Plague znowu biega? Moze by tak 5k
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
19.10.
9:17 - bieganie RANO! masakra HrRest 44
8km po 6'19", puls śr. 154(76%), max. 166
Musze się przyzwyczaić do biegania rano, zawsze biegałem o godz. 16-21 nawet. Ciężko się biegnie nawet bardzo powolutku, zwłaszcza 27' po wstaniu . Mam nadzieję, że tydzień i się przystosuje organizm, za to nie będę go męczył wieczorem i może z zasypianiem problemy znikną.
9:17 - bieganie RANO! masakra HrRest 44
8km po 6'19", puls śr. 154(76%), max. 166
Musze się przyzwyczaić do biegania rano, zawsze biegałem o godz. 16-21 nawet. Ciężko się biegnie nawet bardzo powolutku, zwłaszcza 27' po wstaniu . Mam nadzieję, że tydzień i się przystosuje organizm, za to nie będę go męczył wieczorem i może z zasypianiem problemy znikną.
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:19 przez Plague, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
20.10.
7:37 - 8km (6'33"/6'19"/6'15"/6'11"/6'5"/6'6"/6'5"/6'12" = śr. 6'13") puls śr. 148 (73%), max. 164, HrRest 44
+ 6xP 19-20" (tu Hr 120-152)
Drugie z rzędu WSTAWANIE RANO i BIEGANIE RANO (dla lepszego porównania też biegane 27' po wstaniu z łóżka). Tylko dzisiaj łyknąłem odrobinę gorzkiego kakao z wodą, a wczoraj 0 picia i jedzenia.
Ogólnie puls szybciej rośnie i wolniej spada po biegu niż to miało miejsce wieczorem. Musze się przyzwyczaić, żeby zacząć coś szybciej biegać i się nie zajechać, bo na razie i przy żółwim tempie intensywność jest niczego sobie.
Dzisiaj było dużo lepiej, czułem że to lżejszy bieg. Wczoraj było naprawdę ciężko, bo jakbym nie zwolnił windowało mi tętno do 160 xD a po biegu byłem zmęczony. Jak się przyzwyczaję do wstawania o 7:00, to będzie super... Ostatnio długi czas wstawałem 10:00 i później więc to podwójny stres dla organizmu.
Siła
Wczoraj zrobiłem grzbiety 45/30, unoszenie nóg leżąc 45/30 i pompki 25/25 przed spaniem niedługo. Więc i tak się dziwie, że nie biegało się jeszcze ciężej Niby mało, ale lepiej tyle niż nic
Pulsometr zdaje się bardzo dokładnie pokazywać tętno. 164 dzisiaj nabiłem na ostatnim wzniesieniu a na przedostatnim miałem 162. Ogólnie w miarę stopniowo tętno pokazuje mi coraz wyższe wraz z kontynuowaniem biegu. Gdy się zatrzymam/zwolnię by puścić samochód, moment spada o kilka uderzeń. Opóźnienie rzędu 6-8s jest, ale czy serce reaguje natychmiast? Pewnie też nie
W tym tygodniu: 1xdzień wolny, 1x4km, 1x6km, 3x8km, 1x TEST + obudowa..... wydaje się mało, ale już wyszło 4h28' biegania, w tym TEST i odpoczynek po nim.
wieczorem
8km (6'1"_5'53"_5'48"_5'47"_6'32"_6'24"_5'45"_5'41" = śr. 5'59") puls śr. 148(73%), max. 168
7:37 - 8km (6'33"/6'19"/6'15"/6'11"/6'5"/6'6"/6'5"/6'12" = śr. 6'13") puls śr. 148 (73%), max. 164, HrRest 44
+ 6xP 19-20" (tu Hr 120-152)
Drugie z rzędu WSTAWANIE RANO i BIEGANIE RANO (dla lepszego porównania też biegane 27' po wstaniu z łóżka). Tylko dzisiaj łyknąłem odrobinę gorzkiego kakao z wodą, a wczoraj 0 picia i jedzenia.
Ogólnie puls szybciej rośnie i wolniej spada po biegu niż to miało miejsce wieczorem. Musze się przyzwyczaić, żeby zacząć coś szybciej biegać i się nie zajechać, bo na razie i przy żółwim tempie intensywność jest niczego sobie.
