Mistrzostwa Polski w Lekkoatletyce
- puella
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 420
- Rejestracja: 22 lis 2007, 21:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Quba nie osądzaj tak Lewego. Przeprowadzałeś z nim kiedyś wywiad? \z doświadczenia wiem, że chłopak umie się wypowiedzieć i przy okazji ładnie się prezentuje na zdjęciach i w rekalmach - nie mówiąc o bieżni
Cieszę się, że się podoba relacja - BARDZO SIĘ ZMĘCZYŁAM ganiając z aparatem i dyktafonem, ale chyba było warto.
Pozdrowienia dla czytelników!
Cieszę się, że się podoba relacja - BARDZO SIĘ ZMĘCZYŁAM ganiając z aparatem i dyktafonem, ale chyba było warto.
Pozdrowienia dla czytelników!
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 24 gru 2007, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ok, może też się wypowiem, bo według mnie dyskusja powinna się skupić na czymś innym. Jak rozumiem, na portalu bieganie.pl są forumowicze, którym zależy, żeby o bieganiu mówiło się ciekawiej i więcej.
Porównałem sobie dwie imprezy: ostatni Mityng Kusocińskiego w Szczecinie i Mistrzostwa Polski w Bydgoszczy.
W Szczecinie były pełne trybuny, za bilety trzeba było płacić, a szczecińska publiczność szła oglądać naszych sportowców, a nie gwiazdy światowe (których nie było tak dużo). Impreza miała fajną oprawę, spikerkę, pełno było reklam, w mieście wisiały plakaty, mimo że na organizację zawodów (mimo problemów ze strony Warszawy) nie było dużo czasu. W Szczecinie na trybunach głównie siedzieli szczecinianie. A według mnie nie o to chodzi, by na takie zawody przyjeżdżali zza granicy czy z całej Polski fani (jak na Adama Małysza).
W Bydgoszczy mało kto wiedział o zawodach. Taksówkarz, który wiózł mnie na stadion przyznał, że dowiedział się od nich przypadkiem. Wielkość stadionu Zawiszy ani środek wakacji nie tłumaczy pustek na trybunach. Spikerka i muzyka ograniczała się do tłumaczenia wyników z popsutej tablicy świetlnej i puszczania podkładu do dekoracji. Nie przypominam sobie, żeby zawodnicy dostawali jakąś wodę na mecie, ani żeby dostawali nagrody za zdobycie Mistrzostwa Polski. Zawody trwały od czwartku do niedzieli (bo podobno trzeba było tak je zorganizować, by sportowcy dojechali na Uniwersjadę do Chin - ktoś z Was kiedykolwiek widział te zawody:))?, ja oglądałem, ale to z całym szacunkiem nie są zawody, pod które trzeba zmieniać kalendarz). Na trybunach w Bydgoszczy siedzieli głównie sportowcy i ich trenerzy, na dekoracji ostatnich konkurencji w danym dniu nie słychać było ani jednego złamanego oklaska:)). Ja nie zauważyłem też ani jednego (słownie "jednego") sponsora pomocniczego, oprócz miasta Bydgoszcz, które pewnie wspierało imprezę z urzędu i miało zapewnić promocję (przyznam, nie wiem tego na 100%) oraz Polanik (czyli sprzężony z PZLA sponsor infrastruktury). Relacja w TVP Sport to widocznie nie jest wystarczająca promocja dla potencjalnych reklamodawców.
Lekka w Polsce ma słabszy niż inne sporty PR, to fakt. Gwiazdami polskiego sportu dla przeciętnego kibica telewizyjnego będą pewnie jeszcze długo piłkarz Bundesligi, skoczek narciarski rywalizujący w konkurencji, którą trenuje jakieś 1000 osób na świecie, ewentualnie bokser ze zwycięstwami i porażkami ustalanymi na rok naprzód przez menagerów. Nie ma co dyskutować na ten temat, ani się oburzać. Wolny rynek.
