Dołączyłem do szacownego grona chirurgów
Pochlastałem stareńkie trailowe Adidasy Estes, od dawna już nie produkowane.
Technika operacji podobna do dr Zenona, ale uproszczona. Darowałem sobie wyznaczanie linii, dość wysokie pięty chlasnąłem mniej więcej do połowy wysokości (co zrównało je ze śródstopiem), wyrwałem element usztywniający między piętą i śródstopiem i wszystkie elementy bieżnika poza noskiem. Dalej w ruch poszła szlifierka taśmowa zamocowana do stołu. Taśma z ziarnem 40, ale trochę już przechodzona. Poszło piorunem

Od razu zrobiłem próbę w terenie - na ścieżkach gruntowych może bez rewelacji, ale na asfalcie bardzo przyjemnie, jak w bardzo lekkich startówkach. Jednak ciągle jeszcze czułem, że pod śródstopiem chyba za dużo zostawiłem. Jutro reoperacja, jak pacjent przeżyje, to zdam relację. Jak nie, to na stół operacyjny pójdą Adidasy Boreal, niewiele młodsze
cd.
Pacjent przeżył. Dodatkowe odchudzenie znacznie pomogło. Teraz czucie gruntu jest znacznie lepsze, już zbliżone do biegania boso, a o to mi chodziło. Teraz pora zająć się zapiętkiem. Tym bardziej, że dodatkowe pół numeru by mi się w tych butach przydało. No i w dalszej kolejności pójdą następne, bo się rozochociłem