Dzisiaj było dużo lepiej, czułem że to lżejszy bieg. Wczoraj było naprawdę ciężko, bo jakbym nie zwolnił windowało mi tętno do 160 xD a po biegu byłem zmęczony. Jak się przyzwyczaję do wstawania o 7:00, to będzie super... Ostatnio długi czas wstawałem 10:00 i później więc to podwójny stres dla organizmu.
Siła
Wczoraj zrobiłem grzbiety 45/30, unoszenie nóg leżąc 45/30 i pompki 25/25 przed spaniem niedługo. Więc i tak się dziwie, że nie biegało się jeszcze ciężej Niby mało, ale lepiej tyle niż nic
Pulsometr zdaje się bardzo dokładnie pokazywać tętno. 164 dzisiaj nabiłem na ostatnim wzniesieniu a na przedostatnim miałem 162. Ogólnie w miarę stopniowo tętno pokazuje mi coraz wyższe wraz z kontynuowaniem biegu. Gdy się zatrzymam/zwolnię by puścić samochód, moment spada o kilka uderzeń. Opóźnienie rzędu 6-8s jest, ale czy serce reaguje natychmiast? Pewnie też nie
W tym tygodniu: 1xdzień wolny, 1x4km, 1x6km, 3x8km, 1x TEST + obudowa..... wydaje się mało, ale już wyszło 4h28' biegania, w tym TEST i odpoczynek po nim.
wieczorem
8km (6'1"_5'53"_5'48"_5'47"_6'32"_6'24"_5'45"_5'41" = śr. 5'59") puls śr. 148(73%), max. 168
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:19 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
21.10. III bieg rano ....
7:29 - 3,6km (6'13") -> 1' marsz -> 3,6km (6'17") , puls śr. 154(76%), max. 164, w strefie do 156 10'
+ 6xP (19-20") (max. puls 157)
Ciężkie to bieganie rano. Zwłaszcza, że wczoraj nie bardzo mogłem zasnąć i zrobiłem 3x50 przysiadów z przerwą 1' przed spaniem:bum:
w tyg. niecałe 52km śr. 6'2"/km
biegam coraz wolniej albo mi się zdaje
po 16tej 15' ćwiczeń na nogi, puls do 188 dobił wypady, wbieganie po schodach, półprzysiady, przysiady, małysz, wspięcia, wchodzenie po schodach, przerwy do "uspokojenia" pulsu (do 160 ), jestem mokry
7:29 - 3,6km (6'13") -> 1' marsz -> 3,6km (6'17") , puls śr. 154(76%), max. 164, w strefie do 156 10'
+ 6xP (19-20") (max. puls 157)
Ciężkie to bieganie rano. Zwłaszcza, że wczoraj nie bardzo mogłem zasnąć i zrobiłem 3x50 przysiadów z przerwą 1' przed spaniem:bum:
w tyg. niecałe 52km śr. 6'2"/km
biegam coraz wolniej albo mi się zdaje
po 16tej 15' ćwiczeń na nogi, puls do 188 dobił wypady, wbieganie po schodach, półprzysiady, przysiady, małysz, wspięcia, wchodzenie po schodach, przerwy do "uspokojenia" pulsu (do 160 ), jestem mokry
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:20 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
22.10.
Dziś wolne od biegania, od przeziębienia i testu na 1,5km nie mogę świeżości jakoś złapać, chciałbym wrócić do nieco szybszego biegania wybiegań, zamiast człapać po 6'+ (no i dłużej, a nie po 8km ). Musze zwiększyć objętość niech te 65-70km wpada chociaż
Do tego dochodzi przestawianie na wczesne chodzenie spać i wstawanie oraz bieganie rano - nie mam lekko!
Kolejny test może nawet ok. 20go listopada, tylko na 3 lub 5km mam nadzieję.
Siłę odpuściłem, bo jeszcze zmęczone mięśnie, za to browar był a co. Można się raz na 1,5 miesiąca napić
Dziś wolne od biegania, od przeziębienia i testu na 1,5km nie mogę świeżości jakoś złapać, chciałbym wrócić do nieco szybszego biegania wybiegań, zamiast człapać po 6'+ (no i dłużej, a nie po 8km ). Musze zwiększyć objętość niech te 65-70km wpada chociaż
Do tego dochodzi przestawianie na wczesne chodzenie spać i wstawanie oraz bieganie rano - nie mam lekko!
Kolejny test może nawet ok. 20go listopada, tylko na 3 lub 5km mam nadzieję.