Ale chciałbym przypomnieć, że są pozytywne zmiany. Lekkoatletami interesują się reklamodawcy. Przeciętny Polak kojarzy nazwiska Majewski, Rogowska, Pyrek, Lewandowski (nie, nie ten piłkarz:)), Ziółkowski, Włodarczyk, coraz bardziej Kszczot - przynajmniej tankując na niektórych stacjach i pijąc kawę. W portalach internetowych info o lekkiej czasem jest tuż za transferem piłkarza z Ukrainy do polskiej ekstraklasy (numer jeden w wiadomościach) i kontuzją innego piłkarza (numer 2). Bez ironii - to już jest coś! W reklamie TV jest lekkoatleta, w Tańcu z gwiazdami wygrała lekkoatletka (tego też nie ma się co wstydzić).
I organizatorzy zawodów/związek powinni ten lepszy PR wykorzystać tworząc NAJWAŻNIEJSZĄ imprezę dla polskiej lekkoatletyki w Polsce w tym sezonie. A dali po prostu w torbę.
Porównałem sobie dwie imprezy: ostatni Mityng Kusocińskiego w Szczecinie i Mistrzostwa Polski w Bydgoszczy.
W Szczecinie były pełne trybuny, za bilety trzeba było płacić, a szczecińska publiczność szła oglądać naszych sportowców, a nie gwiazdy światowe (których nie było tak dużo). Impreza miała fajną oprawę, spikerkę, pełno było reklam, w mieście wisiały plakaty, mimo że na organizację zawodów (mimo problemów ze strony Warszawy) nie było dużo czasu. W Szczecinie na trybunach głównie siedzieli szczecinianie. A według mnie nie o to chodzi, by na takie zawody przyjeżdżali zza granicy czy z całej Polski fani (jak na Adama Małysza).
W Bydgoszczy mało kto wiedział o zawodach. Taksówkarz, który wiózł mnie na stadion przyznał, że dowiedział się od nich przypadkiem. Wielkość stadionu Zawiszy ani środek wakacji nie tłumaczy pustek na trybunach. Spikerka i muzyka ograniczała się do tłumaczenia wyników z popsutej tablicy świetlnej i puszczania podkładu do dekoracji. Nie przypominam sobie, żeby zawodnicy dostawali jakąś wodę na mecie, ani żeby dostawali nagrody za zdobycie Mistrzostwa Polski. Zawody trwały od czwartku do niedzieli (bo podobno trzeba było tak je zorganizować, by sportowcy dojechali na Uniwersjadę do Chin - ktoś z Was kiedykolwiek widział te zawody:))?, ja oglądałem, ale to z całym szacunkiem nie są zawody, pod które trzeba zmieniać kalendarz). Na trybunach w Bydgoszczy siedzieli głównie sportowcy i ich trenerzy, na dekoracji ostatnich konkurencji w danym dniu nie słychać było ani jednego złamanego oklaska:)). Ja nie zauważyłem też ani jednego (słownie "jednego") sponsora pomocniczego, oprócz miasta Bydgoszcz, które pewnie wspierało imprezę z urzędu i miało zapewnić promocję (przyznam, nie wiem tego na 100%) oraz Polanik (czyli sprzężony z PZLA sponsor infrastruktury). Relacja w TVP Sport to widocznie nie jest wystarczająca promocja dla potencjalnych reklamodawców.
Lekka w Polsce ma słabszy niż inne sporty PR, to fakt. Gwiazdami polskiego sportu dla przeciętnego kibica telewizyjnego będą pewnie jeszcze długo piłkarz Bundesligi, skoczek narciarski rywalizujący w konkurencji, którą trenuje jakieś 1000 osób na świecie, ewentualnie bokser ze zwycięstwami i porażkami ustalanymi na rok naprzód przez menagerów. Nie ma co dyskutować na ten temat, ani się oburzać. Wolny rynek.
Ale chciałbym przypomnieć, że są pozytywne zmiany. Lekkoatletami interesują się reklamodawcy. Przeciętny Polak kojarzy nazwiska Majewski, Rogowska, Pyrek, Lewandowski (nie, nie ten piłkarz:)), Ziółkowski, Włodarczyk, coraz bardziej Kszczot - przynajmniej tankując na niektórych stacjach i pijąc kawę. W portalach internetowych info o lekkiej czasem jest tuż za transferem piłkarza z Ukrainy do polskiej ekstraklasy (numer jeden w wiadomościach) i kontuzją innego piłkarza (numer 2). Bez ironii - to już jest coś! W reklamie TV jest lekkoatleta, w Tańcu z gwiazdami wygrała lekkoatletka (tego też nie ma się co wstydzić).
