ioannahh - komentarze
Moderator: infernal
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
trzymaj się i uważaj na siebie! udanej rehabilitacji i powrotu do formy! pozdro!
- Raul7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3630
- Rejestracja: 30 wrz 2009, 10:48
- Życiówka na 10k: Trójka z przodu :P
- Życiówka w maratonie: Trójka z przodu...
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
ode mnie już na fejsie dostałaś i zjebe, i pocieszenie, i współczucie i hu wie jeszcze co :D
cały komplet
więc.. czytam, patrze, i czekam na powrót...
cały komplet
więc.. czytam, patrze, i czekam na powrót...
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Cytat tygodnia:
ps. I co z tym "total immersion" ?
"Narzekanie nic nie daje, ani nie przynosi pieniędzy, ani komfortu życiowego, ani niczego dobrego."
A. Niemczak
ps. I co z tym "total immersion" ?
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1812
- Rejestracja: 04 maja 2010, 20:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chicago
Pisz pisz co u ciebie 10 dni bez żadnych wieści!!!!!!
Train Hard,Win Easy!!
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
bez wiesci, bo i co tu wieścić.. jak zaczne znowu biegac to z pewnoscia dam znac. brzmi to dla mnie prawie tak samo realnie jak 'wygram w totka', co raczej nie jest dobrym objawem, bo zamiast skupic sie mentalnie i fizycznie na tym, zeby jak najszybciej dostapic zmartwychwstania, mam takie-o-wlasnie fatalne podejscie. podobno nastawienie ma duzo do powiedzenia w takich sytuacjach, wiec tym bardziej nie jest dobrze.
w sumie wszystko po staremu - glownym srodkiem treningowym pozostaja miliony godzin na trenażerze i potworne interwały stacjonarne wreszcie można tez znowu jeździć po asfalcie i.. jakby nie patrzeć, 'wyścigi (w) pokoju' naprawdę procentują. jak pierwszy raz po tej przerwie ruszyłam Myką na uczelnię, to po przejechaniu kilku pierwszych metrów tak się przeraziłam, że chciałam zawracać i jechać do szkoły autobusem dosłownie ODLOT - bezcenne uczucie totalnego braku oporu to było naprawdę niesamowite uczucie, nigdy wczesniej czegos takiego nie przezylam. teraz juz jezdzi mi sie normalnie, tj. nie musze skupiac sie na czynnosci kierowania rowerem , ale roznica jest odczuwalna. ciekawe czy w bieganiu tez bedzie z tego jakis profit..?
na marginesie - pierwsza wycieczka byla o tyle smieszniejsza, ze na dworze lezal snieg, pod sniegiem lod, a ja mialam w plecaku nowiusienki notebook owiniety w recznik robiący za futerał. doskonale cwiczenie propriocepcji, polecam.. w wersji hardkorowszej proponuje zamienic plecak na torbe, gdyz na plecy mimo wszystko ciezej sie wyrąbać...
poza rowerowaniem bynajmniej nie proznuje - ulepszam plywanie kraulem (lub moze raczej 'kraulem' - tak czy siak, wazne ze dziala ), macham ciezarami i cwicze psychiczna wytrzymalosc podczas codziennych cwiczen od fizjoterapeuty..
na rehabilitacje dalej chodze, choc nieco rzadziej, gdyz skonczyly mi sie fundusze ale.. w srode rehabilitant stwierdzil, ze IDZIE KU DOBREMU - i to chyba najwazniejszy i najbardziej optymistyczny akcent mijajacego tygodnia. choc czuje ze i tak zostawie jeszcze sto milionow w ortorehu rzeczywiscie bol stopniowo odpuszcza, podczas cwiczen juz jest prawie zupelnie OK, kilka razy probowalam podbiegac po kilka-kilkanascie krokow i nie powoduje to juz (JUZ.. doprawdy.. bardzo smieszne) uczucia umarcia.
staram sie wiec byc dobrej mysli - jak do czasu wyzdrowienia nie umre na depresje i pochodne, to bedzie dobrze. hm, to nie zabrzmialo specjalnie optymistycznie..
