Z tego co czytam, na dystansach dłuższych od sprintu substancje znieczulające zażyte przed biegiem ogółem zdają się nieco poprawiać wyniki, np. paracetamol (źródło) i kapsaicyna (źródło). Wydaje się to całkiem logiczne: mniej czuć, że nogi bolą, itd.
Łykanie paracetamolu na zapas brzmi mi troszkę jak lekomania i z tego co czytam, z paracetamolem nie należy przesadzać. Ciekawsza wydaje mi się ta kapsaicyna, choć słabiej zbadana, a i możliwe mechanizmy działania w biegu wydają się szersze - ktoś z Was próbował?
Z tego co czytam, mężczyźni po 40 roku życia przed biegiem na dystansach od 10 km powinni zażywać aspirynę w niewielkiej dawce dla zapobieżania atakowi serca. Aspiryna ma dodatkowo działanie przeciwbólowe... Z drugiej strony czytam, że aspiryna wchodzi w interacje ze wspomnianą kapsaicyną (źródło). Źródło nie podało niestety, na czym ta interakcja polega, ale według sztuczej inteligencji:
- zażyte łącznie mogą podrażnić układ pokarmowy, jako działanie niepożądane
- aspiryna hamuje agregację płytek, a kapsaicyna rozszerza naczynia krwionośne - brzmi pozytywnie, ale czy to bezpieczne?
- obie substancje działają znieczulająco - brzmi pozytwnie
Czyli jeśli przed biegiem na 10 km wezmę aspirynę i do tego łyknę nieco papryki habanero, nie tylko zminimalizuję ryzyko zwału serca lub udaru mózgu w czasie biegu, ale też poprawię czas, np. poprzez zniwelowanie uczucia zmęczenia lub być może poprawę cyrkulacji krwi? Artykuł o kapsaicynie wymienia kilka możliwych mechanizmów usprawienia funkcjonowania mięśni, choć głównie w oparciu o wstępne badania na gryzoniach. Żadnej z tych substancji nie widzę na liście zakazanych środków dopingujących (źródło), choć z tego co czytam, niektórzy domagają się umieszczenia na tej liście paracetamolu.
Jako świeżak w bieganiu ciekaw jestem, czy ktoś substancje znieczulające w ogóle stosuje w praktyce.