I organizatorzy zawodów/związek powinni ten lepszy PR wykorzystać tworząc NAJWAŻNIEJSZĄ imprezę dla polskiej lekkoatletyki w Polsce w tym sezonie. A dali po prostu w torbę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Ola, oczywiście, że nie przeprowadzałem z nim wywiadu. W całej tej dyskusji wychodzę z punktu widzenia siedzącego przed tv kibica, który jak będzie coś ciekawego być może ruszy tyłek na stadion.
z tej pozycji Lewandowski jawi się nieciekawie, żeby wspomnieć tylko jego wywiad w tv publicznej po mistrzostwie w Barcelonie.
moja pozycja jest jakże różna od Łukasza dla przykładu - ja w la jako kibic nie widzę nic szczególnego, a Łukasz, jako osoba emocjonalnie mocno związana z dyscypliną szuka i znajduje w niej rzeczy, których mnie nie chciałoby się nawet szukać.
chodzi o to, że w dyskusji prowadzonej tylko i wyłącznie między zorientowanymi w temacie miłośnikami dyscypliny, ciężko o ciekawe wnioski, ponieważ mało jest miejsc, w których będą różne opinie, różne punkty widzenia
Łukasz, zgadzam się z Tobą, że hierarchizacja zawodów, stawianie przed zawodnikami kolejnych wyzwań itd. to bardzo ważne - sam tego doświadczyłem i pamiętam jeszcze jakie to uczucie być wicemistrzem województwa albo wygrywać turnieje i marzyć o zwycięstwach z kadrą kraju.
moim osobistym zdaniem jednak impreza, na której nie ma najlepszych zawodników w Polsce to nie są mistrzostwa Polski (piję tu do Dębna). Miłośnikowi la, któremu leży na sercu dobro tej dyscypliny, być może nie wypadałoby tak mówić, ale mnie - kibicowi-kanapowcowi - jak najbardziej wypada. I warto by zarówno władze jak i sami zawodnicy zrozumieli ten punkt widzenia, ponieważ podobnych mnie jest większość i to były zawody w Szczecinie, a betonowe tkwienie w postawie "la jako królowa sportu sama się obroni, bo zachwyca, i nawet nie warto drukować plakatu, na którym byłoby to napisane" (skrót myślowy, mam nadzieję, że czytelny)skutkuje Bydgoszczą.
z tej pozycji Lewandowski jawi się nieciekawie, żeby wspomnieć tylko jego wywiad w tv publicznej po mistrzostwie w Barcelonie.
moja pozycja jest jakże różna od Łukasza dla przykładu - ja w la jako kibic nie widzę nic szczególnego, a Łukasz, jako osoba emocjonalnie mocno związana z dyscypliną szuka i znajduje w niej rzeczy, których mnie nie chciałoby się nawet szukać.
chodzi o to, że w dyskusji prowadzonej tylko i wyłącznie między zorientowanymi w temacie miłośnikami dyscypliny, ciężko o ciekawe wnioski, ponieważ mało jest miejsc, w których będą różne opinie, różne punkty widzenia
Łukasz, zgadzam się z Tobą, że hierarchizacja zawodów, stawianie przed zawodnikami kolejnych wyzwań itd. to bardzo ważne - sam tego doświadczyłem i pamiętam jeszcze jakie to uczucie być wicemistrzem województwa albo wygrywać turnieje i marzyć o zwycięstwach z kadrą kraju.
moim osobistym zdaniem jednak impreza, na której nie ma najlepszych zawodników w Polsce to nie są mistrzostwa Polski (piję tu do Dębna). Miłośnikowi la, któremu leży na sercu dobro tej dyscypliny, być może nie wypadałoby tak mówić, ale mnie - kibicowi-kanapowcowi - jak najbardziej wypada. I warto by zarówno władze jak i sami zawodnicy zrozumieli ten punkt widzenia, ponieważ podobnych mnie jest większość i to były zawody w Szczecinie, a betonowe tkwienie w postawie "la jako królowa sportu sama się obroni, bo zachwyca, i nawet nie warto drukować plakatu, na którym byłoby to napisane" (skrót myślowy, mam nadzieję, że czytelny)skutkuje Bydgoszczą.
