B&B - czerwiec: zakonczyc wreszcie tę wiosnę...
Moderator: infernal
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Środa, 24.03.
Do bólu kolana, który wrócil, dołączył ból w łydce (też prawa). Jakiś nierozciągnięty mięsień czy coś...
Poszłam do klubu tym razem.
3 km BC1
3x2 km po 4:30/3' marszobieg + 400 m w tempie ~4'/3' marszobieg
1 km BC1
W sumie 12,5 km.
Potem laźnia parowa i króciutko sauna. Noga dalej boli.
Czwartek, 25.03.
10,3 km bardzo wolne BC1. 59'
Wlasciwie to nawet było recovery.
Przynajmniej przez pierwsze 5 km.
Luz, luz i wolniutko...
Po powrocie Reparil i opaska na kolano. Chyba kupie Olfen czy cos.
Może do niedzieli mi przejdzie. Łydkę już prawie rozmasowalam i rozbiłam.
Planow na razie nie zmieniam...
Do bólu kolana, który wrócil, dołączył ból w łydce (też prawa). Jakiś nierozciągnięty mięsień czy coś...
Poszłam do klubu tym razem.
3 km BC1
3x2 km po 4:30/3' marszobieg + 400 m w tempie ~4'/3' marszobieg
1 km BC1
W sumie 12,5 km.
Potem laźnia parowa i króciutko sauna. Noga dalej boli.
Czwartek, 25.03.
10,3 km bardzo wolne BC1. 59'
Wlasciwie to nawet było recovery.
Przynajmniej przez pierwsze 5 km.
Luz, luz i wolniutko...
Po powrocie Reparil i opaska na kolano. Chyba kupie Olfen czy cos.
Może do niedzieli mi przejdzie. Łydkę już prawie rozmasowalam i rozbiłam.
Planow na razie nie zmieniam...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Piątek, 26.03.
Z uwagi na kolano i łydkę robię sobie dzień przerwy, kolano smaruję Olfenem + folia + opaska.
Pomaga, w piątek po południu przestaje mnie boleć. I kolano, i łydka.
Sobota, 27.03.
Leciutkie rozbieganie - 7 km + 5x100m (nie na maksa)/100m. W sumie 8,2 km w 45 minut.
Nic mnie nie boli, czysta radość biegania...
Niedziela, 28.03.
To nie wiary, to już dziś...
Normalnie mam tremę. Obudziłam się już o 3:50 bo nagorliwie przestawilam budzik w telefonie...
A to tylko proba generalna przecież...
Z uwagi na kolano i łydkę robię sobie dzień przerwy, kolano smaruję Olfenem + folia + opaska.
Pomaga, w piątek po południu przestaje mnie boleć. I kolano, i łydka.
Sobota, 27.03.
Leciutkie rozbieganie - 7 km + 5x100m (nie na maksa)/100m. W sumie 8,2 km w 45 minut.
Nic mnie nie boli, czysta radość biegania...
Niedziela, 28.03.
To nie wiary, to już dziś...
Normalnie mam tremę. Obudziłam się już o 3:50 bo nagorliwie przestawilam budzik w telefonie...
A to tylko proba generalna przecież...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
V Carrefour Półmaraton Warszawski.
21,1 km - 1:39:14 netto (brutto: 1:39:38)
Yes, yes, yes!
A przy okazji po drodze padło 1:10 na 15 km
Jestem z siebie dumna, idę spać...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Poniedziałek, 29.03.
Własciwie trudno to nazawać treningiem. Ale dyszka w 58 minut w charakterze rozbiegania the day after była bardzo przyjemna.
Gwoli uzupełnienia sprzetowego, treningi w tej chwili w 90 proc. robię w Eutopiach, ale wczoraj bieglam w Pegasusach i po raz kolejny się sprawdziły. Uwielbiam te buty Zwłaszcza na długich startach.
Inne.
Jestem cały czas naendorfinowana po wczoraj. Uzywam zdrowego rozsądku do wytłumaczenia sobie, że mimo wszystko Dębno po 5:10 i ani grama szybciej... Łatwo nie będzie, ale może wreszcie przyjdą efekty... Sprawdzilam zapis wczorajszego biegu, poza za szybkim 2 i 3 km oraz wraźnie wolniejszym 19. reszta była w zasadzie równo - po ok. 4:35-4:42. Nawet 20 i 21. Średnia - 4:42.
Własciwie trudno to nazawać treningiem. Ale dyszka w 58 minut w charakterze rozbiegania the day after była bardzo przyjemna.
