Oj.... dawno się nie odzywałam.
Mięsień koło łopatki przestał mnie boleć po pierwszym masażu na łóżku Ceragem, ramię jeszcze trochę boli. Nic nie biegałam, ponieważ po pracy "biegałam" na masaże. Zaliczyłam 6 seansów. Ostatni w piątek. W tym tygodniu mąż ma 2-ą zmianę, więc jestem "uziemiona" z córką i do tego jeszcze się Aga rozchorowała. Jedyna pora do biegania to albo 5 rano, albo ok.20.00. Piąta rano odpada, jestem śpioch więc wstaję "na ostatnią chwilę" do pracy. W tym tygodniu mam strasznie ciężkie wstawanie, nawet nie zdążam zrobić ćwiczeń tybetańskich, a zajmują ok.10 min. Jesień to dla mnie jakiś koszmar: jest sennie, leniwie, ciemno brrr. Dziś w pracy, jak wyjrzało słońce, ok.12.30, to wyszłam do WC (jedyne spokojne miejsce), otworzyłam okno i wystawiłam twarz do słońca. Było bosko, ale krótko, zaledwie parę minut. A i tak nastrój trochę mi się poprawił. Jutro........ jak tylko zaświeci słońce to lecę do WuCetu na światłoterapię.
Ostatnio pofolgowałam sobie z drożdżówkami i pizzami, no i czuję to wszystko na brzuchu (oponka puchnie). Może macie jakiś skuteczny i sprawdzony sposób na "wykopanie" mnie na trening?

Ptak lata, ryba pływa, człowiek... biega.
http://www.pedziwiatr.gliwice.pl