- Łukasz Panfil
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 26 lis 2009, 15:57
Nadal nie rozumiem. Co ma piernik do wiatraka? Jeżeli znam markę zawodnika to jest ona dla mnie wystarczającym pretekstem aby ruszyć tyłek i iść na stadion. Co ma do tego elokwencja? Kazimierz Deyna nie potrafił złożyć dwóch sensownych zdań, a przyciągał tłumy. Adam Małysz mistrzem mowy polskiej również nie był. Niezwykle ciężko słuchało się Pawła Nastuli, ale jakie to miało znaczenie kiedy wychodził na matę?W całej tej dyskusji wychodzę z punktu widzenia siedzącego przed tv kibica, który jak będzie coś ciekawego być może ruszy tyłek na stadion.
z tej pozycji Lewandowski jawi się nieciekawie, żeby wspomnieć tylko jego wywiad w tv publicznej po mistrzostwie w Barcelonie.
Pomijając powyższe przykłady. Marcin Lewandowski to inteligentny, swobodnie wysławiający się człowiek. Jeżeli zdarzyło mu się jakieś potknięcie (nie do końca wiem jaką wypowiedź masz na myśli) to może trzeba wykazać się większym zrozumieniem i mieć na uwadze fakt, że zawodnik przebiegł właśnie 800 metrów i może mieć nieco zachwianą kontrolę nad składnią.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Kuba (wiśniewski)
Oczywiście, że promocja imprezy w Bydgoszczy to porażka. Ktoś tam w PZLA (nie wiem kto) powie, że pewnie nie było pieniędzy.
Ale, generalnie LA nie ma dziś na świecie łatwo.
Nawet na Diamond League stadiony są czasem średnio zapełnione.
Mi się wydaje, że jakaś część fanów (powiedziałbym fanatyków ) uważa, że LA powinna być dyscypliną uprzywilejowaną wobec innych, że jest "królową", pamiętają wypełnione stadiony z czasów Wunderteamu.
Tak już nigdy nie będzie.
Dla osoby z boku, LA jest najnudniejszą dyscypliną na świecie.
Co więcej - LA to tak naprawdę żadna dyscyplina - to zlepek różnych dyscyplin, niektórych zupełnie niezrozumiałych, w których nie wiadomo co się dzieje, dyscyplin dla znawców. Jak zresztą można kibicować kilku dyscyplinom naraz?
Jedne interesują ludzi bardziej inne mniej.
Dlatego te uliczne zawody o jakich pisał Bartek są teraz jedyną sensowna alternatywą. Biegi uliczne przyciągają kibiców.
A bieg na bieżni na dystansie dłuższym niż 800m zainteresuje tylko fanatyków (sam pewnie częściowo takim jestem).
Na mecz tenisa można przyjść nie wiedząc nic o zawodnikach - i można to oglądać z zainteresowaniem. (choć nie gram w tenisa)
Na 5000m na bieżni - nie wiem czy można patrzeć z zainteresowaniem jeśli nic się o zawodnikach nie wie.
Oczywiście, że promocja imprezy w Bydgoszczy to porażka. Ktoś tam w PZLA (nie wiem kto) powie, że pewnie nie było pieniędzy.
Ale, generalnie LA nie ma dziś na świecie łatwo.
Nawet na Diamond League stadiony są czasem średnio zapełnione.
Mi się wydaje, że jakaś część fanów (powiedziałbym fanatyków ) uważa, że LA powinna być dyscypliną uprzywilejowaną wobec innych, że jest "królową", pamiętają wypełnione stadiony z czasów Wunderteamu.
Tak już nigdy nie będzie.
Dla osoby z boku, LA jest najnudniejszą dyscypliną na świecie.
Co więcej - LA to tak naprawdę żadna dyscyplina - to zlepek różnych dyscyplin, niektórych zupełnie niezrozumiałych, w których nie wiadomo co się dzieje, dyscyplin dla znawców. Jak zresztą można kibicować kilku dyscyplinom naraz?
Jedne interesują ludzi bardziej inne mniej.
Dlatego te uliczne zawody o jakich pisał Bartek są teraz jedyną sensowna alternatywą. Biegi uliczne przyciągają kibiców.
A bieg na bieżni na dystansie dłuższym niż 800m zainteresuje tylko fanatyków (sam pewnie częściowo takim jestem).