Gwoli uzupełnienia sprzetowego, treningi w tej chwili w 90 proc. robię w Eutopiach, ale wczoraj bieglam w Pegasusach i po raz kolejny się sprawdziły. Uwielbiam te buty Zwłaszcza na długich startach.
Inne.
Jestem cały czas naendorfinowana po wczoraj. Uzywam zdrowego rozsądku do wytłumaczenia sobie, że mimo wszystko Dębno po 5:10 i ani grama szybciej... Łatwo nie będzie, ale może wreszcie przyjdą efekty... Sprawdzilam zapis wczorajszego biegu, poza za szybkim 2 i 3 km oraz wraźnie wolniejszym 19. reszta była w zasadzie równo - po ok. 4:35-4:42. Nawet 20 i 21. Średnia - 4:42.
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Wtorek, 30.03.
9 km BC1 ~51'
10 x 150 m podbieg + zbieg (tzw. nekrotrening, czyli podbiegi pod cmentarz)
3 km BC1
= 15 km w 1:22:40.
Pogoda była boska, a bieganie dziś to czysta przyjemność...
9 km BC1 ~51'
10 x 150 m podbieg + zbieg (tzw. nekrotrening, czyli podbiegi pod cmentarz)
3 km BC1
= 15 km w 1:22:40.
Pogoda była boska, a bieganie dziś to czysta przyjemność...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Inny miał być ten dzisiejszy wpis....
Ale skoro i tak od 6 rano wczoraj przedrzemałam się tylko trochę w samochodzie w drodze z Dębna i dalej nie mogę iść spac, to chociaż uzupełnię bloga....
Śr, 31.03.
7 km po 4:30 + rozgrzewka i schlodzenie, w sumie ok.11 km. Czasu nie pamietam, poza akcentem reszta dość wolno.
Czw, 01.04.
Wolne. Długo byłam w pracy + zakupy, pralnia, nie dalam rady juz wyjsc...
Pt, 2.04.
Nadrobilam - 25 km krosu. Czas - 2:27
So, 3.04.
BC1 7,5 km. Miało być 14, ale żolądek... Czas - 42'
Nd, 4.04.
12,8 km łagodny krosik, 1:18.
Pn, 5.04.
Chociaż to właściwie start był - Lana Maryśka, kross, 15,2 km, czas 1:19. Wolniej niż zamierzałam...
Wt, 6.04.
8,35 km BC1, 47'37"
Na więcej nie pozwolil poswiateczny żolądek.
Śr, 7.04.
2 km trucht
4x2km po 4:36 + 400 m w tempie 4:00 na 2-3 minutowych przerwach marszobiegowych
Trucht na koniec. W sumie - 12 km w 1:04.
Czw, 8.04.
wolne.
Pt, 09.04.
7 km BC1 + 10 x 100/100 nie na maksa.
Sobota, 10.04.
wolne - droga do Dębna.
I powrót.
I teraz myślę co dalej.
I czy dam radę utrzymać "formę" do Krakowa na przyklad... I co dzisiaj. Nie chce mi sie wychodzić.
Ale skoro i tak od 6 rano wczoraj przedrzemałam się tylko trochę w samochodzie w drodze z Dębna i dalej nie mogę iść spac, to chociaż uzupełnię bloga....
Śr, 31.03.
7 km po 4:30 + rozgrzewka i schlodzenie, w sumie ok.11 km. Czasu nie pamietam, poza akcentem reszta dość wolno.
Czw, 01.04.
Wolne. Długo byłam w pracy + zakupy, pralnia, nie dalam rady juz wyjsc...
Pt, 2.04.
Nadrobilam - 25 km krosu. Czas - 2:27
So, 3.04.
BC1 7,5 km. Miało być 14, ale żolądek... Czas - 42'
Nd, 4.04.
12,8 km łagodny krosik, 1:18.
Pn, 5.04.
Chociaż to właściwie start był - Lana Maryśka, kross, 15,2 km, czas 1:19. Wolniej niż zamierzałam...
Wt, 6.04.
8,35 km BC1, 47'37"
Na więcej nie pozwolil poswiateczny żolądek.
Śr, 7.04.
2 km trucht
4x2km po 4:36 + 400 m w tempie 4:00 na 2-3 minutowych przerwach marszobiegowych
Trucht na koniec. W sumie - 12 km w 1:04.
Czw, 8.04.
wolne.
Pt, 09.04.
