Powiedz, że żartujesz, że komuś chciało się w taką pogodę tyle czasu czekać na pączka.Alexia pisze:Wystane w czterogodzinnej kolejce (całe szczęście nie przeze mnie).

Powiedz, że żartujesz, że komuś chciało się w taką pogodę tyle czasu czekać na pączka.Alexia pisze:Wystane w czterogodzinnej kolejce (całe szczęście nie przeze mnie).
Jak się dostaje polecenie od szefa i uśmiechy od koleżanek, to się stoikubako83 pisze: Powiedz, że żartujesz, że komuś chciało się w taką pogodę tyle czasu czekać na pączka.
He, he. Bezalkoholowe. Cukiernia "Michałek", czy jakoś podobnie, na ul. Krupniczej, koło "Bagateli". Jeszcze podobno dobre są u "Śliwy" na Królewskiej, ale do mnie one nie przemawiają. U "Michałka" są pączki, które smakują moim dzieciństwem, a to przecież najcudowniejsze smaki.farmi pisze:Gdzie w Krakowie dają takie pączki? Nasączają je whiskey czy jak? Pytam bo się może przejdę jak już wszystkim szał przejdzie.
Ponoć biega. Trochę chyba mu wszedłem na ambicjęDzidka pisze:Wczoraj zrobiłam trening: niecałe 7km, więc dziś mam "gratisowe" kalorie z jakichś dwóch pączków. .....a zjadłam już ze trzy, no i ciągle ktoś donosi kolejne pączki.
Wczoraj szukając w necie kaloryczności pączków trafiłam na ciekawą stronę: wwwkropkafitness.magicsport.pl.
ArturS czy Twój kolega z ul.Zawiszy Czarnego biega teraz? Pytam, bo ciągle kogoś na tej trasie spotykam. Wczoraj na ten przykład minęłam się z jednym biegaczem i 3 "chodziarzami".
Hahaha, to naprawdę musiało być straszne! Nigdy nie kosztowałam tego rarytasu. Zawsze smażę z cebulką i nie powiem w tej formie ujdzie.gram pisze:U mnie też zostały paczki,leża w kuchni .Zjadłam wczoraj gotowaną wątróbkę jest obrzydliwa.Stanowczo wolę nawet grysikowaty śnieg niż to paskudztwo.
No nie przesadzaj. W 4 godziny to te 21km można przemaszerować i jeszcze będzie czas na piwo i papierosaMisiek109 pisze:No i cóż klamka zapadła, w marcu biegnę w półmaratonie warszawskim (mam nadzieję że to będzie bieg), opłata zrobiona. Udało mi się namówić jeszcze 4 osoby z mojej pracy które też chcą ukończyć ten bieg, 4 godziny limit więc pewnie damy radę.
13.72km zrobiłeś w 1:22:27 (6:01min/km), ja przed pierwszym półmaratonem zrobiłem swoje pierwsze w życiu 15km w 1:30:32 (6:02min/km). Półmaraton zamknąłem z czasem 1:59:30 (5:40min/km), a było gorąco jak cholera i było dużo dość stromych podbiegów. Jeśli nie biegałeś jeszcze w żadnych imprezach to weź do siebie to aby biec swoim tempem - ustaw się na końcu kolejki startowej, bo inaczej będzie tak, że po starcie wszyscy wokoło zaczną Cię wyprzedzać, a Ty myśląc, że biegniesz za wolno przyśpieszysz i wypalisz się przed połową dystansu albo dopadnie Cię kolka. Załatwiłem się tak w pierwszych dwóch biegach, które zaliczyłem. W półmaratonie ustawiłem się niemal na samym końcu, spokojnie ruszyłem i do 15km obiecałem sobie, że biegnę powoli, tempem treningowym. Jednak zawody to inna bajka - na 10km spojrzałem na swój czas i okazało się, że pobiłem swój rekord (mimo, że wydawało mi się, że się wlekę), na 15km troszkę przyspieszyłem - wtedy też kupę ludzi przechodziło do chodu, bo gorąc dał się we znaki. Zanim dobiegłem do mety wyprzedziłem jeszcze z 30 osóbMisiek109 pisze:No i cóż klamka zapadła, w marcu biegnę w półmaratonie warszawskim (mam nadzieję że to będzie bieg), opłata zrobiona. Udało mi się namówić jeszcze 4 osoby z mojej pracy które też chcą ukończyć ten bieg, 4 godziny limit więc pewnie damy radę.