Na mecz tenisa można przyjść nie wiedząc nic o zawodnikach - i można to oglądać z zainteresowaniem. (choć nie gram w tenisa)
Na 5000m na bieżni - nie wiem czy można patrzeć z zainteresowaniem jeśli nic się o zawodnikach nie wie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Łukasz, inaczej rozumiemy markę.Łukasz Panfil pisze:Nadal nie rozumiem. Co ma piernik do wiatraka? Jeżeli znam markę zawodnika to jest ona dla mnie wystarczającym pretekstem aby ruszyć tyłek i iść na stadion. Co ma do tego elokwencja? Kazimierz Deyna nie potrafił złożyć dwóch sensownych zdań, a przyciągał tłumy. Adam Małysz mistrzem mowy polskiej również nie był. Niezwykle ciężko słuchało się Pawła Nastuli, ale jakie to miało znaczenie kiedy wychodził na matę?W całej tej dyskusji wychodzę z punktu widzenia siedzącego przed tv kibica, który jak będzie coś ciekawego być może ruszy tyłek na stadion.
z tej pozycji Lewandowski jawi się nieciekawie, żeby wspomnieć tylko jego wywiad w tv publicznej po mistrzostwie w Barcelonie.
Pomijając powyższe przykłady. Marcin Lewandowski to inteligentny, swobodnie wysławiający się człowiek. Jeżeli zdarzyło mu się jakieś potknięcie (nie do końca wiem jaką wypowiedź masz na myśli) to może trzeba wykazać się większym zrozumieniem i mieć na uwadze fakt, że zawodnik przebiegł właśnie 800 metrów i może mieć nieco zachwianą kontrolę nad składnią.
Jest wielu sportowców ze świetnymi rezultatami i zerową marką, są również średni sportowcy ze świetną marką.
Wypowiedzi w mediach (i ogólniej, obecność) moim zdaniem budują markę zawodnika. Te wypowiedzi Lewandowskiego, które słyszałem, tej marki nie budowały, i to nie ma nic wspólnego z problemami ze składnią wynikającymi ze zmęczenia.
Przykłady innych osób przez Ciebie przywołanych nie nadają się do porównań - Deyna to legenda, inny wymiar postaci. Adam Malysz ma ujmującą osobowość, chce się go przytulić; Paweł Nastula się lepiej nadaje do porównania - na macie radził sobie świetnie, poza nią - zdecydowanie gorzej.
Podpisuję sie obiema rękami pod wypowiedzią Adama.
-
- Wyga
- Posty: 122
- Rejestracja: 04 cze 2009, 16:25
Ja bym to nazwał koneserówAdam Klein pisze:Mi się wydaje, że jakaś część fanów (powiedziałbym fanatyków )
Lekkoatletyka jest wartością samą w sobie, dla mnie nie musi być komercyjnym produktem jak Ich Troje, Pudzianowski, Frugo, Coca-Cola czy inne popkulturowe badziewie, które się sprzedaje wśród pospolitej gawiedzi, bo ktoś im wmówił (zareklamował), że to jest trendy jazzy cool.
Jako osoba techniczna (w kwestii wykształcenia) uważam, że ważniejsze jest to co i jak się produkuje. Jednak dziś mamy takie czasy, że ważniejszy jest marketing i dlatego mamy wszędzie tyle pięknie zapakowanego g....
Kto nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią na starość.
- Łukasz Panfil
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 26 lis 2009, 15:57
Na jakiej podstawie opierasz Adam swoje stwierdzenie? Widziałeś jakiś sondaż czy tak Ci się po prostu wydaje? Żal mi tyłek ściska jak oglądam miting transmitowany z jakiegokolwiek kraju skandynawskiego - pełne trybuny, kultura i wiedza publiczności i niesamowity doping. Nie uogólniajmy zatem, niektóre narody mają więcej wyobraźni.Dla osoby z boku, LA jest najnudniejszą dyscypliną na świecie.
Diamond League to kompletna porażka IAAF-u - rozmienianie "lekkiej" na drobne pod każdym względem.Nawet na Diamond League stadiony są czasem średnio zapełnione.
