no i to w sumie tyle.
nie no luzik ))
super! wyjaśnienie pełne
a Ty dziś masz chyba urodziny co? tak się coś pokazuje STO LAT !!!!!!!!
Moderator: infernal
no i to w sumie tyle.
No to Merry Christmas i smacznego jajka!a Ty dziś masz chyba urodziny co?
JAKOŚ NIE...gwynbleidd pisze:O kurde... a do brydża Cię nie ciągnęło?
heh, stare dobre czasySylw3g pisze:Hmm.. Na co żem ja się tutaj natknął...
lepiej nie czekaj, bo moze Ci zycia nie starczyc..Nie ukrywam, że z chęcią bym się pisał na rewanż, ale chciałbym, żebyś była wtedy w optymalnej formie
no pewnie, przecież Umiar to moje drugie imię....Tylko jak już będziesz mogła hasać, to błagam... powoli i z umiarem
piekniepanucci10 pisze:ioannahh jak tam sie kreci to Twoje cudo ?
no, na szczęście już się nie wyglebuję. ostatnie spotkanie z asfaltem zaliczyłam co prawda dosyć niedawno, ale zupełnie nie z mojej winy. debilna sytuacja, bo kobieta-kierowca przepuściła mnie na przejściu dla pieszych, tylko że jej ustąpienie ograniczyło się do zatrzymania i kiwnięcia do mnie, bo kiedy ruszyłam, ona ruszyła również... dobrze, że mam trochę lepszy refleks niż przysłowiowy szachista i nie wjechałam pod jej koła - niestety do domu dojechałam już z poważnie rozkrwawionym kolanemWypinasz sie juz w odpowiednim czasie? Czy nadal podpierasz sie dopiero rekami na asfalcie ?
pisałam już kilkakrotnie i nic się w tej kwestii nie zmieniło - różnica jest ogromna przede wszystkim na szosówce nie bolą mnie plecy :P opory toczenia też są potężnie różne, więc na szosie śmiga się sporo szybciej niż na rowerze mtb. choć muszę przyznać, że odkąd Wojtek lekko podrasował Mykę - tzn. zmienił jej opony (na grubasy, ale dobrze napompowane!) i dokładnie nasmarował, to na niej też się dobrze jeździ.jakie wrażenia po przesiadce z crossa?
Bo rowerek to się przeprowadza przez przejście dla pieszych a nie na nim przejeżdża...ioannahh pisze:debilna sytuacja, bo kobieta-kierowca przepuściła mnie na przejściu dla pieszych, tylko że jej ustąpienie ograniczyło się do zatrzymania i kiwnięcia do mnie, bo kiedy ruszyłam, ona ruszyła również... dobrze, że mam trochę lepszy refleks niż przysłowiowy szachista i nie wjechałam pod jej koła - niestety do domu dojechałam już z poważnie rozkrwawionym kolanem