nie ma takich.. rozwijać?Prawdopodobnie dzisiejszy trening był bezużyteczny.
Giz - komentarze
Moderator: infernal
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
- giz
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 26 kwie 2010, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Szura - z tego co wyczytałam, Twoje plany i marzenia uległy już zmianie i 28 minut to dla Ciebie pikuś
Topcat - takie historie są dla mnie potężnym, a może nawet najpotężniejszym kopniakiem motywującym mnie do pracy nad sobą. Ze szczerym podziwem to czytam i zawsze z niedowierzaniem kręcę głową, że to w ogóle jest możliwe Dzięki!
Makar - trzymam za słowo i dziękuję
Mimik - nie pytać tylko rozwijać w mgnieniu oka
Topcat - takie historie są dla mnie potężnym, a może nawet najpotężniejszym kopniakiem motywującym mnie do pracy nad sobą. Ze szczerym podziwem to czytam i zawsze z niedowierzaniem kręcę głową, że to w ogóle jest możliwe Dzięki!
Makar - trzymam za słowo i dziękuję
Mimik - nie pytać tylko rozwijać w mgnieniu oka
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
w mgnieniu oka? po prostu biegaj tyle ile dasz rady, ale tak żeby mieć siły na następne bieganie...
3 dni w tygodniu spoko, tak trzymaj .. bieganie po lesie? bezcenne...
3 dni w tygodniu spoko, tak trzymaj .. bieganie po lesie? bezcenne...
- Alexia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1296
- Rejestracja: 02 lip 2008, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
To właśnie jest najfajniejsze, że z dnia na dzień, powolutku forma rośnie i nagle osiąga się tempo, które jeszcze niedawno było nieosiągalne nawet w najśmielszych marzeniach.giz pisze:Ciekawe czy to tylko jednorazowe osiągnięcie czy taka sytuacja będzie się u mnie powtarzać...
Pamiętam swoje marzenie, by złamać godzinę na 10 km. A potem udało się bez trudu pobiec tym tempem cały maraton .
Wszystko przed Tobą .
-
- Wyga
- Posty: 78
- Rejestracja: 18 sie 2010, 09:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Łał, jestem świeżo po lekturze dwóch ostatnich wpisów i jestem pod wrażeniem! Dziewczyno, oby tak dalej! Świetnie Ci idzie, gratulacje.
- giz
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 26 kwie 2010, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki!
No ale dobra passa trwa nader krótko. Nadeszło to, co nieuniknione - kryzys. Oby jakoś to przetrwać i się nie uszkodzić...
No ale dobra passa trwa nader krótko. Nadeszło to, co nieuniknione - kryzys. Oby jakoś to przetrwać i się nie uszkodzić...
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
z tymi piszczelami to uważaj mimo wszystko, nie daj temu się pogłębić http://www.bieganie.pl/?cat=25&id=939&show=1
jeśli czujesz że się pogarsza trzeba zwolnić, zmniejszyć trochę kilometraż, wydłużyć trochę czas na regenerację..
jeśli czujesz że się pogarsza trzeba zwolnić, zmniejszyć trochę kilometraż, wydłużyć trochę czas na regenerację..
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
I jak tam piszczele?
- giz
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 26 kwie 2010, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tak tak, właśnie te ćwiczenia wykonywałam i uznaję je za skuteczne
Odpoczęłam sobie też od biegania, choć całe cztery dni przerwy to dla mnie śliski grunt. Po takim okresie bez biegania zazwyczaj nie mam potrzeby, ochoty ani motywacji, by do tego wrócić.
Dzisiaj siłą i wbrew sobie zaciągnęłam się na siłownię, przebiegłam się delikatnie i obadałam sprawę piszczeli. Wcześniej ból doskwierał w obu nogach. Teraz nie ma śladu po bólu, choć z jednej strony wciąż czuję mały dyskomfort. Ale trudno, biegać trzeba, inaczej będę mogła zapisać się na jakieś inne forum - OdBieganiaDoSzydełkowania.pl...
