Moderator: infernal
masakra 
HrRest 44
. Mam nadzieję, że tydzień i się przystosuje organizm, za to nie będę go męczył wieczorem i może z zasypianiem problemy znikną.
więc to podwójny stres dla organizmu. Niby mało, ale lepiej tyle niż nic 
wypady, wbieganie po schodach, półprzysiady, przysiady, małysz, wspięcia, wchodzenie po schodach, przerwy do "uspokojenia" pulsu (do 160 ), jestem mokry 
). Musze zwiększyć objętość niech te 65-70km wpada chociaż 
) ..... razem z 6,5km może szkoda, że nie mam bieżni do takich zabaw... miał być drugi kilometr na maxa ale bym nie utrzymał niezłej prędkości a płuc mało nie wyplułem, po biegu kaszelek lekki i szum w uszach (jak po 1500m ostanio). ), a te niby 500m w 1'25". Jak tam było 900m to i tak nieźle Odległość odmierzana na mapmyrun.
)
Jak się trochę przyzwyczaję do nowych warunków to może w końcu podbiję kilometry do 65+. Po biegu też nie czuje się taki trącnięty. Może się przyzwyczajam powoli do porannego treningu. Nawet wstałem o 6:13 bez budzika ) ale biegło się naprawdę przyjemnie i luz po 3km złapałem, więc nie jest źle. A na prędkości 5'30"-5'50" na razie czuje się najlepiej. Rok temu miałem +19/-19m na każde 2.1km. A w Polsce na 1,7km było +0,5m/-0,5m 
Znowuż jak ubrałem raz polar i dresy to czułem się jak w saunie. Coś za coś? 
Wczoraj 9 stopni, w nocy 3. Oj trzeba coś obmyśleć stosownego do temperatur, bo jak nie to będę więcej się kurował niż biegał 
) ). Trza się ogarnąć. Zawsze je nieco marginalizowałem, że to taki lans bardziej i w ogóle. Teraz zaczynam dostrzegać, że może chociaż łatwiej będzie zdrowie utrzymać , puls śr. 145(72%), max. 156, na koniec 146, po minucie 122