Siłę odpuściłem, bo jeszcze zmęczone mięśnie, za to browar był a co. Można się raz na 1,5 miesiąca napić
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
23.10.
Dzisiaj dziwny trening tfuu tfuu... jaki trening?! No powiedzmy bieganie..
15:08 - 1km 5'51" + 1,6km ok. 4'55" + 1,2km 5'25" + 9' przerwa + około 1km na maxa -> HrMax = 196(później wyjdzie 202..przyp. red.) + 3' marszu + około 500m na maxa -> HrMax = 196... powrót marszem + truchtem do domu (1km 7'/km dał puls 158 średni ) ..... razem z 6,5km może
Czuję niedosyt szkoda, że nie mam bieżni do takich zabaw... miał być drugi kilometr na maxa ale bym nie utrzymał niezłej prędkości a płuc mało nie wyplułem, po biegu kaszelek lekki i szum w uszach (jak po 1500m ostanio).
Ten niby kilometr w 3'05" (1'34":57 / 1'31":36 na stoperze, ale za późno wyłączyłem bo nie mogłem guzika wyczuć ), a te niby 500m w 1'25". Jak tam było 900m to i tak nieźle Odległość odmierzana na mapmyrun.
Po wczorajszej przerwie dzisiaj od razu więcej świeżości aż się jeszcze chce coś pobiegać, może jutro też odpuszczę bieganie?.. A kto to wie
21:08 - 2km (6'6") -> 1,5' przerwy -> 2km (7'30") = 4km regeneracji
Musze zacząć w końcu znowu 60-100' biegać. No i przebieżki to podstawa
Dzisiaj dziwny trening tfuu tfuu... jaki trening?! No powiedzmy bieganie..
15:08 - 1km 5'51" + 1,6km ok. 4'55" + 1,2km 5'25" + 9' przerwa + około 1km na maxa -> HrMax = 196(później wyjdzie 202..przyp. red.) + 3' marszu + około 500m na maxa -> HrMax = 196... powrót marszem + truchtem do domu (1km 7'/km dał puls 158 średni ) ..... razem z 6,5km może
Czuję niedosyt szkoda, że nie mam bieżni do takich zabaw... miał być drugi kilometr na maxa ale bym nie utrzymał niezłej prędkości a płuc mało nie wyplułem, po biegu kaszelek lekki i szum w uszach (jak po 1500m ostanio).
Ten niby kilometr w 3'05" (1'34":57 / 1'31":36 na stoperze, ale za późno wyłączyłem bo nie mogłem guzika wyczuć ), a te niby 500m w 1'25". Jak tam było 900m to i tak nieźle Odległość odmierzana na mapmyrun.
Po wczorajszej przerwie dzisiaj od razu więcej świeżości aż się jeszcze chce coś pobiegać, może jutro też odpuszczę bieganie?.. A kto to wie
21:08 - 2km (6'6") -> 1,5' przerwy -> 2km (7'30") = 4km regeneracji
Musze zacząć w końcu znowu 60-100' biegać. No i przebieżki to podstawa
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:21 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
24.10. HrRest 45
7:35am
7,6km, puls śr. 159(79%), max 170 (mierzone od 2km do 5,6km, ostatnie 2 km miało być schłodzenie, ale miałem podobny puls )
6'4"
5'51"
5'37"
3'36" (ok. 600m)
5'55"
5'55"
6'14"
6'18"
śr. 6'/km
Widać zmęczenie po wczoraj. Tydzień zamykam z 55,3km(6dni) w 5h42', śr. tempo 6'11"/km (tak tak, zamykam tydzień w środę :uuusmiech: ).
Wcześniej było 39,8km (przeziębienie) a jeszcze wcześniej 70,3km, a więc średnia z 3 tyg. od kiedy zacząłem oficjalnie robić bazę to 55km/tydzień.
Kolejna zmiana, ten tydzień jest pierwszym kiedy biegam 6 dni w tygodniu.
- wstawanie rano (i mniej snu)
- bieganie rano
- 6x/tydzień
- odpoczynek po sprawdzianach HrMax
- po przeziębieniu
- nie odpuszczam siły
Huh ma się czym zmęczyć człowiek Jak się trochę przyzwyczaję do nowych warunków to może w końcu podbiję kilometry do 65+.