Odpoczęłam sobie też od biegania, choć całe cztery dni przerwy to dla mnie śliski grunt. Po takim okresie bez biegania zazwyczaj nie mam potrzeby, ochoty ani motywacji, by do tego wrócić.
Dzisiaj siłą i wbrew sobie zaciągnęłam się na siłownię, przebiegłam się delikatnie i obadałam sprawę piszczeli. Wcześniej ból doskwierał w obu nogach. Teraz nie ma śladu po bólu, choć z jednej strony wciąż czuję mały dyskomfort. Ale trudno, biegać trzeba, inaczej będę mogła zapisać się na jakieś inne forum - OdBieganiaDoSzydełkowania.pl...
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
No ładnie sobie radzisz.. Interwały?- respekcik.. Pilnuj tych piszczeli..
- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
Biegaj ,biegaj, a waga pójdzie w dół. Nie wiem dlaczego tak jest ale dopiero po jakimś czasie regularnego biegania człowiek zaczyna tracić masę i wtedy efekty widac z dnia na dzień. Za pewne chodzi o rozrost mięśniowy.
Moge się założyć, że po miesiącu biegania będziesz już uzależniona
Moge się założyć, że po miesiącu biegania będziesz już uzależniona
- aktyna
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 315
- Rejestracja: 31 lip 2010, 09:53
- Życiówka na 10k: 50 min
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Giz ja myślę, że ty powinnaś znaleźć sobie takie tempo i taki dystans, żeby trening kończyć w dobrym humorze i dobrej formie fizycznej. Powinnaś nawet odczuwać pewien niedosyt biegania po treningu. Olej tempo, patrz na tętno, żeby nie było za wysokie. Bo nie schudniesz i się zajeździsz. Na treningi, po których nie będziesz mogła patrzeć na buty do biegania, przyjdzie jeszcze czas. No i na twoim miejscu przeplatałabym te twoje biegania jakimiś innymi ćwiczeniami aerobowymi. Niech to będzie basen lub spinning. Nie musisz biegać 3- 4 razy w tyg. Bo ci się znudzi
- aktyna
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 315
- Rejestracja: 31 lip 2010, 09:53
- Życiówka na 10k: 50 min
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
a co to za piękna noga na piłeczkach nam się tu pojawiła? Zdecydowanie niemęska
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
Giz,
posluchaj.
czytam, co piszesz. przeczytalam w zasadzie od deski do deski.
zauwazylam jedno.
napisalas: "nie czuje tego, nadal nie lubie biegac."
latwo jest motywowac kogos, kto czuje zajaranie od poczatku, latwiej kierunkowac, dawac wskazowki.
i wiesz co? mnie to jakos w ogole nie dziwi, ze nie czujesz. bo ja np. lubie biegac jak sie okazuje, ze robie postep. a jak sa okresy przestoju, bo sie biega ciezko/rzadko i generalnie czuje sie jak slon ciagnacy pociag z weglem, to ani tego nie lubie, ani nie czuje.
a mam takie podskorne poczucie, ze bieganie to moze byc taka milosc od setnego wejrzenia. ale wtedy na calego.
wiec moja rada,
cierpliwosci.
miesiac to jest krotko, szczegolnie jesli wczesniej nie biegalas tak jak biegac sie powinno.
daj sobie czas. stawiam na to, ze jak poczujesz pierwszy raz, ze biegnie Ci sie lzej, to Ci kliknie i sie zakochasz.
a potem to juz tylko dbac o reglarnosc i nie szalec z ambicja.
klaniam sie
1->99% vel Glowny Teoretyk Pasji Biegania RP
posluchaj.
czytam, co piszesz. przeczytalam w zasadzie od deski do deski.
zauwazylam jedno.
napisalas: "nie czuje tego, nadal nie lubie biegac."
latwo jest motywowac kogos, kto czuje zajaranie od poczatku, latwiej kierunkowac, dawac wskazowki.
