![:ble:](./images/smilies/ble.gif)
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)
Cieszę się, że się podoba relacja - BARDZO SIĘ ZMĘCZYŁAM ganiając z aparatem i dyktafonem, ale chyba było warto.
Pozdrowienia dla czytelników!
Nadal nie rozumiem. Co ma piernik do wiatraka? Jeżeli znam markę zawodnika to jest ona dla mnie wystarczającym pretekstem aby ruszyć tyłek i iść na stadion. Co ma do tego elokwencja? Kazimierz Deyna nie potrafił złożyć dwóch sensownych zdań, a przyciągał tłumy. Adam Małysz mistrzem mowy polskiej również nie był. Niezwykle ciężko słuchało się Pawła Nastuli, ale jakie to miało znaczenie kiedy wychodził na matę?W całej tej dyskusji wychodzę z punktu widzenia siedzącego przed tv kibica, który jak będzie coś ciekawego być może ruszy tyłek na stadion.
z tej pozycji Lewandowski jawi się nieciekawie, żeby wspomnieć tylko jego wywiad w tv publicznej po mistrzostwie w Barcelonie.
Łukasz, inaczej rozumiemy markę.Łukasz Panfil pisze:Nadal nie rozumiem. Co ma piernik do wiatraka? Jeżeli znam markę zawodnika to jest ona dla mnie wystarczającym pretekstem aby ruszyć tyłek i iść na stadion. Co ma do tego elokwencja? Kazimierz Deyna nie potrafił złożyć dwóch sensownych zdań, a przyciągał tłumy. Adam Małysz mistrzem mowy polskiej również nie był. Niezwykle ciężko słuchało się Pawła Nastuli, ale jakie to miało znaczenie kiedy wychodził na matę?W całej tej dyskusji wychodzę z punktu widzenia siedzącego przed tv kibica, który jak będzie coś ciekawego być może ruszy tyłek na stadion.
z tej pozycji Lewandowski jawi się nieciekawie, żeby wspomnieć tylko jego wywiad w tv publicznej po mistrzostwie w Barcelonie.
Pomijając powyższe przykłady. Marcin Lewandowski to inteligentny, swobodnie wysławiający się człowiek. Jeżeli zdarzyło mu się jakieś potknięcie (nie do końca wiem jaką wypowiedź masz na myśli) to może trzeba wykazać się większym zrozumieniem i mieć na uwadze fakt, że zawodnik przebiegł właśnie 800 metrów i może mieć nieco zachwianą kontrolę nad składnią.
Ja bym to nazwał koneserówAdam Klein pisze:Mi się wydaje, że jakaś część fanów (powiedziałbym fanatyków)
Na jakiej podstawie opierasz Adam swoje stwierdzenie? Widziałeś jakiś sondaż czy tak Ci się po prostu wydaje? Żal mi tyłek ściska jak oglądam miting transmitowany z jakiegokolwiek kraju skandynawskiego - pełne trybuny, kultura i wiedza publiczności i niesamowity doping. Nie uogólniajmy zatem, niektóre narody mają więcej wyobraźni.Dla osoby z boku, LA jest najnudniejszą dyscypliną na świecie.
Diamond League to kompletna porażka IAAF-u - rozmienianie "lekkiej" na drobne pod każdym względem.Nawet na Diamond League stadiony są czasem średnio zapełnione.
Ale co jest w jakiejkolwiek z lekkoatletycznych konkurencji niezrozumiałego? Chyba odwrotnie, zasady są tak przejrzyste i proste, że nie trzeba być żadnym znawcą. Wygra ten który skoczy najwyżej, ten który przebiegnie najszybciej, ten który rzuci najdalej. To takie zawiłe i skomplikowane?Co więcej - LA to tak naprawdę żadna dyscyplina - to zlepek różnych dyscyplin, niektórych zupełnie niezrozumiałych, w których nie wiadomo co się dzieje, dyscyplin dla znawców.
DokładnieŁukasz Panfil pisze:Ale co jest w jakiejkolwiek z lekkoatletycznych konkurencji niezrozumiałego? Chyba odwrotnie, zasady są tak przejrzyste i proste, że nie trzeba być żadnym znawcą. Wygra ten który skoczy najwyżej, ten który przebiegnie najszybciej, ten który rzuci najdalej. To takie zawiłe i skomplikowane?
siebie nazywam koneserem ale koneserów snookera postrzegam jako dziwaków nie wartych podejmowania dyskusji. taka postawa moim zdaniem to piękny przykład snobowania się, które niczym la się nie przysłuży.kitler pisze:Adam Klein napisał(a):
Mi się wydaje, że jakaś część fanów (powiedziałbym fanatyków )
Ja bym to nazwał koneserów
Wytłumacz Qba jeśli tenis jest tak oczywisty, dlaczego dwie piłki są liczone po 15, a trzecia zamiast z 30 daje 40 a nie 45 ?Qba Krause pisze:tak jak w piłce kto strzeli więcej bramek to wygrywa, w tenisie kto wygra ostatnią piłkę...
Oczywiście, że ma znacznie, bo jako cykl największych imprez la dyscyplinę tą kształtuje. Czyli nie tyle świadczy o jej kondycji, co wpływa na jej obniżenie.To, czy Diamentowa Liga jest pomysłem chybionym czy nie, nie ma znaczenia. Znaczenie ma fakt, że jest to cykl największych imprez la - skoro tam trybuny nie są pełne, świadczy to dobitnie o kondycji całej dyscypliny
W ten sposób drążąc, ideologię możemy dorobić do wszystkiego.Przykłady zawiłości? Prosze bardzo:
- wieloboje - niezrozumiałe, arbitralne, nie do śledzenia przeliczanie wyników na punkty. Rozbicie konkurencji na kilka dni,
- skoki wzwyż i o tyczce - o co chodzi z tymi trzema próbami, przenoszeniem na kolejne wysokości, zaczynaniem od róznych wysokości?
- rzuty - może jeszcze rzut beretem i trampkiem? Rzucanie trzema różnymi przedmiotami -> trzy rózne konkurencje?
- biegi długie - Które to okrążenie? Osiemnaste? to jeszcze ile? to zawołajcie mnie jak będzie ostatnie! a tak w ogóle, nie mogliby od razu biec ostatniego skoro i tak cały czas biegną razem?
- sprinty - 15 minut czekania, ustawiania się, seria falstartów, po czym biegną moment i tak nie widze, który wygrał, dopiero fotokomórka pokaże.
Pomijając kwestię postaci sprzętu do rzutów, la opiera się o najprostsze formy ruchu - skok, rzut, bieg. Sprawę zaczynamy komplikować dokładając do tych naturalnych form "gadżety" - bramki, siatkę, każąc zawodnikom kopać lub rzucać piłkę. Zachowania wymuszone tymi elementami burzą całą prostotę. Jasne - można rzucać czymkolwiek, ale używanie np oszczepu jest przyjęte od 100 lat, co nie wyklucza faktu wykonywania naturalnej czynności. Poza tym te czynności są w tym przypadku mierzalne. Bo piłkarz też przecież je wykonuje jednak nie są one celem samym w sobie.przypisywanie la jakiejś szczególnej odkrywczości, genialności w prostocie itd. jest nadużyciem, ponieważ można powiedziec podobnie o zdecydowanej większości dyscyplin.