7 km BC1 + 10 x 100/100 nie na maksa.
Sobota, 10.04.
wolne - droga do Dębna.
I powrót.
I teraz myślę co dalej.
I czy dam radę utrzymać "formę" do Krakowa na przyklad... I co dzisiaj. Nie chce mi sie wychodzić.
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pojadę do Krakowa. Bez przesady, nie jestem zawodowcem. Mogę jeszcze dwa tygodnie potrenować, prawda?
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
W niedzielę już nie wyszłam pobiegać. Stwierdziłam, ze mam zbyt zmęczony organizm, że wyjściem na silę mogę sobie tylko zaszkodzić. Wiele już nie poprawię, szkoda by było coś popsuć.
Wczoraj rano też nie wstałam, co było dość naturalne, skoro od soboty rano do niedzieli wieczorem przedrzemałam się z godzinę w samochodzie i ze 2 godziny w domu na kanapie.
O dziwo, udalo mi się wyjść wieczorem.
PN, 12.04.
15 km BC1, 1:22:40.
Biegalo mi się bajecznie. Latałam (no, nie za szybko, ale w sumie bez zmeczenia)
A jaki tłum na kółku naszym wioskowym... Oprócz mnie z 10 osób i żandych znajomych. Pojedynczo i parami, faceci, dziewczyny. Gdyby ktos pytał, za co lubię Starą Milosną - właśnie za to.
Wczoraj rano też nie wstałam, co było dość naturalne, skoro od soboty rano do niedzieli wieczorem przedrzemałam się z godzinę w samochodzie i ze 2 godziny w domu na kanapie.
O dziwo, udalo mi się wyjść wieczorem.
PN, 12.04.
15 km BC1, 1:22:40.
Biegalo mi się bajecznie. Latałam (no, nie za szybko, ale w sumie bez zmeczenia)
A jaki tłum na kółku naszym wioskowym... Oprócz mnie z 10 osób i żandych znajomych. Pojedynczo i parami, faceci, dziewczyny. Gdyby ktos pytał, za co lubię Starą Milosną - właśnie za to.
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Bardzo intuicyjnie teraz biegam, starając się już nic nie zepsuć...
I czerpać z biegania jak największa frajdę. To ostatnie mi się udaje.
Mimo że bieganie wieczorem ma jedną wadę - notoryczne problemy z żołądkiem i przerwy techniczne....
Wt, 13.04.
7,5 km BC1 w 42 minuty
przerwa techniczna
ponieważ w planie i tak była siła, dokończyłam trening w domu: 30 min. orbitreka z trudną trasą + ćwiczenia z hantelkami i sztangą.
Śr, 14.04.
1 km OMC trucht - 5:50
przerwa techniczna
1 km OMC trucht - 5:50
5 km bc2 po 4:36
przerwa
25 minut interwału minutowego + schłodzenie (5 km)
w sumie 12 km w ok. 60'
+ ćwiczenia silowe na przyrządach
+ sauna.
Wyszłam jak nowonarodzona.
I czerpać z biegania jak największa frajdę. To ostatnie mi się udaje.
Mimo że bieganie wieczorem ma jedną wadę - notoryczne problemy z żołądkiem i przerwy techniczne....
Wt, 13.04.
7,5 km BC1 w 42 minuty
przerwa techniczna
ponieważ w planie i tak była siła, dokończyłam trening w domu: 30 min. orbitreka z trudną trasą + ćwiczenia z hantelkami i sztangą.
Śr, 14.04.
1 km OMC trucht - 5:50
przerwa techniczna
1 km OMC trucht - 5:50
5 km bc2 po 4:36
przerwa
25 minut interwału minutowego + schłodzenie (5 km)
w sumie 12 km w ok. 60'
+ ćwiczenia silowe na przyrządach
+ sauna.
Wyszłam jak nowonarodzona.
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pt. 16.04.
11 km BC1, czas 1:00:38
Rano nie wstałam. Postanowilam pobiegac wieczorem. No cóż, godziny mijały, wyszlam z pracy wczesniej niz tydzien temu, bo juz o 20, jeszcze w przkonaniem, że pobiegam... Im bylam blizej domu, tym mniej bylam o tym przekonana, zimy wiatr odstraszal...
Wrócilam do domu po 21. Uznalam, że będzie bez biegania. Mialam popedalowac na orbitreku... Tym bardziej, że zapowiedziano nam wylaczenie wody o 23 na cala noc.
