mimik pisze:Kiedy zmieniasz buty? Przydałby cię się bardziej sztywne i sprężyste. Może te mocno amortyzowane buty mają wpływ na twoje kolana?
Heja! Nowe buty pewnie kupię na wiosnę. Na razie z kasą nietęgo. Pewnie zrobię sobie najpierw test na bieżni w ERGO, coby wiedzieć jakie dobrać i chyba będę celował w coś trailowego, bo po lesie biegam najwięcej... Jakby kasa była, to kupiłbym jeszcze coś pośredniego... Choć może i kupię tylko coś pośredniego (między trailowym butem, a szosowym). Kupię raczej buty z mniejszą amortyzacją, choć pamiętam, że sam się zdziwiłeś, że te moje Saucony całkiem twarde są podeszwowo
kszor pisze:PATATAJEC-podczas biegu mogłeś nie czuć że coś naderwałeś.Często zdarza się że to wychodzi już po,na"zimno".Tak ja to pamiętam.Wielu moich boiskowych kolegów kończyła grę bez bólu,ale 30 min póżniej już była lipa.Nawet nie pamiętali kiedy to się wydarzyło.Jutro się okaże.Mam nadzieje że będzie "gitara"
Pozdrawiam
Wiesz co, chyba jednak to nie naderwanie. Niżej, przy odpowiedzi dla szymon_szym szerzej piszę co o tym sądzę. To, że to nie naderwanie skłania fakt, że po rozciąganiu jest lepiej, a pewnie przy naderwaniu odczuwałbym ból.
aktyna pisze:A to się ekstremalny Patatajec trafił
Twojego bloga czytam sobie na zmianę z opowiadaniami S. Kinga. Chcesz pocieszenia? Przypomnij sobie jak wyglądały Twoje nogi po pamiętnym maratonie pod Wawelem- chyba gorzej byc nie może
Trochę mnie to tętno przeraża, ale różne serca są.
Hej! Hej! :D Z Patatajcami tak bywa, że czasem przerażają
. A'propos Kinga (też bardzo lubię), to nie miałbym chwilowo nic przeciwko, aby scenariusz z "Chudszego" (choć tylko kilka pierwszych rozdziałów) stał się moim udziałem... Podejrzewam, że te moje bóle to związane są też z moją wagą - przytyło się
. Chyba jednak wolałem jak schodził paznokieć - ani to bolało, ani nie przeszkadzało, a i wiedziałem co to jest... Tutaj mogę tylko podejrzewać, a na dodatek cholernie przeszkadza... No, ale nie dam się tak łatwo
. A trochę o tętnie będzie w dzisiejszym wpisie wieczorem. Pozdrawiam!
szymon_szym pisze:Kurdę! Zewnętrzna strona lewego kolana. Mam to samo! Na razie zrobiłem sobie 2 dni przerwy - nie bolało, potem rozbieganie - bolało. Trzy dni przerwy - wszystko OK, rozbieganie - bolało. Teraz mam drugi dzień przerwy, nic nie boli, ale trochę się boję biegać. Do końca tygodnia porobię ćwiczenia na nogi i spróbuję, ale cholera wie co to jest.
W dodatku poza treningiem ciężko stwierdzić, kiedy boli, czasem jak schodzę ze schodów, czasem jak wchodzę, czasem jak siedzę na d..pie w teatrze trzy godziny.
Jak dojdziesz co to za syf to koniecznie obwieść to światu.
Trzymaj się. Pozdrawiam
Kolego, wydaje mi się, że wiem co to jest. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. To się z angielska nazywa Iliotibial band syndrome (ITBS). Z opisu wynika, że jest to prawdopodobne, a i ćwiczenia, które wykonałem przyniosły mi ulgę. Oprócz masowania uda nad kolanem (front uda, trochę w kierunku zewnętrznym - tam czułem ból) zrobiłem ćwiczenia pokazane tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=c9aJtO0V ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=5RC7VH3b ... re=related
Myślę, że rozciągające ćwiczenia doktora Marszałka, które znajdziesz na stronie, też będą dobre (zresztą jedno z nich jest w prostszej formie pokazane na 2 filmiku pod koniec). Na dzień dzisiejszy dało to efekt. Kolano nie boli przy chodzeniu. Po dzisiejszej bieżni na EKG też nie bolało. Biję się z myślami, czy nie pójść i nie spróbować pobiegać, ale wcześniej musiałbym też rozgrzać te okolice i rozciągnąć. Napisz, czy odczułeś jakąkolwiek poprawę po tych ćwiczeniach. Aa - na run-log, jak wysłałeś mi zaproszenie, to nie przeczytałem tego dłuższego tekstu, który napisałeś do mnie, a teraz nie mogę go znaleźć. Jak oczekiwałeś odpowiedzi, to sorry, ale kliknąłem na DODAJ, zanim pomyślałem
. Pozdro!
EDIT: Tutaj jeszcze zapodam ten link, żeby utwierdzić Cię, że to ITBS:
http://www.time-to-run.com/injuries/thebig5/itb.htm
U mnie objawy są identyczne z tym co jest napisane w linku. Podjąłem decyzję, żeby dziś nie pobiegać, natomiast zrobię masaż i rozciąganie. A bieganie zacznę od mega krótkich dystansów typu (4 km) truchcik, za to 5-6x w tygodniu. 3-6 tygodni podobno zajmuje dojście do 100% bezobjawowości.