Ale co jest w jakiejkolwiek z lekkoatletycznych konkurencji niezrozumiałego? Chyba odwrotnie, zasady są tak przejrzyste i proste, że nie trzeba być żadnym znawcą. Wygra ten który skoczy najwyżej, ten który przebiegnie najszybciej, ten który rzuci najdalej. To takie zawiłe i skomplikowane?Co więcej - LA to tak naprawdę żadna dyscyplina - to zlepek różnych dyscyplin, niektórych zupełnie niezrozumiałych, w których nie wiadomo co się dzieje, dyscyplin dla znawców.
-
- Wyga
- Posty: 122
- Rejestracja: 04 cze 2009, 16:25
Dokładnie przecież to wszystko jest genialne w swojej prostocie.Łukasz Panfil pisze:Ale co jest w jakiejkolwiek z lekkoatletycznych konkurencji niezrozumiałego? Chyba odwrotnie, zasady są tak przejrzyste i proste, że nie trzeba być żadnym znawcą. Wygra ten który skoczy najwyżej, ten który przebiegnie najszybciej, ten który rzuci najdalej. To takie zawiłe i skomplikowane?
Kto nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią na starość.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
tak jak w piłce kto strzeli więcej bramek to wygrywa, w tenisie kto wygra ostatnią piłkę, w wioślarstwie kto pierwszy przekroczy linię mety a w strongmanach kto dalej rzuci ciężarówką...
przypisywanie la jakiejś szczególnej odkrywczości, genialności w prostocie itd. jest nadużyciem, ponieważ można powiedziec podobnie o zdecydowanej większości dyscyplin.
To, czy Diamentowa Liga jest pomysłem chybionym czy nie, nie ma znaczenia. Znaczenie ma fakt, że jest to cykl największych imprez la - skoro tam trybuny nie są pełne, świadczy to dobitnie o kondycji całej dyscypliny, i mam wrażenie, że o to tylko chodziło Adamowi.
Przykłady zawiłości? Prosze bardzo:
- wieloboje - niezrozumiałe, arbitralne, nie do śledzenia przeliczanie wyników na punkty. Rozbicie konkurencji na kilka dni,
- skoki wzwyż i o tyczce - o co chodzi z tymi trzema próbami, przenoszeniem na kolejne wysokości, zaczynaniem od róznych wysokości?
- rzuty - może jeszcze rzut beretem i trampkiem? Rzucanie trzema różnymi przedmiotami -> trzy rózne konkurencje?
- biegi długie - Które to okrążenie? Osiemnaste? to jeszcze ile? to zawołajcie mnie jak będzie ostatnie! a tak w ogóle, nie mogliby od razu biec ostatniego skoro i tak cały czas biegną razem?
- sprinty - 15 minut czekania, ustawiania się, seria falstartów, po czym biegną moment i tak nie widze, który wygrał, dopiero fotokomórka pokaże.
przypisywanie la jakiejś szczególnej odkrywczości, genialności w prostocie itd. jest nadużyciem, ponieważ można powiedziec podobnie o zdecydowanej większości dyscyplin.
To, czy Diamentowa Liga jest pomysłem chybionym czy nie, nie ma znaczenia. Znaczenie ma fakt, że jest to cykl największych imprez la - skoro tam trybuny nie są pełne, świadczy to dobitnie o kondycji całej dyscypliny, i mam wrażenie, że o to tylko chodziło Adamowi.
Przykłady zawiłości? Prosze bardzo:
- wieloboje - niezrozumiałe, arbitralne, nie do śledzenia przeliczanie wyników na punkty. Rozbicie konkurencji na kilka dni,
- skoki wzwyż i o tyczce - o co chodzi z tymi trzema próbami, przenoszeniem na kolejne wysokości, zaczynaniem od róznych wysokości?
- rzuty - może jeszcze rzut beretem i trampkiem? Rzucanie trzema różnymi przedmiotami -> trzy rózne konkurencje?
- biegi długie - Które to okrążenie? Osiemnaste? to jeszcze ile? to zawołajcie mnie jak będzie ostatnie! a tak w ogóle, nie mogliby od razu biec ostatniego skoro i tak cały czas biegną razem?