Co ciekawe dzisiaj z 159 średnim HR biegło się lepiej niż 5 dni temu z średnim HR 154 (tam było tempo 6'19") Po biegu też nie czuje się taki trącnięty. Może się przyzwyczajam powoli do porannego treningu. Nawet wstałem o 6:13 bez budzika
A tętno jak tętno, wczoraj rozbujałem do 196 (2 razy) to dzisiaj musi zastrajkować
7:35am
7,6km, puls śr. 159(79%), max 170 (mierzone od 2km do 5,6km, ostatnie 2 km miało być schłodzenie, ale miałem podobny puls )
6'4"
5'51"
5'37"
3'36" (ok. 600m)
5'55"
5'55"
6'14"
6'18"
śr. 6'/km
Widać zmęczenie po wczoraj. Tydzień zamykam z 55,3km(6dni) w 5h42', śr. tempo 6'11"/km (tak tak, zamykam tydzień w środę :uuusmiech: ).
Wcześniej było 39,8km (przeziębienie) a jeszcze wcześniej 70,3km, a więc średnia z 3 tyg. od kiedy zacząłem oficjalnie robić bazę to 55km/tydzień.
Kolejna zmiana, ten tydzień jest pierwszym kiedy biegam 6 dni w tygodniu.
- wstawanie rano (i mniej snu)
- bieganie rano
- 6x/tydzień
- odpoczynek po sprawdzianach HrMax
- po przeziębieniu
- nie odpuszczam siły
Huh ma się czym zmęczyć człowiek Jak się trochę przyzwyczaję do nowych warunków to może w końcu podbiję kilometry do 65+.
Co ciekawe dzisiaj z 159 średnim HR biegło się lepiej niż 5 dni temu z średnim HR 154 (tam było tempo 6'19") Po biegu też nie czuje się taki trącnięty. Może się przyzwyczajam powoli do porannego treningu. Nawet wstałem o 6:13 bez budzika
A tętno jak tętno, wczoraj rozbujałem do 196 (2 razy) to dzisiaj musi zastrajkować
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:21 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
9:21am ( V bieganie rano! )
6km w 33'22" (5'34"), puls śr. 157(78%), max 168 (do 158 - 15'42"), na koniec 161 -> po minucie 124
5'42"
5'30"
5'37"
5'32"
5'30"
5'31"
Krótko, żeby odpocząć. Wczoraj się biegło tragicznie i już wiem, że to przez zajechane mięśnie nóg. Poćwiczyłem je ostro a później na "zakwasach" zrobiłem ten test hrMax... teraz powoli dochodzą do siebie. Dziś dwójki już są w miarę, trochę jeszcze zakwaszone łydki ale biegło się naprawdę przyjemnie i luz po 3km złapałem, więc nie jest źle.
Wczoraj na koniec było 159, po minucie 130...
Podziwiam ludzi, którzy robią mocno siłę nóg i biegają szybko wybiegania (5'/km i szybciej). Sobie wymyśliłem, że dzień przed wolnym od biegania będę katował nóżki. Bo później ciężko szybciej niż 6'/km człapać A na prędkości 5'30"-5'50" na razie czuje się najlepiej.
Patrzyłem z ciekawości na profil trasy po której biegam i dzisiaj było jakieś +26m/-26m, nie za wiele ale przynajmniej nie całkiem płasko Rok temu miałem +19/-19m na każde 2.1km. A w Polsce na 1,7km było +0,5m/-0,5m
6km w 33'22" (5'34"), puls śr. 157(78%), max 168 (do 158 - 15'42"), na koniec 161 -> po minucie 124
5'42"
5'30"
5'37"
5'32"
5'30"
5'31"
Krótko, żeby odpocząć. Wczoraj się biegło tragicznie i już wiem, że to przez zajechane mięśnie nóg. Poćwiczyłem je ostro a później na "zakwasach" zrobiłem ten test hrMax... teraz powoli dochodzą do siebie. Dziś dwójki już są w miarę, trochę jeszcze zakwaszone łydki ale biegło się naprawdę przyjemnie i luz po 3km złapałem, więc nie jest źle.
Wczoraj na koniec było 159, po minucie 130...
Podziwiam ludzi, którzy robią mocno siłę nóg i biegają szybko wybiegania (5'/km i szybciej). Sobie wymyśliłem, że dzień przed wolnym od biegania będę katował nóżki. Bo później ciężko szybciej niż 6'/km człapać A na prędkości 5'30"-5'50" na razie czuje się najlepiej.
