Grubasy - tylko dla Was

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
kubako83
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 897
Rejestracja: 08 wrz 2009, 08:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Alexia pisze:Wystane w czterogodzinnej kolejce (całe szczęście nie przeze mnie).
Powiedz, że żartujesz, że komuś chciało się w taką pogodę tyle czasu czekać na pączka. :szok:
Kuba -----> [url=http://www.kuba-pichci.pl]jesteś głodny? zjedz coś![/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=15372]mój blog[/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/posting.php?mode=reply&f=28&t=15605]skomentuj[/url]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
farmi
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 05 sty 2010, 19:37

Nieprzeczytany post

Gdzie w Krakowie dają takie pączki? Nasączają je whiskey czy jak? Pytam bo się może przejdę jak już wszystkim szał przejdzie.
Awatar użytkownika
Alexia
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1296
Rejestracja: 02 lip 2008, 12:16
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

kubako83 pisze: Powiedz, że żartujesz, że komuś chciało się w taką pogodę tyle czasu czekać na pączka. :szok:
Jak się dostaje polecenie od szefa i uśmiechy od koleżanek, to się stoi ;). Pan Mieciu kupił 100 pączków i każdy w tej kolejce kupował podobne ilości. Dla mnie było 10.
farmi pisze:Gdzie w Krakowie dają takie pączki? Nasączają je whiskey czy jak? Pytam bo się może przejdę jak już wszystkim szał przejdzie.
He, he. Bezalkoholowe. Cukiernia "Michałek", czy jakoś podobnie, na ul. Krupniczej, koło "Bagateli". Jeszcze podobno dobre są u "Śliwy" na Królewskiej, ale do mnie one nie przemawiają. U "Michałka" są pączki, które smakują moim dzieciństwem, a to przecież najcudowniejsze smaki.
"Ja biegnę beztrosko, bieg biorę za żart
Lecz ci co żartują zostają gdzieś w tyle."

Blog treningowy

Obrazek
billycorgan
Wyga
Wyga
Posty: 66
Rejestracja: 08 sty 2010, 22:34

Nieprzeczytany post

pięć zjadłem... a w kuchni na stole jeszcze drugie tyle zostało. a na bieganie nie ma szans dzisiaj, bo od kilku dni mam potworny kaszel i ból gardła (od biegania przy minus 10 stopniach po nie doleczonej grypie... oddychanie przez usta w takiej temperaturze nawet przez kominiarkę takie miało dla mnie skutki..)
Awatar użytkownika
ArturS
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 819
Rejestracja: 24 wrz 2009, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Zabrze
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dzidka pisze:Wczoraj zrobiłam trening: niecałe 7km, więc dziś mam "gratisowe" kalorie z jakichś dwóch pączków. .....a zjadłam już ze trzy, no i ciągle ktoś donosi kolejne pączki :orany: .
Wczoraj szukając w necie kaloryczności pączków trafiłam na ciekawą stronę: wwwkropkafitness.magicsport.pl.
ArturS czy Twój kolega z ul.Zawiszy Czarnego biega teraz? Pytam, bo ciągle kogoś na tej trasie spotykam. Wczoraj na ten przykład minęłam się z jednym biegaczem i 3 "chodziarzami".
Ponoć biega. Trochę chyba mu wszedłem na ambicję :hejhej: i chyba się poważniej wziął do roboty. Wiem że w tym tyg. rano biegał samemu, a wieczorem ze swoją drugą połówką. Jeśli byś go mijała to na bank co najmniej przywita się ręką - jak on to nazywa, międzynarodowym przywitaniem biegaczy (szukałem w google i nie znalazłem), tj. machnięciem ręki z wysuniętym palcem wskazującym :hahaha: Ale jak go znam to pewnie ma zawsze przy sobie wizytówki Facciamo Jogging (które ja sponsoruję) i by Cię nimi zaatakował :hahaha:
Awatar użytkownika
Dzidka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 261
Rejestracja: 30 lis 2008, 14:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice
Kontakt:

Nieprzeczytany post

To z pewnością nie był On, ponieważ na machnięcie nie zareagował. Myślę, że "sezonowi" biegacze różnią się tym od "twardzieli", że nie reagują na "ręczne" pozdrowienie.
Aaaa... jeszcze wrócę do wczorajszych pączków. Na zebraniu w gimnazjum obyło się bezstresowo, więc pączkowe kalorie nie zostały stresem zabite :usmiech:. W związku z tym po powrocie przebrałam się i...... choduuuu na trening po tym "grysikowym" śniegu: przy każdym kroku 5 cm do tyłu. Bardziej przypominało to trening siłowy. I tylko spalone ok. 1,5 pączka :smutek:
Dziś trochę czuję zmęczenie nóg.
..... pączki jeszcze zostały, a w niedzielę ważenie :ech:
Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl
gram
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 500
Rejestracja: 11 maja 2009, 10:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: katowice

Nieprzeczytany post

U mnie też zostały paczki,leża w kuchni .Zjadłam wczoraj gotowaną wątróbkę jest obrzydliwa.Stanowczo wolę nawet grysikowaty śnieg niż to paskudztwo.
Biegnę więc jestem lecz nie wiem kim
Biegnę, choć czasem brakuje mi sił ..
Awatar użytkownika
Aia
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 24 sty 2010, 20:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

gram pisze:U mnie też zostały paczki,leża w kuchni .Zjadłam wczoraj gotowaną wątróbkę jest obrzydliwa.Stanowczo wolę nawet grysikowaty śnieg niż to paskudztwo.
Hahaha, to naprawdę musiało być straszne! Nigdy nie kosztowałam tego rarytasu. Zawsze smażę z cebulką i nie powiem w tej formie ujdzie.
Grysikowaty śnieg dał mi się we znaki ostro...
Kto dogoni psa, kto dogoni psa...:)
Awatar użytkownika
farmi
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 05 sty 2010, 19:37

Nieprzeczytany post

Przebiegłem dziś 6.7 km w tempie 7:12, masakra jakaś: pomijając, już że ciężko się biega po takim śniegu to jeszcze puls co chwila przekraczał mi 75% Hrmax, do tego chyba pierwszy raz przerywałem bieg marszem. Nie wiem czy to ja czy pogoda ale nie było fajnie. Dobrze, że następny tydzień to 2x20' ale pewnie będzie mi się chciało więcej. W wielkim skrócie: zimo paszoł won:)
Awatar użytkownika
Paunow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 262
Rejestracja: 27 cze 2003, 13:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław/Kraków

Nieprzeczytany post

Hehe.. a ja dzisiaj przebiegłam swoje pierwsze 7 km w krakowskim śniegu po bulwarach :) Sypało w oczy, sypało w plecy i w ogóle wszędzie. Tempo bardzo bardzo wolne ale za to ile frajdy :) Jak weszłam do mieszkania to aż mi się nogi trzęsły :)) Szkoda, że to ostatni raz przed kilkutygodniową przerwą, ale za to już obmyśliłam, że będę tą trasę pokonywać spacerami póki nie będę mogła znów biegać. Pozdrawiam :))
W górach jest wszystko co kocham...
Awatar użytkownika
Misiek109
Wyga
Wyga
Posty: 86
Rejestracja: 17 lis 2009, 11:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wa-wa

Nieprzeczytany post

No i cóż klamka zapadła, w marcu biegnę w półmaratonie warszawskim (mam nadzieję że to będzie bieg), opłata zrobiona. Udało mi się namówić jeszcze 4 osoby z mojej pracy które też chcą ukończyć ten bieg, 4 godziny limit więc pewnie damy radę.
Wygrać i spocząć na laurach to klęska, przegrać i walczyć dalej to prawdziwe zwycięstwo.