- sprinty - 15 minut czekania, ustawiania się, seria falstartów, po czym biegną moment i tak nie widze, który wygrał, dopiero fotokomórka pokaże.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
siebie nazywam koneserem ale koneserów snookera postrzegam jako dziwaków nie wartych podejmowania dyskusji. taka postawa moim zdaniem to piękny przykład snobowania się, które niczym la się nie przysłuży.kitler pisze:Adam Klein napisał(a):
Mi się wydaje, że jakaś część fanów (powiedziałbym fanatyków )
Ja bym to nazwał koneserów
- wojtekwydmuch
- Wyga
- Posty: 115
- Rejestracja: 01 mar 2010, 17:06
Wytłumacz Qba jeśli tenis jest tak oczywisty, dlaczego dwie piłki są liczone po 15, a trzecia zamiast z 30 daje 40 a nie 45 ?Qba Krause pisze:tak jak w piłce kto strzeli więcej bramek to wygrywa, w tenisie kto wygra ostatnią piłkę...
dlaczego zawodnicy ze stanu 40:40 zdobywają po kilka punktów naprzemian i zamiast mieć stan np 80:80 jest znowu 40:40
czym się różnią: Puchar Davisa, Drużynowy Puchar Świata, Fed Cup, Puchar Hopmana ?
Który z nich jest najważniejszy a może wimbedon, albo masters, a może wogóle ani to ani to tylko ranking.
I dlaczego zawodnik wygrywający turniej dostaje w rankingu 0pkt, a ten ktory dojcdzie do 2 rundy( z 6) - dostanie 100 punktów
Inne ciekawe konkurencje z ogromną marketingową obróbką, to: Golf, Curling, Snooker, regaty, Formuła 1(o tu jest totalnie ciekawie jadą auta i wygra to które zepsuje się najmniej albo mechanicy szybciej zmienią koła i wytłumacz komuś po co są 4 sesje przed wyścigiem, nie mogą od razu pojechać wyścigu)
Lekkoatletyka naprawdę jest prostą dyscypliną. I tłumaczenie że ludzie nierozumieją różnicy między dyskiem a kulą jest takie jakby ludzie nie kumali czym się różnią skoki na mamucie od skokow na normalnej skoczni.
PZLA daje w trąbe (jak to kubawisniewski ładnie napisał) i tyle. Szkoda tylko że nikt ich z tego nie rozlicza.
- Łukasz Panfil
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 26 lis 2009, 15:57
Oczywiście, że ma znacznie, bo jako cykl największych imprez la dyscyplinę tą kształtuje. Czyli nie tyle świadczy o jej kondycji, co wpływa na jej obniżenie.To, czy Diamentowa Liga jest pomysłem chybionym czy nie, nie ma znaczenia. Znaczenie ma fakt, że jest to cykl największych imprez la - skoro tam trybuny nie są pełne, świadczy to dobitnie o kondycji całej dyscypliny
W ten sposób drążąc, ideologię możemy dorobić do wszystkiego.Przykłady zawiłości? Prosze bardzo:
- wieloboje - niezrozumiałe, arbitralne, nie do śledzenia przeliczanie wyników na punkty. Rozbicie konkurencji na kilka dni,
- skoki wzwyż i o tyczce - o co chodzi z tymi trzema próbami, przenoszeniem na kolejne wysokości, zaczynaniem od róznych wysokości?
- rzuty - może jeszcze rzut beretem i trampkiem? Rzucanie trzema różnymi przedmiotami -> trzy rózne konkurencje?
- biegi długie - Które to okrążenie? Osiemnaste? to jeszcze ile? to zawołajcie mnie jak będzie ostatnie! a tak w ogóle, nie mogliby od razu biec ostatniego skoro i tak cały czas biegną razem?
- sprinty - 15 minut czekania, ustawiania się, seria falstartów, po czym biegną moment i tak nie widze, który wygrał, dopiero fotokomórka pokaże.
Pomijając kwestię postaci sprzętu do rzutów, la opiera się o najprostsze formy ruchu - skok, rzut, bieg. Sprawę zaczynamy komplikować dokładając do tych naturalnych form "gadżety" - bramki, siatkę, każąc zawodnikom kopać lub rzucać piłkę. Zachowania wymuszone tymi elementami burzą całą prostotę. Jasne - można rzucać czymkolwiek, ale używanie np oszczepu jest przyjęte od 100 lat, co nie wyklucza faktu wykonywania naturalnej czynności. Poza tym te czynności są w tym przypadku mierzalne. Bo piłkarz też przecież je wykonuje jednak nie są one celem samym w sobie.przypisywanie la jakiejś szczególnej odkrywczości, genialności w prostocie itd. jest nadużyciem, ponieważ można powiedziec podobnie o zdecydowanej większości dyscyplin.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2011, 11:51 przez Łukasz Panfil, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wojtek: sugeruję trochę więcej uwagi podczas czytania.
