Wolne truchtanie
Dystnas: prawie 4 km
Tempo: 7 min/km
powoli wracam do siebie i do aktywnosci jako-takiej. Nie wiem co mnie w zeszlym tygodniu zmoglo, ale oby juz nie wrocilo. Nota bene norweska sluzba zdrowia wcale nie lepsza niz polska.
Dzwonie do lekarza w celu umowienia sie na wizyte. Po 15 min odbiera babka i mowi, ze lekarz chory, a ten co powinien byc na zastepstwie tez chory. I ze nie moze mi pomoc, ze mam dzwonic na pogotowie. Na pogotowiu oczywiscie tylko ostre przypadki, wiec mam dzwonic jakby mi sie wyostrzylo. Dali mi numer do innego lekarza pierwszego kontaktu, kotry moze bedzie mial dla mnie czas. Po konsultacji telefonicznej okazalo sie ze jednak nie mial, odeslal mnie do prywatnej kliniki ale juz olalam sprawe i tam nie dzwonilam bo nie bede ciezkiej kasy placic zeby mi ktos krwe z palca pobral i na tescie paskowym poziom zelaza sprawdzil.
Jutro sprobuje sie dostac do mojego lekarza jeszcze raz, moze ozdrowial.
Tymczasem dzisiaj sie wybralam na krota przebiezke. Bylo pieknie, mamy caly czas wyzowa pogode z niebieskim niebiem, pelnym sloncem i mrozem. Brrr, no mogloby sie troche ocieplic, bo mam dosyc tej zimnicy. A to niebieskie niebo tez jakis podejrzane, kto to widzial zeby tyle czasu nie padalo? W weekend byly pozary wrzosowisk w okolicy, bo tak jest sucho. Niemniej do biegania okolicznosci przyrody piekne, wybralam sie nad fiord podziwiac widoczki
