W tekście jest mowa o zakwalifikowaniu się na olimpiadę. Jeżeli Pani jest obywatelką Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, to żeby zakwalifikować się na Olimpiadę musiałaby 1. zakwalifikować się do udziału w eliminacjach i następnie 2. zająć w nich miejsce w pierwszej trójce.Bennet pisze:Tak czy inaczej sam chyba przyznasz, że kryterium kwalifikacyjne było ustalone na 2:48, więc o co te pretensje, że to fikcja? Jakoś nie widzę sprzeczności w przytoczonym cytacie z prawdą, co tak uporczywie próbujesz dowieść. Jak rozumiem uczepiłeś się tego jakby to był wyciąg z regulaminu USATF, który gwarantuje start na IO.
Kropka.
Ponieważ w tekście pada liczba 2:48, więc podejrzewam, że chodzi tu o eliminacje do IO w Atenach, gdzie podczas eliminacji faktycznie występowało takie kryterium. Dlatego po krótkim spojrzeniu w poszczególne lata prześledziłem te konkretne Olympic Trials.
Czymś innym jest, jak sobie siedzimy przy piwku i opowiadamy czego to byśmy nie dokonali. Ale równocześnie mamy świadomość, że to tylko takie nasze gadanie.
Ja podsumowałem właśnie ten fragment w ten sposób - takie tam bajdurzenie. Ty to chyba wziąłeś na serio, nie wiem, w każdym razie zacząłeś mi udowadniać, że jest w tym coś więcej. Nawet napisałeś "nierzetelność".
To nie ja traktuję fantazji jakiejś lady poważnie - tylko Ty. Dla mnie to tylko takie pogaduchy - nic więcej.
Traktujesz poważnie tekst, że Jenn pobiegła sobie trzy dni po 80-o kilometrowym ultra maraton w czasie poniżej trzech godzin. Użyłeś formy męskiej - moi koledzy - pisząc:Bennet pisze:Mógłbyś mi wskazać gdzie napisałem, że dzień po ultra moi fikcyjni koledzy biegają poniżej 2:30 w maratonie? Jestem co prawda na prochach przeciwbólowych, ale wydawało mi się, że nie wolno mi tylko prowadzić pojazdów mechanicznych, a Ty próbujesz mnie przekonać, że także pisać na forum.
Odpowiednikiem 3:00 u Pań będzie jakieś 2:30 u Panów. No dobrze, niech będzie 2:35. Albo 2:40.moi fikcyjni koledzy biegają maratony na drugi dzień i dobrze żeby się nie zorientowali, że są fikcyjni
Ja się Ciebie pytam - kim są Ci twoi koledzy którzy potrafią tak pobiec ? Innymi słowy którzy potrafią polecieć zrobić coś takiego jak Jenn ?
I znowu - kto tu traktuje beletrystykę jakby to była rzeczywistość ?
***
Jeżeli nie potraktowałeś jej jako dokumentu tylko jak miłą fikcję, to dlaczego próbujesz mi udowodnić, że te wydarzenia miały miejsce naprawdę ?Bennet pisze: Nie jestem wydawcą tej książki, ale uwierz, znalazłem w niej o wiele więcej fragmentów, które wywoływały uśmiech na mej twarzy. Na szczęście nie potraktowałem tej książki jako dokumentu, który należy czytać prześwietlając każde słowo i na siłę szukając nieścisłości.
Piotrze, to może być szok, ale muszę Ci to powiedzieć - Fikcja ma to do siebie, że jest zmyślona.