mój post miał na celu pokazania, że każda z dyscyplin wydaje sie prostai oczywista dla jej "konesera"
Twoje pytania są retoryczne, oczywiście nie będę na nie odpowiadał, podobnie jak nie oczekuję rzetelnego wyjaśnienia sposoby przeliczania punktów w wielobojach.
z ciekawości zapytam, na czym polega "obróbka" marketingowa curlingu i snookera? I jej ogrom?
Skoro ludzie lubią prostotę, co widać po muzyce, filmie, przykłady można by mnożyć, to dlaczego jakoś nie garną sie do tej "genialnie prostej" la?
Czy naprawdę uważacie, że zainteresowanie mediów, przyciągnięcie sponsorów, uatrakcyjnienie oprawy równać sie będzie ze skalaniem czystości dyscypliny, jej spłyceniem? Dlaczego tak nisko oceniacie kibiców, telewidzów?
mój post miał na celu pokazania, że każda z dyscyplin wydaje sie prostai oczywista dla jej "konesera"
Twoje pytania są retoryczne, oczywiście nie będę na nie odpowiadał, podobnie jak nie oczekuję rzetelnego wyjaśnienia sposoby przeliczania punktów w wielobojach.
z ciekawości zapytam, na czym polega "obróbka" marketingowa curlingu i snookera? I jej ogrom?
Skoro ludzie lubią prostotę, co widać po muzyce, filmie, przykłady można by mnożyć, to dlaczego jakoś nie garną sie do tej "genialnie prostej" la?
Czy naprawdę uważacie, że zainteresowanie mediów, przyciągnięcie sponsorów, uatrakcyjnienie oprawy równać sie będzie ze skalaniem czystości dyscypliny, jej spłyceniem? Dlaczego tak nisko oceniacie kibiców, telewidzów?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Łukasz, rozumiem o co chodzi Tobie pisząc o DL, ale wg mnie jednak dla tej dyskusji nie ma znaczenie "szerszy obraz" - Adam wziął niepełne trybyny na DL jako konkretny przykład faktu, iż LA nie tylko w Polsce, ale na świecie nie cieszy się wielka popularnością wśród kibiców.
Odnośnie ideologii- dokładnie tak, masz całkowita rację. Mnie właśnie chodzi o to, by nie dorabiać ideologii, na podstawie ktorej tworzy się mit o wyższości jakiejś dyscypliny nad drugą.
cechy charakterystyczne LA nie czynią ją bardziej godną uwagi czy wartościowszą od innych sportów, stanowią raczej o jej wyjątkowości w sensie "inny, nie lepszy, po prostu inny". wskazałeś bardzo ciekawe cechy LA - to, że opiera się o najprostsze formy ruchu. To jest konkret, to może być punkt zaczepienia, tym można zainteresować.
Podobnie mierzalność - to jest to, czego niektórym dyscyplinom wyraźnie brakuje, jak chociażby łyżwiarstwu figurowemu czy boksowi, gdzie arbitralność decyzji sędziów potrafi wypaczyć piękna sportową rywalizację.
Odnośnie ideologii- dokładnie tak, masz całkowita rację. Mnie właśnie chodzi o to, by nie dorabiać ideologii, na podstawie ktorej tworzy się mit o wyższości jakiejś dyscypliny nad drugą.
cechy charakterystyczne LA nie czynią ją bardziej godną uwagi czy wartościowszą od innych sportów, stanowią raczej o jej wyjątkowości w sensie "inny, nie lepszy, po prostu inny". wskazałeś bardzo ciekawe cechy LA - to, że opiera się o najprostsze formy ruchu. To jest konkret, to może być punkt zaczepienia, tym można zainteresować.
Podobnie mierzalność - to jest to, czego niektórym dyscyplinom wyraźnie brakuje, jak chociażby łyżwiarstwu figurowemu czy boksowi, gdzie arbitralność decyzji sędziów potrafi wypaczyć piękna sportową rywalizację.