Jacek Ksiąszkiewicz – czy istnieje ładne bieganie?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Masz do dyspozycji ugięcie, przywiedzenie i rotację. Do dyspozycji to może za dużo powiedziane, ale załóżmy, że tak jest. Złożenie tych trzech komponentów i ich timing pracy daje spory wachlarz scenariuszy realizacji ruchu. Początkowo nie wiemy, która konfiguracja jest najlepsza z punktu widzenia uzyskania i zachowania sztywności fazy podporu. Jednak praktyka sprawia, że ciało uczy się czuć te niuanse, a to już krok w stronę optymalizacji i większej kontroli motorycznej. Do tego potrzeba dużej uważności i koncentracji, ale to już wiesz, więc nic nowego.
Efekt końcowy ruchu jest trudny do opisania, bo sama praca nad jego elementami składowymi, czyli dostępnymi komponentami i ich timingiem, choćby nie wiadomo jak szczegółowo analizowanym i opisywanym, nie będzie tym ostatecznym opisem, bo być nim nie może. To taka klasyczna emergencja, czyli znów nic nowego.
Ciekawe w emergencji jest nie to, że nie da się analizą zastąpić syntezy, ale że zwykle ta synteza jest jakby czymś lepszym lub prowadzi do czegoś lepszego. Lecz tak właściwie, to przecież może być równie dobrze w drugą stronę. Przykładowo zlepek różnych dysfunkcji może dawać w efekcie końcowym coś biomechanicznie dużo bardziej potwornego, aniżeli wydawałoby się z pozornie niewielkiej sumy małych dysfunkcji albo nieporadności.
Efekt końcowy ruchu jest trudny do opisania, bo sama praca nad jego elementami składowymi, czyli dostępnymi komponentami i ich timingiem, choćby nie wiadomo jak szczegółowo analizowanym i opisywanym, nie będzie tym ostatecznym opisem, bo być nim nie może. To taka klasyczna emergencja, czyli znów nic nowego.
Ciekawe w emergencji jest nie to, że nie da się analizą zastąpić syntezy, ale że zwykle ta synteza jest jakby czymś lepszym lub prowadzi do czegoś lepszego. Lecz tak właściwie, to przecież może być równie dobrze w drugą stronę. Przykładowo zlepek różnych dysfunkcji może dawać w efekcie końcowym coś biomechanicznie dużo bardziej potwornego, aniżeli wydawałoby się z pozornie niewielkiej sumy małych dysfunkcji albo nieporadności.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Mi się bardziej podoba słowo emergentny.
Tylko co to znaczy, nieredukowalny, czy nieprzewidywalny?
Tylko co to znaczy, nieredukowalny, czy nieprzewidywalny?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Pan od Levinsa pokazuje, że trzeba katować soleusa, więc jakby w drugą stronę, czyli więcej merytorycznej treści upatruje w pojedynczym zdarzeniu. To zresztą dotyczy wielu pomysłów rodem z biomechanicznego świata dystalnej precyzji, który jest aplikowany do świata proksymalnego rozmycia związku przyczynowo - skutkowego.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Czyli szybkie bieganie nie może mieć związku z VO2max, progami, ekonomią, robieniem siły biegowej, bieganiem z gumami i sztywnością fazy podporu. Dobrze załapałem?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Rozmycie to mi się kojarzy bardziej z takimi określeniami jak być może lub być może nie.
Szybkie bieganie jest tajemnicze. Jest też ładne, ale to będzie już dla niektórych bardziej kontrowersyjne, choć staram się jak mogę, żeby takim nie było.
Szybkie bieganie jest tajemnicze. Jest też ładne, ale to będzie już dla niektórych bardziej kontrowersyjne, choć staram się jak mogę, żeby takim nie było.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Dużo się wczoraj działo podczas DL, wiadomo. Będzie czas sobie to obejrzeć z przyjemnością jeszcze raz. Z rzeczy na które warto szczególnie zwrócić uwagę, to prowadzenie Wyciszkiewicz, za którą od razu biegła Hodgkinson. Rzadko się zdarza taka okazja, wręcz gratka do porównania typowo sprinterskiej pracy mięśniowej z bieganiem powięziowym. Wyciszkiewicz to sklonowany anioł i wytwór szkoleniowej myśli technicznej trenera Matusińskiego. Kompletnie wyczerpujący styl i powyżej 500 metra raczej nie wyobrażam sobie, żeby to utrzymać w zadanym tempie. Wczoraj też liczyłem na popis powięziowego biegu Sydney, ale podpaliła się za bardzo w pierwszej części dystansu. Nie zawiodła za to Paulino, która też biega inaczej niż aniołki. Moim zdaniem światowa czołówka przedłużonego sprintu biomechanicznie bardziej nawiązuje do biegów średnich niż do sprinterskich.