i wiesz co? mnie to jakos w ogole nie dziwi, ze nie czujesz. bo ja np. lubie biegac jak sie okazuje, ze robie postep. a jak sa okresy przestoju, bo sie biega ciezko/rzadko i generalnie czuje sie jak slon ciagnacy pociag z weglem, to ani tego nie lubie, ani nie czuje.
a mam takie podskorne poczucie, ze bieganie to moze byc taka milosc od setnego wejrzenia. ale wtedy na calego.
wiec moja rada,
cierpliwosci.
miesiac to jest krotko, szczegolnie jesli wczesniej nie biegalas tak jak biegac sie powinno.
daj sobie czas. stawiam na to, ze jak poczujesz pierwszy raz, ze biegnie Ci sie lzej, to Ci kliknie i sie zakochasz.
a potem to juz tylko dbac o reglarnosc i nie szalec z ambicja.
klaniam sie
1->99% vel Glowny Teoretyk Pasji Biegania RP
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- giz
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 26 kwie 2010, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mimik - cały raz spróbowałam tych interwałów w biegu Ale to była miła zmiana, odskocznia od jednostajnego szurania. Na pewno będę sobie raz w tygodniu w ten sposób urozmaicać to moje truchtanie. Tylko na tyle mnie stać
Bogil - mam nadzieję, że to z dnia na dzień jest już tuż tuż Prawdopodobnie masz rację z tą masą mięśniową, ale co do uzależnienia od biegania to byłą łatwo nie będzie... Nikt nie mówił, że będzie łatwo
Aktyno droga - ja sobie biegam. Ani tempo, ani tętno, ani nawet dystans nie są dla mnie wyznacznikiem czegokolwiek, to raczej parametry, które sobie odczytuję i zapisuję po biegu. Z tym bieganiem to też nadużycie, raczej sobie szuram, żeby sobie udowodnić, że ja, wielka antagonistka biegów wszelakich, umiem, mogę, potrafię W moim mniemaniu nieźle mi idzie, patrząc na założony cel - przebiegać miesiąc. Sądziłam, że rypnę tym jak zwykle po kilku wyjściach, ale teraz się zaparłam i dumna jestem z siebie jak cholera A że waga nie spada, cóż, trochę mi przykro, bo jednak powinna się ruszyć. Ale dam jej jeszcze szansę, niech zna moje dobre serce Co do innej aktywności, to owszem, jest, tylko szurając bym już dawno zwariowała!
A noga (mam nadzieję, że nie rażąca i nie gorsząca ) mówi "Kocham, lubię, szanuję" i wyraża moje uczucia odpowiednio względem trzech różnych dyscyplin, widocznych symbolicznie na obrazku
Bogil - mam nadzieję, że to z dnia na dzień jest już tuż tuż Prawdopodobnie masz rację z tą masą mięśniową, ale co do uzależnienia od biegania to byłą łatwo nie będzie... Nikt nie mówił, że będzie łatwo
Aktyno droga - ja sobie biegam. Ani tempo, ani tętno, ani nawet dystans nie są dla mnie wyznacznikiem czegokolwiek, to raczej parametry, które sobie odczytuję i zapisuję po biegu. Z tym bieganiem to też nadużycie, raczej sobie szuram, żeby sobie udowodnić, że ja, wielka antagonistka biegów wszelakich, umiem, mogę, potrafię W moim mniemaniu nieźle mi idzie, patrząc na założony cel - przebiegać miesiąc. Sądziłam, że rypnę tym jak zwykle po kilku wyjściach, ale teraz się zaparłam i dumna jestem z siebie jak cholera A że waga nie spada, cóż, trochę mi przykro, bo jednak powinna się ruszyć. Ale dam jej jeszcze szansę, niech zna moje dobre serce Co do innej aktywności, to owszem, jest, tylko szurając bym już dawno zwariowała!
A noga (mam nadzieję, że nie rażąca i nie gorsząca ) mówi "Kocham, lubię, szanuję" i wyraża moje uczucia odpowiednio względem trzech różnych dyscyplin, widocznych symbolicznie na obrazku