w sumie wszystko po staremu - glownym srodkiem treningowym pozostaja miliony godzin na trenażerze i potworne interwały stacjonarne wreszcie można tez znowu jeździć po asfalcie i.. jakby nie patrzeć, 'wyścigi (w) pokoju' naprawdę procentują. jak pierwszy raz po tej przerwie ruszyłam Myką na uczelnię, to po przejechaniu kilku pierwszych metrów tak się przeraziłam, że chciałam zawracać i jechać do szkoły autobusem dosłownie ODLOT - bezcenne uczucie totalnego braku oporu to było naprawdę niesamowite uczucie, nigdy wczesniej czegos takiego nie przezylam. teraz juz jezdzi mi sie normalnie, tj. nie musze skupiac sie na czynnosci kierowania rowerem , ale roznica jest odczuwalna. ciekawe czy w bieganiu tez bedzie z tego jakis profit..?
na marginesie - pierwsza wycieczka byla o tyle smieszniejsza, ze na dworze lezal snieg, pod sniegiem lod, a ja mialam w plecaku nowiusienki notebook owiniety w recznik robiący za futerał. doskonale cwiczenie propriocepcji, polecam.. w wersji hardkorowszej proponuje zamienic plecak na torbe, gdyz na plecy mimo wszystko ciezej sie wyrąbać...
poza rowerowaniem bynajmniej nie proznuje - ulepszam plywanie kraulem (lub moze raczej 'kraulem' - tak czy siak, wazne ze dziala ), macham ciezarami i cwicze psychiczna wytrzymalosc podczas codziennych cwiczen od fizjoterapeuty..
na rehabilitacje dalej chodze, choc nieco rzadziej, gdyz skonczyly mi sie fundusze ale.. w srode rehabilitant stwierdzil, ze IDZIE KU DOBREMU - i to chyba najwazniejszy i najbardziej optymistyczny akcent mijajacego tygodnia. choc czuje ze i tak zostawie jeszcze sto milionow w ortorehu rzeczywiscie bol stopniowo odpuszcza, podczas cwiczen juz jest prawie zupelnie OK, kilka razy probowalam podbiegac po kilka-kilkanascie krokow i nie powoduje to juz (JUZ.. doprawdy.. bardzo smieszne) uczucia umarcia.
staram sie wiec byc dobrej mysli - jak do czasu wyzdrowienia nie umre na depresje i pochodne, to bedzie dobrze. hm, to nie zabrzmialo specjalnie optymistycznie..
- Raul7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3630
- Rejestracja: 30 wrz 2009, 10:48
- Życiówka na 10k: Trójka z przodu :P
- Życiówka w maratonie: Trójka z przodu...
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
Dajesz po dupie z tą depresją :D
juz bliżej niż dalej końca kontuzji i powrotu do nabijania chorych ilości kilometrów w Twoim wykonaniu :D
juz bliżej niż dalej końca kontuzji i powrotu do nabijania chorych ilości kilometrów w Twoim wykonaniu :D
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
nie moge sie doczekac kiedy sprawdze, jak ten caly trening alternatywny - stosowany przeze mnie w nieprzyzwoicie duzych dawkach nawet podczas intensywnego treningu biegowego, ale teraz, jakby nie patrzec, nieco zintensyfikowany - przelozy sie na bieganie.
dzisiaj oprocz codziennej porcji cwiczen wzmacniajacych zaleconych na rehabilitacji przywalilam sobie bez litosci ciezarami i spedzilam w sumie trzy i pol godziny na rowerze - poltorej godziny podczas porannych interwalow stacjonarnych ( ) + 1h dojazdow po miescie + 1h wieczornego trenażerowania z książką w łapie.
do tej pory poprawialo sie stopniowo i raczej powoli, zas teraz czuje wyraznie, ze z dnia na dzien jest coraz lepiej
tylko co ja powiem psu, jak zacznę znowu wychodzić co rano na biegańsko? biedna border już się przyzwyczaiła, że chodzimy o świcie na długie spacery po Rezerwacie...
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
Również trzymam kciuki! Wiem co czujesz. Ja już się przyzwyczajam do tego co jest. Trzeba cieszyć się z tego co jest i wierzyć, że uda się wykrzesać jeszcze jakieś rezerwy. Pozdro!
- chel
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 668
- Rejestracja: 17 lip 2011, 13:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
super, oby tak dalej.ioannahh pisze: do tej pory poprawialo sie stopniowo i raczej powoli, zas teraz czuje wyraznie, ze z dnia na dzien jest coraz lepiej
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Podłączam się do przedmówców - miło czytać dobre wieści! Oby tak dalej!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]