I prawie w drzwiah moj małżonek, który wlasnie wrocił ze swoich biegowych kółeczek, wręczył mi kwietniowe Bieganie. Zerknęłam na przedostatnią stronę, zerknęłam na jeszcze jedną stronę... i no cóż, jak już się publicznie takie rzeczy mówi, to nie wypada nic innego, jak zalozyc legginsy i pognac w ciemnosc... No to pognalam.
So, 17.04.
21,3 km krosu, czas ok. 2h 2'
Wyszłam ni przypiął, ni przyłatał, w ciągu dnia, w południe. Rano spałam, jak nigdy wstałam po 9. Chyba jestem masakrycznie zmęczona... I chyba odpoczynek w tym tygodniu powinien byc na pierwszym planie....
Ale biegło mi się znakomicie, poza orzełkiem wywiniętym widowiskowo już pod sam koniec... Dobrze, że tylko troszkę obtłukłam kolanko...
11 km BC1, czas 1:00:38
Rano nie wstałam. Postanowilam pobiegac wieczorem. No cóż, godziny mijały, wyszlam z pracy wczesniej niz tydzien temu, bo juz o 20, jeszcze w przkonaniem, że pobiegam... Im bylam blizej domu, tym mniej bylam o tym przekonana, zimy wiatr odstraszal...
Wrócilam do domu po 21. Uznalam, że będzie bez biegania. Mialam popedalowac na orbitreku... Tym bardziej, że zapowiedziano nam wylaczenie wody o 23 na cala noc.
I prawie w drzwiah moj małżonek, który wlasnie wrocił ze swoich biegowych kółeczek, wręczył mi kwietniowe Bieganie. Zerknęłam na przedostatnią stronę, zerknęłam na jeszcze jedną stronę... i no cóż, jak już się publicznie takie rzeczy mówi, to nie wypada nic innego, jak zalozyc legginsy i pognac w ciemnosc... No to pognalam.
So, 17.04.
21,3 km krosu, czas ok. 2h 2'
Wyszłam ni przypiął, ni przyłatał, w ciągu dnia, w południe. Rano spałam, jak nigdy wstałam po 9. Chyba jestem masakrycznie zmęczona... I chyba odpoczynek w tym tygodniu powinien byc na pierwszym planie....
Ale biegło mi się znakomicie, poza orzełkiem wywiniętym widowiskowo już pod sam koniec... Dobrze, że tylko troszkę obtłukłam kolanko...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Nd, 18.04.
Megarecovery
20 km w 2h9'
Bardzo spokojny krosik w towarzystwie osobistego małżonka.
A las taki piękny, wiosenny, rozgrzany...
Tak, na pewno potrzebuję regeneracji...
Megarecovery
20 km w 2h9'
Bardzo spokojny krosik w towarzystwie osobistego małżonka.
A las taki piękny, wiosenny, rozgrzany...
Tak, na pewno potrzebuję regeneracji...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Regeneruję się, przynajmniej fizycznie.
W poniedziałek zrobiłam sobie wolne.
Wt., 20.04.
Klubik. Ostatni w miare szybki trening.
2 km BC1
3x 2km po 4:48/3' + 400 m po 4:00/3'
1,3 km trucht
W każdym razie wyszło 12 km. Czasu nie pamiętam.
Do tego troszkę siły na maszynkach.
I łaźnia parowa.
Wyszłam jak nowonarodzona...
Śr., 21.04.
Nie chciało mi się. Masakrycznie mi się nie chciało. Rano nie wstałam, a wieczorem miałam niechcieja. Ale małżonek tak mnie irytował swoimi uwagami (potem twierdził, że chciał mnie zmotywować do wyjścia), tak denerwował, że w końcu ze złości poszłam pobiegać.
11,5 km w 1:02.
Biegało mi się znakomicie, złość przeszła...
Czw., 22.04.
Wczoraj było ciut lepiej, bo wcześniej wróciłam do domu... A na dodatek TZ tez miał w planie bieganie - 100 minut w żółwim tempie. Wyszliśmy więc razem, ale pobiegliśmy w różne strony. Na siłę biegłam wolno.
11 km w 1:05.
Super
Ale jednak dalej mam tremę...
Tyle że jestem wyspana...
W poniedziałek zrobiłam sobie wolne.
Wt., 20.04.
Klubik. Ostatni w miare szybki trening.
2 km BC1
3x 2km po 4:48/3' + 400 m po 4:00/3'
1,3 km trucht
W każdym razie wyszło 12 km. Czasu nie pamiętam.
