20.10.
7:37 - 8km (6'33"/6'19"/6'15"/6'11"/6'5"/6'6"/6'5"/6'12" = śr. 6'13") puls śr. 148 (73%), max. 164, HrRest 44
+ 6xP 19-20" (tu Hr 120-152)
Drugie z rzędu
WSTAWANIE RANO i BIEGANIE RANO (dla lepszego porównania też biegane 27' po wstaniu z łóżka). Tylko dzisiaj łyknąłem odrobinę gorzkiego kakao z wodą, a wczoraj 0 picia i jedzenia.
Ogólnie puls szybciej rośnie i wolniej spada po biegu niż to miało miejsce wieczorem. Musze się przyzwyczaić, żeby zacząć coś szybciej biegać i się nie zajechać, bo na razie i przy żółwim tempie intensywność jest niczego sobie.
Dzisiaj było dużo lepiej, czułem że to lżejszy bieg. Wczoraj było naprawdę ciężko, bo jakbym nie zwolnił windowało mi tętno do 160 xD a po biegu byłem zmęczony. Jak się przyzwyczaję do wstawania o 7:00, to będzie super... Ostatnio długi czas wstawałem 10:00 i później

więc to podwójny stres dla organizmu.
Siła
Wczoraj zrobiłem grzbiety 45/30, unoszenie nóg leżąc 45/30 i pompki 25/25 przed spaniem niedługo. Więc i tak się dziwie, że nie biegało się jeszcze ciężej

Niby mało, ale lepiej tyle niż nic
Pulsometr zdaje się bardzo dokładnie pokazywać tętno. 164 dzisiaj nabiłem na ostatnim wzniesieniu a na przedostatnim miałem 162. Ogólnie w miarę stopniowo tętno pokazuje mi coraz wyższe wraz z kontynuowaniem biegu. Gdy się zatrzymam/zwolnię by puścić samochód, moment spada o kilka uderzeń. Opóźnienie rzędu 6-8s jest, ale czy serce reaguje natychmiast? Pewnie też nie
W tym tygodniu: 1xdzień wolny, 1x4km, 1x6km, 3x8km, 1x TEST + obudowa..... wydaje się mało, ale już wyszło 4h28' biegania, w tym TEST i odpoczynek po nim.
wieczorem
8km (6'1"_5'53"_5'48"_5'47"_6'32"_6'24"_5'45"_5'41" = śr. 5'59") puls śr. 148(73%), max. 168