Kubo - świetny blog
od jego porannego odnalezienia pęcznieje mi w głowie myśl - "Dlaczego dzisiaj jest dzień odpoczynku??"
Całe szczęście, że jutro przyjdzie mój czas na biegową realizacje.
Uśmiałem się kilka razy do łez czytając Twoje biegowe "boje", bo tam gdzie Ty zacząłeś, ja także postawiłem swój krok w biegowej "realizacji" - Półmaraton Poznański - bo tam gdzie Ty zrealizowałeś cel ja postawiłem pierwszy krok do jego realizacji - a mianowicie debiut na 3 PMP w 2.21.
Tam gdzie Ty wyznaczyłeś swój cel , ja widzę za jakiś czas częściowo swój. Od czasu tych pierwszych poważnych zawodów czuje w sobie bakcyla biegania. On już jest we mnie - połknięty i zakorzeniony. Jest wzięty jako zakładnik gdzieś w środku we mnie
Na godzinę 00.00 przeszedłem już przez 2 miesiące Twojego biegania, przeszedłem przez kilkaset postów wspierających Ciebie. Ponieważ sam biegam na poważnie od końca lutego widzę jaką drogę mam przed sobą, co może mnie spotkać.
Z racji podobieństw które widzę, każde z tych słów wspierają także i trochę mnie = także thanks wszystkim:)
Widzę, że daleka droga przede mną - ale cel po przeczytaniu części Twojego bloga wydaje się być coraz bardziej realny. Złamanie 1,50 "na dzień" przed debiutem maratonem było by fantastycznym wynikiem, bodźcem który zaowocuje na maratonie po prostu większą radością z biegu/ z realizacji celu.
Wiem, że sporym optymizmem jest planowanie biegania i zawodów na pół roku do przodu, ale ten Twój cel myślę jest dla mnie realnym celem na wczesnojesienny pół maraton w tym roku. Z niecierpliwością czekam dalszych postów - jakie cele chcesz sobie na ten rok wrzucić - pewnie już jest to spisane - tylko muszę przeczytać zaległości. Przyjdzie czas na to - pierwsze po przebudzeniu to bieg....
Na ten teraz życzę zdrowia, i pomyślnego rozwiązania.
PS ja też zachorowałem na ciemnoczerwoną bluzę Nike - sprawdza się

Pozdrowienia z Lubonia.