Dzięki Alexia i Makar. Po płaskiej trasie by pewnie nie było tak zabawnie.

A dwójka jednak dla ludzi jak widać.
Swoją drogą wygadałam się szefowi na piątkowej imprezie po obronie koleżanki, że biegnę połówkę w niedzielę i robię zamach na dwie godziny. Dziś przy okazji zapytał o wynik. Pełna dumy wyrecytowałam nabożnie magiczne cyfry 1:59:21, a on spojrzał zawiedziony i stwierdził, że naprawdę tylko fuksem się udało z tymi 2 godzinami.

Niech by się spróbował przekonać w praktyce co to znaczy wyciśnięcie np. minuty nadróbki na trasie, zamiast mi tu dyrdymały opowiadać.

Niech sobie przypomni jak był zdziwiony jak się w piątek dowiedział, że miałam czas w ogóle do tego półmaratonu trenować, mina z kategorii "bezcenne" była.