Patrzyłem z ciekawości na profil trasy po której biegam i dzisiaj było jakieś +26m/-26m, nie za wiele ale przynajmniej nie całkiem płasko Rok temu miałem +19/-19m na każde 2.1km. A w Polsce na 1,7km było +0,5m/-0,5m
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:22 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
26.10.
Kolejna przerwa wymuszona walką o nie rozchorowanie się heh. Tyle dobrze, że należał się odpoczynek po tych wszystkich dziwnych testach HrMax...
Wygląda na to, że nie da się biegać w krótkich spodenkach i podkoszulce w 11-13 stopni Znowuż jak ubrałem raz polar i dresy to czułem się jak w saunie. Coś za coś? Wczoraj 9 stopni, w nocy 3. Oj trzeba coś obmyśleć stosownego do temperatur, bo jak nie to będę więcej się kurował niż biegał
Po całej czerwonej cebuli, kilku ząbkach czosnku i limonce czułem się wieczorem super. Zobaczymy czy to trwały efekt...
Kolejna przerwa wymuszona walką o nie rozchorowanie się heh. Tyle dobrze, że należał się odpoczynek po tych wszystkich dziwnych testach HrMax...
Wygląda na to, że nie da się biegać w krótkich spodenkach i podkoszulce w 11-13 stopni Znowuż jak ubrałem raz polar i dresy to czułem się jak w saunie. Coś za coś? Wczoraj 9 stopni, w nocy 3. Oj trzeba coś obmyśleć stosownego do temperatur, bo jak nie to będę więcej się kurował niż biegał
Po całej czerwonej cebuli, kilku ząbkach czosnku i limonce czułem się wieczorem super. Zobaczymy czy to trwały efekt...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
27.10.
12:50 - 9,9km w 54'47" (5'32")
puls śr. 167, max 181 (mierzone od 3km do końca)
5'37"
5'16"
5'43"
5'35"
5'40"
1,9km w 10'25" (trawa)
5'25" (powrót na asfalt)
5'32"
5'30"
Jakby nie deszczyk to było by więcej - trudno, trzeba zacząć dbać o zdrowie. Musze ten bieg powtórzyć jutro albo zrobić coś podobnego. Wyjątkowo, ciepło się ubrałem (gorąco mi nie było, 7st. i mocny wmordewind).
Jak to jest 3ci zakres, to ja jestem Bruce Lee....
W dalszym ciągu staram się rozszyfrować SIEBIE i pulsometr
Moje zakresy z rezerwy tętna (z HrMax):
70% HRR 151 (137)
75% HRR 158 (147)
80% HRR 166 (157)
85% HRR 173 (167)
I z tym bym się zgodził, że to był 2gi zakres. Niecałe 55minut biegu i jakoś nie bardzo się zmęczyłem. Nogi niosły, bo w końcu odpoczęły to fakt. Ale ogólne zmęczenie też bez szału, a wczoraj kurowałem łapiące przeziębienie. Inna sprawa, że o 3am poszedłem spać
Ostatnio gdy próbowałem się hamować zgodnie ze wskazaniami pulsometru, to przy hr śr. 148 po biegu 0 zmęczenia, jedynie nogi od człapania.
Jeszcze jedna rzecz jaką ostatnio zauważyłem. Coś dla tych co też mierzyli puls ręcznie i przerzucili się na pulsometr.
Sprawdziłem po jednym z biegów, że tętno w 15s spadło o jakieś 8 uderzeń. Czyli jak zmierzyłem po biegu ręcznie (po zatrzymaniu się) i wynik był 156, to znaczy, że spadło np. z 160 na 152 w czasie mierzenia. Tak mierząc zawsze wyjdzie średnia (puls po biegu - puls po 15-18s)/2. No bo nie zawsze idealnie w czasie zatrzymania się zaczyna mierzyć (czasem te 2-3 s miną). No a na pulso patrze jak się zatrzymuje i mam 160.
Ot takie przemyślenie, czasem może to być spadek np. 10-14 uderzeń (co daje 5-7 ud. inny wynik).
45' po biegu tętno siedząc ok. 60, ostatnio zdarzało się i po godzinie ok. 70 jak coś mocniej pobiegłem.
12:50 - 9,9km w 54'47" (5'32")
puls śr. 167, max 181 (mierzone od 3km do końca)
5'37"
5'16"
5'43"
5'35"
5'40"
1,9km w 10'25" (trawa)
5'25" (powrót na asfalt)
5'32"
5'30"
Jakby nie deszczyk to było by więcej - trudno, trzeba zacząć dbać o zdrowie. Musze ten bieg powtórzyć jutro albo zrobić coś podobnego. Wyjątkowo, ciepło się ubrałem (gorąco mi nie było, 7st. i mocny wmordewind).