Kipyegon sztywniejsza niż Gidey. To też z takiego pierwszego porównania, gdy biegną obok siebie. Bardziej szarpie ten ruch. Jestem ciekawy jakby wyglądała obok Baregi. Tak przez chwilę choćby na tempie 2:30. Dopuścić kobietę do biegu z facetami by trzeba. Dla show. Wynik nie zostałby uznany, ale chociaż prowadzenie byłoby pewne, bo pacemakerki zaczynają wymiękać na jej poziomie. Sub 14 a' la Wiedeń? Z tego półtorak w kalkulatorze w 3:45.
Kipyegon sztywniejsza niż Gidey. To też z takiego pierwszego porównania, gdy biegną obok siebie. Bardziej szarpie ten ruch. Jestem ciekawy jakby wyglądała obok Baregi. Tak przez chwilę choćby na tempie 2:30. Dopuścić kobietę do biegu z facetami by trzeba. Dla show. Wynik nie zostałby uznany, ale chociaż prowadzenie byłoby pewne, bo pacemakerki zaczynają wymiękać na jej poziomie. Sub 14 a' la Wiedeń? Z tego półtorak w kalkulatorze w 3:45.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A ja patrzę, że 3:58.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Czyli jest to w dużym stopniu, a może obecnie przede wszystkim problem psychiki/mentalu, która\y jakby nie pozwala, boi pozwolić organizmowi dać z siebie odrobinę więcej. W silnej stawce ten element jest jakby neutralizowany. Widząc innych przed sobą, mental nie może mówić to już jest na maksa, szybciej się nie da, albo nawet nie warto. Jak to wyłączyć biegnąc samemu?
Może zadać sobie tempo i do przodu. To się może słabo skończyć, ale skoro w silnej grupie miałoby się udać, to jest możliwe również w samotnym biegu. "Tylko" uwierzyć, "tylko" być pewnym siebie.
Może to jest istotą treningów, biegania czarnych, że nie kalkulują, tylko realizują zadane tempo jak długo się da, aż całkowicie nie są już w stanie biegać. Potem tę granicę przesuwają.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 03 gru 2018, 05:06
Kiedyś ktoś gdzieś pisał na letsrunie chyba Canova, że jeżeli europejczyk dostanie trening którego nie jest w stanie zrobić np. 10k w 29', pobiegnie tę dyszkę wolniej żeby dał radę. Afrykańczyk utrzyma zadane tempo ale padnie zupełnie np. po 8k. A może ktoś tu na forum pisał... Już nie pamiętam.Drwal Biegacz pisze: Może to jest istotą treningów, biegania czarnych, że nie kalkulują, tylko realizują zadane tempo jak długo się da, aż całkowicie nie są już w stanie biegać. Potem tę granicę przesuwają.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Z tego co ja pamiętam to Yacoola obserwacja
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Tak, było coś takiego u Canovy, faktycznie. Tyle, że to nie przejdzie w treningu eksperymentalnym. Trenowanie czarnych to jak trenowanie koni. Zero feedbacku. Zostaje tylko obserwacja odpowiedzi organizmu, bo oni zawsze mówią, że jest ok.
Biali bardziej nadają się na króliki doświadczalne. No ale... Wiadomo.
Biali bardziej nadają się na króliki doświadczalne. No ale... Wiadomo.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Czyli maszyny do biegania
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Najlepiej taka z wgranym softem gpt5.
- Viki_83
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 291
- Rejestracja: 06 kwie 2023, 14:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Trening to nie wyścig Na zawodach masz rywalizację i adrenalinę która mobilizuje organizm do wysiłku którego "normalnie" nie jesteś w stanie osiągnąć. Wyłączają się wszelkie hamulce. Jak nie ma rywalizacji to nie ma adrenaliny i ciężko o wysiłek ponad własne siły. Szczególnie że głowa na wszelki wypadek daje sygnał że to już maks, mimo że do tego maksa jeszcze daleko. Ale to taki mechanizm obronny żeby za bardzo się nie zmęczyćDrwal Biegacz pisze: ↑10 cze 2023, 11:28 Widząc innych przed sobą, mental nie może mówić to już jest na maksa, szybciej się nie da, albo nawet nie warto. Jak to wyłączyć biegnąc samemu?
Może zadać sobie tempo i do przodu. To się może słabo skończyć, ale skoro w silnej grupie miałoby się udać, to jest możliwe również w samotnym biegu. "Tylko" uwierzyć, "tylko" być pewnym siebie.
Ja na zawodach potrafię robić rzeczy, których na treningu nie powtórzę