Artur dzięki za rady, na pewno się przydadzą. Trochę ta pogoda mnie już denerwuje, nie da się normalnie biegać te zaspy są po prostu do bani! Ale został jeszcze ponad miesiąc więc może nie będzie źle. A jakie najdłuższe wybieganie miałeś/mieliście przed pierwszym półmaratonem?ArturS pisze: 13.72km zrobiłeś w 1:22:27 (6:01min/km), ja przed pierwszym półmaratonem zrobiłem swoje pierwsze w życiu 15km w 1:30:32 (6:02min/km). Półmaraton zamknąłem z czasem 1:59:30 (5:40min/km), a było gorąco jak cholera i było dużo dość stromych podbiegów. Jeśli nie biegałeś jeszcze w żadnych imprezach to weź do siebie to aby biec swoim tempem - ustaw się na końcu kolejki startowej, bo inaczej będzie tak, że po starcie wszyscy wokoło zaczną Cię wyprzedzać, a Ty myśląc, że biegniesz za wolno przyśpieszysz i wypalisz się przed połową dystansu albo dopadnie Cię kolka. Załatwiłem się tak w pierwszych dwóch biegach, które zaliczyłem. W półmaratonie ustawiłem się niemal na samym końcu, spokojnie ruszyłem i do 15km obiecałem sobie, że biegnę powoli, tempem treningowym. Jednak zawody to inna bajka - na 10km spojrzałem na swój czas i okazało się, że pobiłem swój rekord (mimo, że wydawało mi się, że się wlekę), na 15km troszkę przyspieszyłem - wtedy też kupę ludzi przechodziło do chodu, bo gorąc dał się we znaki. Zanim dobiegłem do mety wyprzedziłem jeszcze z 30 osóbOczywiście później sobie plułem w brodę, że biegłem tak wolno, ale gdybym wcześniej przyspieszył, albo wystartował jak w poprzednich dwóch imprezach, to już od 2-3km walczyłbym o to żeby mnie kolka nie dopadła.
Największa odległość jaką zrobiłem przed półmaratonem to 15km na 1,5tyg. przed zawodami. A tak to nie przekraczałem 10km.Misiek109 pisze:Artur dzięki za rady, na pewno się przydadzą. Trochę ta pogoda mnie już denerwuje, nie da się normalnie biegać te zaspy są po prostu do bani! Ale został jeszcze ponad miesiąc więc może nie będzie źle. A jakie najdłuższe wybieganie miałeś/mieliście przed pierwszym półmaratonem?ArturS pisze: 13.72km zrobiłeś w 1:22:27 (6:01min/km), ja przed pierwszym półmaratonem zrobiłem swoje pierwsze w życiu 15km w 1:30:32 (6:02min/km). Półmaraton zamknąłem z czasem 1:59:30 (5:40min/km), a było gorąco jak cholera i było dużo dość stromych podbiegów. Jeśli nie biegałeś jeszcze w żadnych imprezach to weź do siebie to aby biec swoim tempem - ustaw się na końcu kolejki startowej, bo inaczej będzie tak, że po starcie wszyscy wokoło zaczną Cię wyprzedzać, a Ty myśląc, że biegniesz za wolno przyśpieszysz i wypalisz się przed połową dystansu albo dopadnie Cię kolka. Załatwiłem się tak w pierwszych dwóch biegach, które zaliczyłem. W półmaratonie ustawiłem się niemal na samym końcu, spokojnie ruszyłem i do 15km obiecałem sobie, że biegnę powoli, tempem treningowym. Jednak zawody to inna bajka - na 10km spojrzałem na swój czas i okazało się, że pobiłem swój rekord (mimo, że wydawało mi się, że się wlekę), na 15km troszkę przyspieszyłem - wtedy też kupę ludzi przechodziło do chodu, bo gorąc dał się we znaki. Zanim dobiegłem do mety wyprzedziłem jeszcze z 30 osóbOczywiście później sobie plułem w brodę, że biegłem tak wolno, ale gdybym wcześniej przyspieszył, albo wystartował jak w poprzednich dwóch imprezach, to już od 2-3km walczyłbym o to żeby mnie kolka nie dopadła.