Jak to jest 3ci zakres, to ja jestem Bruce Lee....
W dalszym ciągu staram się rozszyfrować SIEBIE i pulsometr
Moje zakresy z rezerwy tętna (z HrMax):
70% HRR 151 (137)
75% HRR 158 (147)
80% HRR 166 (157)
85% HRR 173 (167)
I z tym bym się zgodził, że to był 2gi zakres. Niecałe 55minut biegu i jakoś nie bardzo się zmęczyłem. Nogi niosły, bo w końcu odpoczęły to fakt. Ale ogólne zmęczenie też bez szału, a wczoraj kurowałem łapiące przeziębienie. Inna sprawa, że o 3am poszedłem spać
Ostatnio gdy próbowałem się hamować zgodnie ze wskazaniami pulsometru, to przy hr śr. 148 po biegu 0 zmęczenia, jedynie nogi od człapania.
Jeszcze jedna rzecz jaką ostatnio zauważyłem. Coś dla tych co też mierzyli puls ręcznie i przerzucili się na pulsometr.
Sprawdziłem po jednym z biegów, że tętno w 15s spadło o jakieś 8 uderzeń. Czyli jak zmierzyłem po biegu ręcznie (po zatrzymaniu się) i wynik był 156, to znaczy, że spadło np. z 160 na 152 w czasie mierzenia. Tak mierząc zawsze wyjdzie średnia (puls po biegu - puls po 15-18s)/2. No bo nie zawsze idealnie w czasie zatrzymania się zaczyna mierzyć (czasem te 2-3 s miną). No a na pulso patrze jak się zatrzymuje i mam 160.
Ot takie przemyślenie, czasem może to być spadek np. 10-14 uderzeń (co daje 5-7 ud. inny wynik).
45' po biegu tętno siedząc ok. 60, ostatnio zdarzało się i po godzinie ok. 70 jak coś mocniej pobiegłem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
28.10.
10:12am - 12km w 66'11" (5'31"), puls śr. 165(79%HRR)
5'52" (\/ 7m)
5'34"
5'31"
5'34"
5'38"
5'36"
5'32"
5'34"
5'31"
5'29"
5'18"
5'0" (/\ 7m)
Jeszcze się nie przyzwyczaiłem do biegania przed południem (6. raz)
w tyg. 46km
10:12am - 12km w 66'11" (5'31"), puls śr. 165(79%HRR)
5'52" (\/ 7m)
5'34"
5'31"
5'34"
5'38"
5'36"
5'32"
5'34"
5'31"
5'29"
5'18"
5'0" (/\ 7m)
Jeszcze się nie przyzwyczaiłem do biegania przed południem (6. raz)
w tyg. 46km
Ostatnio zmieniony 01 mar 2013, 14:58 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
29.10.
12:13 (1h po wstaniu )
10km w 55'1" (5'30"), puls śr. 169
Kuźwa mam nadzieję, że mi w końcu przejdzie, bo niby nie chory a coś cienko ostatnio się czuje
12:13 (1h po wstaniu )
10km w 55'1" (5'30"), puls śr. 169
Kuźwa mam nadzieję, że mi w końcu przejdzie, bo niby nie chory a coś cienko ostatnio się czuje
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
30.10.
10:16 (30' po wstaniu)
6km w 33'15" (5'33"), puls śr. 164, max 170 (zjadło pierwsze 500m, bo się pulsometr przywiesił)
Dzisiaj krócej, odpoczynkowo. Pasek pulsometru zapiąłem nieco ciaśniej i nie skacze tak tętno jak ostatnio (np. z 164 na 168 i zaraz 160..).
W sumie tyle co kot napłakał. Bieganie rano dalej mnie męczy bardziej niż wieczorem. Jednak chwilę trzeba, żeby się odzwyczaić...
10:16 (30' po wstaniu)
6km w 33'15" (5'33"), puls śr. 164, max 170 (zjadło pierwsze 500m, bo się pulsometr przywiesił)
Dzisiaj krócej, odpoczynkowo. Pasek pulsometru zapiąłem nieco ciaśniej i nie skacze tak tętno jak ostatnio (np. z 164 na 168 i zaraz 160..).