Do tego troszkę siły na maszynkach.
I łaźnia parowa.
Wyszłam jak nowonarodzona...
Śr., 21.04.
Nie chciało mi się. Masakrycznie mi się nie chciało. Rano nie wstałam, a wieczorem miałam niechcieja. Ale małżonek tak mnie irytował swoimi uwagami (potem twierdził, że chciał mnie zmotywować do wyjścia), tak denerwował, że w końcu ze złości poszłam pobiegać.
11,5 km w 1:02.
Biegało mi się znakomicie, złość przeszła...
Czw., 22.04.
Wczoraj było ciut lepiej, bo wcześniej wróciłam do domu... A na dodatek TZ tez miał w planie bieganie - 100 minut w żółwim tempie. Wyszliśmy więc razem, ale pobiegliśmy w różne strony. Na siłę biegłam wolno.
11 km w 1:05.
Super
Ale jednak dalej mam tremę...
Tyle że jestem wyspana...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pt, 23.04.
- wolne. Od treningow. Z pracy tez wyszłam już o 19, jest progres...
So, 24.04.
6,2 km BC1, wolniutko (ok. 5:40). 7x100/100. W sumie - 7,5 km w 42 minuty.
A potem pociag do Krakowa i zaraz idziemy na Błonia. A pokoj mamy z widokiem na niebo przy samej Bramie Florianskiej...
Trzymajcie kciuki
- wolne. Od treningow. Z pracy tez wyszłam już o 19, jest progres...
So, 24.04.
6,2 km BC1, wolniutko (ok. 5:40). 7x100/100. W sumie - 7,5 km w 42 minuty.
A potem pociag do Krakowa i zaraz idziemy na Błonia. A pokoj mamy z widokiem na niebo przy samej Bramie Florianskiej...
Trzymajcie kciuki
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
IX Cracovia Maraton. 3:59:33.
Boli? Jasne, że boli...
Ale czym by była beczka miodu bez łyżki dziegciu...
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ech, ten tydzień upłynął pod znakiem relaksu totalnego (niestety, tylko biegowego, w pracy roboty po uszy).
We wtorek potruchtalam sobie 7 km w żółwim tempie (coś ok. 40 minut mi wyszło).
W czwartek poszlam do klubu, zrobilam sobie trening interwalowy krotki - 20 minut i 4 km. A potem godzina zajec tanecznych (Video Dance czy cos), trochę nudne byly, lepiej bym zrobila zostajac na biezni.
Wczoraj caly dzien chcialam wyjsc, ale caly czas bylo "cos". Wiec nie wyszlam.
Wyszłam dzisiaj rano...
Bieg ZOO. 10 km, 46:35.
Dzięki Kasi, która od startu do polowy siodmego kilometra ciagnela mnie jak worek balastowy i dopiero wtedy pognala przed siebie, a ja probowalam jak najmniej zwalniac.
Ale wyszedl mi tydzien jedzenia przypadkowego, zycia na kanapkach i hamburgerach. W polowie stracilam caly zapas energii i nie bylam w stanie szybciej...
I tak wyszlo 45 sekund szybciej niz rok temu
Ale przed Życiową Dychą chyba muszę potrenować...
No, i po dluzszej przerwie znowu przegralam z małżonkiem... Ale to akurat mnie cieszy
We wtorek potruchtalam sobie 7 km w żółwim tempie (coś ok. 40 minut mi wyszło).
W czwartek poszlam do klubu, zrobilam sobie trening interwalowy krotki - 20 minut i 4 km. A potem godzina zajec tanecznych (Video Dance czy cos), trochę nudne byly, lepiej bym zrobila zostajac na biezni.
Wczoraj caly dzien chcialam wyjsc, ale caly czas bylo "cos". Wiec nie wyszlam.
Wyszłam dzisiaj rano...
Bieg ZOO. 10 km, 46:35.
Dzięki Kasi, która od startu do polowy siodmego kilometra ciagnela mnie jak worek balastowy i dopiero wtedy pognala przed siebie, a ja probowalam jak najmniej zwalniac.
Ale wyszedl mi tydzien jedzenia przypadkowego, zycia na kanapkach i hamburgerach. W polowie stracilam caly zapas energii i nie bylam w stanie szybciej...
I tak wyszlo 45 sekund szybciej niz rok temu
Ale przed Życiową Dychą chyba muszę potrenować...
No, i po dluzszej przerwie znowu przegralam z małżonkiem... Ale to akurat mnie cieszy