
11,200 km
5:55/km
Jak się człowiekowi nie chce, to potrafi wymyślić imponującą liczbę przyczyn, by się usprawiedliwić.
We wtorek nie biegałam, bo nie było z kim zostawić dzieci.
W środę nie biegałam, bo już, już miałam się zbierać, gdy zadzwonił sąsiad z pytaniem "czy mogę w tej chwili iść do teatru, bo ktoś się rozchorował i mają wolny bilet".
W czwartek rano nie biegałam, bo teatr zakończył się imprezą, poszłam późno spać i postanowiłam się rano wyspać.
W czwartek wieczorem też miałam dobrą wymówkę. Ale w pewnym momencie stwierdziłam: dość!. I mimo, że mi się bardzo nie chciało wychodzić na tę okropną pogodę, ubrałam się i pobiegłam. Wolniutko, bo mi się nie chciało. Ale potem troszkę się rozpędziłam. No, nie do prędkości światła, ale tak, by się chociaż spocić.
Będzie ciężko. Pogoda nakłania raczej do zakopania się pod kocykiem, z pyszną ciepłą herbatką, zestawem słodyczy i świetną książką.
Lubię biegać zimową porą, ale muszę się przyzwyczaić.
KOMENTARZE