Jedziemy dalej:
na tym fragmencie widać
wkręcenie prawego kolana pod siebie u Bartka Kitlińskiego. To jeden z elementów pracy tkankowej, który jest najbardziej widoczny w bieganiu powięziowym. Tak wygląda mniej więcej trafianie strzałką reakcji od podłoża w środek masy przez cały czas trwania GCT. Była to też cecha charakterystyczna biegu Patryka Dobka, który miał taką dynamikę w podporze dla obu nóg, czyli głębokie symetryczne rotacje wewnętrzne ud. Te rotacje były szybkie, krótkie, eksplozywne, co daje dużą sztywność podporu, gdyż w pewien sposób zastępują one relatywnie miękkie zgięcia w stawach. Efektem są bardzo małe oscylacje pionowe. Prawdopodobnie daje to też większe oscylacje poziome, o które nam chodzi.
Taki napęd wymaga zrozumienia i pielęgnacji. Niestety jest to zupełnie pomijany temat. Łatwo ten napęd zepsuć nadmierną objętością treningową, przeciążeniami, głupimi ćwiczeniami na siłowni itd. Każdy uraz, czy kontuzja będą go upośledzać i stopniowo zastępować zwykłą pracą mięśniową. A wtedy jest po wszystkim i koniec kariery.
Tutaj
przykład Duńczyka Lilleso i ekstremalnie głębokich rotacji i to już nie jest to czego chcemy. Choć trafianie w środek masy wydaje się realizowane, to nie ma tej dynamiki wkręcenia, powięź nie blokuje się tak jak u Dobka na przykład. Można by spodziewać się słabszych oscylacji poziomych. Co z tym zrobić, jak to poprawić? Tkanki muszą działać globalnie i udarowo, ponieważ napęd nie jest realizowany tylko w nodze podporowej. To są bardzo trudne tematy. A my nie mamy wciąż teoretycznych podstaw i wiedzy o funkcjonowaniu ciała pod ultrakrótkimi ekspozycjami na przeciążenia w osi poziomej. Już nie wspominając o narzędziach pomiarowych i metrykach w stylu LSS. O LSS pisałem w ostatnim artykule. Tam kompletnie pomijają zagadnienie takiej pracy i takiego napędu i to prowadzi ich do zupełnie innych wniosków. Nie mamy pojęcia o dynamice hamowania i przyspieszania, bo nikt tego nie bada.