Obrazek
Awatar użytkownika
kubako83
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 897
Rejestracja: 08 wrz 2009, 08:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Misiek109 pisze:No i cóż klamka zapadła, w marcu biegnę w półmaratonie warszawskim (mam nadzieję że to będzie bieg), opłata zrobiona. Udało mi się namówić jeszcze 4 osoby z mojej pracy które też chcą ukończyć ten bieg, 4 godziny limit więc pewnie damy radę.
No nie przesadzaj. W 4 godziny to te 21km można przemaszerować i jeszcze będzie czas na piwo i papierosa :-)
Kuba -----> [url=http://www.kuba-pichci.pl]jesteś głodny? zjedz coś![/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=15372]mój blog[/url] | [url=http://bieganie.pl/forum/posting.php?mode=reply&f=28&t=15605]skomentuj[/url]
Awatar użytkownika
ArturS
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 819
Rejestracja: 24 wrz 2009, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Zabrze
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Misiek109 pisze:No i cóż klamka zapadła, w marcu biegnę w półmaratonie warszawskim (mam nadzieję że to będzie bieg), opłata zrobiona. Udało mi się namówić jeszcze 4 osoby z mojej pracy które też chcą ukończyć ten bieg, 4 godziny limit więc pewnie damy radę.
13.72km zrobiłeś w 1:22:27 (6:01min/km), ja przed pierwszym półmaratonem zrobiłem swoje pierwsze w życiu 15km w 1:30:32 (6:02min/km). Półmaraton zamknąłem z czasem 1:59:30 (5:40min/km), a było gorąco jak cholera i było dużo dość stromych podbiegów. Jeśli nie biegałeś jeszcze w żadnych imprezach to weź do siebie to aby biec swoim tempem - ustaw się na końcu kolejki startowej, bo inaczej będzie tak, że po starcie wszyscy wokoło zaczną Cię wyprzedzać, a Ty myśląc, że biegniesz za wolno przyśpieszysz i wypalisz się przed połową dystansu albo dopadnie Cię kolka. Załatwiłem się tak w pierwszych dwóch biegach, które zaliczyłem. W półmaratonie ustawiłem się niemal na samym końcu, spokojnie ruszyłem i do 15km obiecałem sobie, że biegnę powoli, tempem treningowym. Jednak zawody to inna bajka - na 10km spojrzałem na swój czas i okazało się, że pobiłem swój rekord (mimo, że wydawało mi się, że się wlekę), na 15km troszkę przyspieszyłem - wtedy też kupę ludzi przechodziło do chodu, bo gorąc dał się we znaki. Zanim dobiegłem do mety wyprzedziłem jeszcze z 30 osób :hej: Oczywiście później sobie plułem w brodę, że biegłem tak wolno, ale gdybym wcześniej przyspieszył, albo wystartował jak w poprzednich dwóch imprezach, to już od 2-3km walczyłbym o to żeby mnie kolka nie dopadła.
Awatar użytkownika
Misiek109
Wyga
Wyga
Posty: 86
Rejestracja: 17 lis 2009, 11:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wa-wa

Nieprzeczytany post

ArturS pisze: 13.72km zrobiłeś w 1:22:27 (6:01min/km), ja przed pierwszym półmaratonem zrobiłem swoje pierwsze w życiu 15km w 1:30:32 (6:02min/km). Półmaraton zamknąłem z czasem 1:59:30 (5:40min/km), a było gorąco jak cholera i było dużo dość stromych podbiegów. Jeśli nie biegałeś jeszcze w żadnych imprezach to weź do siebie to aby biec swoim tempem - ustaw się na końcu kolejki startowej, bo inaczej będzie tak, że po starcie wszyscy wokoło zaczną Cię wyprzedzać, a Ty myśląc, że biegniesz za wolno przyśpieszysz i wypalisz się przed połową dystansu albo dopadnie Cię kolka. Załatwiłem się tak w pierwszych dwóch biegach, które zaliczyłem. W półmaratonie ustawiłem się niemal na samym końcu, spokojnie ruszyłem i do 15km obiecałem sobie, że biegnę powoli, tempem treningowym. Jednak zawody to inna bajka - na 10km spojrzałem na swój czas i okazało się, że pobiłem swój rekord (mimo, że wydawało mi się, że się wlekę), na 15km troszkę przyspieszyłem - wtedy też kupę ludzi przechodziło do chodu, bo gorąc dał się we znaki. Zanim dobiegłem do mety wyprzedziłem jeszcze z 30 osób :hej: Oczywiście później sobie plułem w brodę, że biegłem tak wolno, ale gdybym wcześniej przyspieszył, albo wystartował jak w poprzednich dwóch imprezach, to już od 2-3km walczyłbym o to żeby mnie kolka nie dopadła.
Artur dzięki za rady, na pewno się przydadzą. Trochę ta pogoda mnie już denerwuje, nie da się normalnie biegać te zaspy są po prostu do bani! Ale został jeszcze ponad miesiąc więc może nie będzie źle. A jakie najdłuższe wybieganie miałeś/mieliście przed pierwszym półmaratonem?
Wygrać i spocząć na laurach to klęska, przegrać i walczyć dalej to prawdziwe zwycięstwo.

