni w tym tygodniu, ze z rana zawinelam dzieci i poszlismy. To znaczy pobieglismy, bo za pozno wyszlismy z domu na sale wpadlam w polowie rozgrzewki. Dzis zajecia prowadzila, kotra nie ma litosci, a przy okazji zawsze opowiada cos smiesznego dzis zapytala sie nas: wiecie po co cwiczyc tricepsy? zeby jak bedizecie na koncercie Justina Biebera i bedziecie klaskac o tak (to wykonala kilka pajacykow klaskajac nad glowa), zeby nic wam nie majtalo i jak tu nie dac z siebie wszystkiego?
moze jutro sie uda pojsc potruchtac. Oby.