Czas: 00:59:39
Dystans: 9km 700m
Tempo: 00:06:08/km
Wyszliśmy z domu całą rodziną. Ja z dziećmi zostałam w parku, a Wojtek poleciał na Błonia. Po godzinie zmieniliśmy się. Też początkowo miałam biegać po Błoniach, ale wielki tłum ludzi mnie skutecznie zniechęcił. Wybrałam Rudawę. Zachód słońca odbijający się w wodzie, cisza, spokój i nieliczni biegacze i rowerzyści niezwykle dla siebie uprzejmi. To chyba stanie się moja stała trasa biegowa.
Początkowo było znowu bardzo ciężko. Nogi jak z ołowiu. Poza tym zupełnie inaczej biega się po trawie i drodze niż po asfalcie. Jakby wolniej. Jednakże z każdym kilometrem było lepiej. Po czwartym czułam się już bardzo dobrze i nawet nogi wyżej podnosiłam

Oczywiście powolutku nadal, ale patrząc na średnią całego biegu, to śmiem przypuszczać, że kończyłam grubo poniżej 6 min/km. A na ten moment to jest taki mój wyznacznik. Jak jest poniżej 6, to już jest nieźle. Choć wiem, że większość biegaczy jak to czyta (jeśli w ogóle czyta), to albo w kułak się śmieje, albo kiwa z politowaniem głową.
Nic to! Ja, nieszczupła mamuśka, obciążona przez minione święta dodatkowymi kilogramami (na wszelki wypadek wagi nie posiadam), będę niebawem biegać wszystkie treningi poniżej 6 min/km. I to jest mój cel na najbliższą przyszłość

KOMENTARZE