Mimik - cały raz spróbowałam tych interwałów w biegu

Ale to była miła zmiana, odskocznia od jednostajnego szurania. Na pewno będę sobie raz w tygodniu w ten sposób urozmaicać to moje truchtanie. Tylko na tyle mnie stać
Bogil - mam nadzieję, że to z dnia na dzień jest już tuż tuż

Prawdopodobnie masz rację z tą masą mięśniową, ale co do uzależnienia od biegania to byłą łatwo nie będzie... Nikt nie mówił, że będzie łatwo
Aktyno droga - ja sobie biegam. Ani tempo, ani tętno, ani nawet dystans nie są dla mnie wyznacznikiem czegokolwiek, to raczej parametry, które sobie odczytuję i zapisuję po biegu. Z tym bieganiem to też nadużycie, raczej sobie szuram, żeby sobie udowodnić, że ja, wielka antagonistka biegów wszelakich, umiem, mogę, potrafię

W moim mniemaniu nieźle mi idzie, patrząc na założony cel - przebiegać miesiąc. Sądziłam, że rypnę tym jak zwykle po kilku wyjściach, ale teraz się zaparłam i dumna jestem z siebie jak cholera

A że waga nie spada, cóż, trochę mi przykro, bo jednak powinna się ruszyć. Ale dam jej jeszcze szansę, niech zna moje dobre serce

Co do innej aktywności, to owszem, jest, tylko szurając bym już dawno zwariowała!
A noga (mam nadzieję, że nie rażąca i nie gorsząca

) mówi "Kocham, lubię, szanuję" i wyraża moje uczucia odpowiednio względem trzech różnych dyscyplin, widocznych symbolicznie na obrazku