Obrazek
Awatar użytkownika
ArturS
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 819
Rejestracja: 24 wrz 2009, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Zabrze
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Misiek109 pisze:
ArturS pisze: 13.72km zrobiłeś w 1:22:27 (6:01min/km), ja przed pierwszym półmaratonem zrobiłem swoje pierwsze w życiu 15km w 1:30:32 (6:02min/km). Półmaraton zamknąłem z czasem 1:59:30 (5:40min/km), a było gorąco jak cholera i było dużo dość stromych podbiegów. Jeśli nie biegałeś jeszcze w żadnych imprezach to weź do siebie to aby biec swoim tempem - ustaw się na końcu kolejki startowej, bo inaczej będzie tak, że po starcie wszyscy wokoło zaczną Cię wyprzedzać, a Ty myśląc, że biegniesz za wolno przyśpieszysz i wypalisz się przed połową dystansu albo dopadnie Cię kolka. Załatwiłem się tak w pierwszych dwóch biegach, które zaliczyłem. W półmaratonie ustawiłem się niemal na samym końcu, spokojnie ruszyłem i do 15km obiecałem sobie, że biegnę powoli, tempem treningowym. Jednak zawody to inna bajka - na 10km spojrzałem na swój czas i okazało się, że pobiłem swój rekord (mimo, że wydawało mi się, że się wlekę), na 15km troszkę przyspieszyłem - wtedy też kupę ludzi przechodziło do chodu, bo gorąc dał się we znaki. Zanim dobiegłem do mety wyprzedziłem jeszcze z 30 osób :hej: Oczywiście później sobie plułem w brodę, że biegłem tak wolno, ale gdybym wcześniej przyspieszył, albo wystartował jak w poprzednich dwóch imprezach, to już od 2-3km walczyłbym o to żeby mnie kolka nie dopadła.
Artur dzięki za rady, na pewno się przydadzą. Trochę ta pogoda mnie już denerwuje, nie da się normalnie biegać te zaspy są po prostu do bani! Ale został jeszcze ponad miesiąc więc może nie będzie źle. A jakie najdłuższe wybieganie miałeś/mieliście przed pierwszym półmaratonem?
Największa odległość jaką zrobiłem przed półmaratonem to 15km na 1,5tyg. przed zawodami. A tak to nie przekraczałem 10km.
Co do pogody to też mnie już wpienia. We wtorek wieszałem reklamę u klienta i kilka godzin sterczałem na zimnie i wietrze na drabinie, więc wieczorem już nie było za dobrze, ale poszedłem biegać. Wczoraj znowu miałem coś tylko zawieźć do klienta, a to coś okazało się być prawie 500kg wydruków, które musiałem wtargać na II piętro budynku, więc tylko ciepło-zimno-ciepło-zimno, a pot lał się ze mnie jakby ktoś na mnie wylał kibel wody. Efekt - już po powrocie do firmy nie mogłem śliny przełknąć takie miałem spuchnięte gardło :trup: Wieczorem się nafaszerowałem lekami i rano miałem iść do lekarza, ale... przeszło. Teraz nie wiem co ze sobą zrobić - pasowałoby dzisiaj przebiec przynajmniej 10-12km. Tylko czy gardło da radę? Póki co za każdym razem jak chciałem załatwić gardło bieganiem żeby mieć z czym iść do lekarza to na drugi dzień po bieganiu na mrozie byłem zdrowy jak ryba :orany: Może to lepszy lek niż nic nie robienie? :hahaha:
ODPOWIEDZ