wigi pisze: ↑28 lut 2023, 11:26
Różnica aż 9 uderzeń jest zastanawiająca. I myślę, że różnica temperatur miała tylko częściowy i stosunkowo niewielki wpływ. Może miałaś jeszcze spore rezerwy i nie pobiegłaś teraz na maksa?
Wigi stopka zmieniona

. Nie miałam rezerwy, na dwóch ostatnich kilometrach jęczałam (nie wiem jak to inaczej nazwać, jak już naprawdę boli to jestem głośna na wydechu

) tak że kilka razy jakiś biegacz się obejrzał

. Mam z reguły dobry, szybki, zrywny finisz a tutaj na ostatnich 100m dwie panie mnie przegoniły bo już nie miałam z czego dołożyć, postawiłam wszystko na przedłużone umieranko. Nigdy nie kończę zawodów z uczuciem, że zostały rezerwy, dla mnie to jest jak stracona szansa... Wiem, że bym żałowała tych sekund, które mogłam wydusić..
Co do tętna i tempa startowego dla przykładu z poprzedniego sezonu:
październik 10 km, tempo 4'34"1, HR śr. 182
6 listopada HM, tempo 4'54", HR 182
11 listopada 10 km, tempo 4'27"7, HR śr. 182
HR max okolo 193.
Jak byś to wyjaśnił? W żadnym z tych biegów nie czułam niedosytu i nie miałam poczucia, że mogłam coś urwać.
Potrafię czasem biegać bc2 do tętna 173 i nie zakwaszać więcej niż 2,5mmol/l a są okresy (to może być nawet tygodniowy odstęp), gdzie biegnę szybciej na HR do 167 i zakwaszam tak samo, albo też biegnę wolniej i do HR 167 a zakwaszam na 3,0 lub więcej. Zakwaszenie koreluje u mnie z samopoczuciem. Już się nauczyłam, że wiele u mnie zależy od pogody, albo też po prostu dnia, a może jeszcze od innych czynników o których nie wiem i sztywne trzymanie się określonego tętna nie zawsze się sprawdza. Są dni, że biegnę powiedzmy na tym 165 i czuję się jakby to było te 173, a są dni, gdy jest odwrotnie.
Dokładnie jak
pawo pisze, samo tętno nie zawsze mówi o wysiłku.