W sumie tyle co kot napłakał. Bieganie rano dalej mnie męczy bardziej niż wieczorem. Jednak chwilę trzeba, żeby się odzwyczaić...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
31.10.
Dzisiaj robie wolne, musze się wyleczyć w końcu. Bieganie z niedoleczonym przeziębieniem nie jest za ciekawe. Wczoraj czułem stan podgorączkowy prawie cały dzień. Ostatnie treningi też wchodziły jak przynajmniej II zakres a nie easy (i fizycznie i psychicznie dawały w kość). Tętno mówi samo za siebie.
Od 11.10. (3 tygodnie!) od pamiętnej zabawy biegowej (1,5h w deszczu i wietrze, 2 podkoszulki na sobie) nie moge się doleczyć. Jak nie zrobie przerwy od biegania, to coś czuję, że organizm sobie nie poradzi. Do tego wczoraj miałem trening, jutro idę do pracy (tak tak, w końcu ). Trza się ogarnąć.
No i pewnie obkupić niedługo w jakieś ciuchy biegowe w końcu Zawsze je nieco marginalizowałem, że to taki lans bardziej i w ogóle. Teraz zaczynam dostrzegać, że może chociaż łatwiej będzie zdrowie utrzymać
Dzisiaj robie wolne, musze się wyleczyć w końcu. Bieganie z niedoleczonym przeziębieniem nie jest za ciekawe. Wczoraj czułem stan podgorączkowy prawie cały dzień. Ostatnie treningi też wchodziły jak przynajmniej II zakres a nie easy (i fizycznie i psychicznie dawały w kość). Tętno mówi samo za siebie.
Od 11.10. (3 tygodnie!) od pamiętnej zabawy biegowej (1,5h w deszczu i wietrze, 2 podkoszulki na sobie) nie moge się doleczyć. Jak nie zrobie przerwy od biegania, to coś czuję, że organizm sobie nie poradzi. Do tego wczoraj miałem trening, jutro idę do pracy (tak tak, w końcu ). Trza się ogarnąć.
No i pewnie obkupić niedługo w jakieś ciuchy biegowe w końcu Zawsze je nieco marginalizowałem, że to taki lans bardziej i w ogóle. Teraz zaczynam dostrzegać, że może chociaż łatwiej będzie zdrowie utrzymać
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
1.11.
2km po 6'15"
2.11.
78'40", śr. po 6'33", puls śr. 141(70%), max. 152, puls na koniec 142, po minucie 115
Wracam do biegania, się wykurowałem, będę teraz uprawiał świński trucht oł yeah
Powinienem mieć zawsze takie fajne samopoczucie (i małe zmęczenie) po lekkim biegu.
2km po 6'15"
2.11.
78'40", śr. po 6'33", puls śr. 141(70%), max. 152, puls na koniec 142, po minucie 115
Wracam do biegania, się wykurowałem, będę teraz uprawiał świński trucht oł yeah
Powinienem mieć zawsze takie fajne samopoczucie (i małe zmęczenie) po lekkim biegu.
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:25 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
3.11.
8:30am - 55'22" po ok. 7'/km , puls śr. 145(72%), max. 156, na koniec 146, po minucie 122
Za krótka przerwa po wczoraj(nieco ponad 13h), musiałem ostro zwalniać, żeby się zmieścić w I zakresie - ot takie człapanie, mięśnie pracują (i cała reszta), tlen jest. Bez przeginania przed pracą
Chyba zacznę biegać na tętno skoro już mam ten pulsometr. Biegając po 5'30", po 1-2tyg. nie mam już siły biegać "tak szybko"
-----
jutro - jak nogi pozwolą to długo i wolno
8:30am - 55'22" po ok. 7'/km , puls śr. 145(72%), max. 156, na koniec 146, po minucie 122
Za krótka przerwa po wczoraj(nieco ponad 13h), musiałem ostro zwalniać, żeby się zmieścić w I zakresie - ot takie człapanie, mięśnie pracują (i cała reszta), tlen jest. Bez przeginania przed pracą
Chyba zacznę biegać na tętno skoro już mam ten pulsometr. Biegając po 5'30", po 1-2tyg. nie mam już siły biegać "tak szybko"
-----
jutro - jak nogi pozwolą to długo i wolno
Ostatnio zmieniony 18 sty 2013, 02:26 przez Plague, łącznie zmieniany 1 raz.