dziekuje russian. tez mysle, ze jest dosc dobrze. podkreslam - jak na poczatki. zeby sie zaraz nikt nie oburzyl, ze mam pobiegac 3 m-ce a potem oczekiwac/planowac/oceniac efekty.
patrze na tabelke wiszaca na sciane. zaczelam pisac sobie na scianie co i kiedy robie 18 maja.
wyglada to tak:
tydzien 1: 3 razy bieg- razem 16 km
tydzien 2: 3 razy bieg- razem 18 km
tydzien 3: 2 razy bieg- razem 11 km i 2 razy basen- razem 3 km
tydzien 4: tylko 1 bieg za to pierwsze 10,5 km i 1 raz spinning 1h
tydzien 5:
aktualny 3 razy bieg- razem 29,5 km (
jeszcze dzis pobiegne, bo nie usiedze w domu) EDIT + 4,75 km w tempie
zdycham zdycham zdyyycham
jakie wnioski?
takie, ze coraz dluzej moge biec. jest ewidentny progres.
takie, ze nawet jak nie biegne, to warto np. wycisnac 7me poty na basenie, bo wtedy to sie przeklada na wydolnosc oddechowa (tak czulam po tygodniu basenowym)
takie, ze musze uwazac na regularnosc. jak mi wypadna 3 dni to przezyje. ale nie wiecej. bo od takich 4-5dniowych przerw wypadalam juz kilka razy z biegania w ogole na dluzszy czas. widze w tabelce, ze nie mialam dluzszych przerw niz 3 dni. po 3 dniach nawet jak nie ma czasu, trzeba wcisnac ruch i koniec
co jeszcze? z dieta to jest zenada. wiec spuszcze na to zaslone milczenia. nie mam tu wagi w Poznaniu, wiec nie wiem jak wagowo. ale sadze, ze bez zmian. moze jak pociagne bieganie 10tek jakis czas to ruszy. no i inna jakosc jedzenia jest konieczna. ale to po kolei. najpierw skoncze sesje. <wlasnie pije drugi albo 3ci raz w zyciu energetyka w postaci podlego tigera. nieporozumienie to jest jakies. ale juz kawy nie moge...>
a cel?
powiem tak.
wiadomo, ze mozna miec najrozniejsze. ale ja obserwujac siebie, ucze sie co mi sprawa przyjemnosc. a ze biegam wylacznie dla wlasnej satysfakcji i przyjemnosci i wymiernych korzysci wlasnych w postaci lepszego stanu ducha, to cele moje ksztaltuja sie bardzo jasno: chce biegac coraz wiecej. na razie nie mysle powaznie o zadnych predkosciach, zawodach tez jeszcze nie. na jesien chcialabym pobiec cos. latem nie sadze.
chcialabym biegac tygodniowo tak ze 4 razy. 3 dluzsze biegi spokojne i jeden taki zywszy, bo mam poczucie, ze mnie to odmula. dzis wlasnie pojde tak troche zywiej sie przebiec.
i chce a wrecz musze pamietac choc ze 3 razy w tygodniu o cwiczeniach na kolana. bo one potrzebuja wsparcia. moja 10 cm blizna na kolanie przypomina o tym, ze sluchajac taty i niektorych lekarzy to powinnam zamiast biegac- plywac i robic emeryckie cwiczenia na macie.
wiec co by nie uslyszec- "a nie mowilem" trzeba by zadbac o nie.
tyle. za wszelkie slowo komentarza bede wdziaczna.
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.