A ile powinniśmy?
I czy ważne jest pod jakie dystanse biegamy?
Czy może znaczenie ma to, ile lat trenujemy?
A ile powinniśmy?
Teoretycznie praktyka nie powinna różnić się od teorii, ale w praktyce jednak się różni . Tempo "progowe" jako tempo utrzymywane przez godzinę to jeden z większych mitów i ma to podobną, albo nawet mniejszą, skuteczność niż wzory na HRmax typu 220-wiek. Nie ma jednego uniwersalnego czasu wysiłku "progowego" który można zaaplikować każdemu, to jak długo jesteśmy w stanie biec "na progu" (rozumianym jako MLSS) to jest parametr indywidualny i też trenowalny* (w anglojęzycznej nomenklaturze nazywa się to TTE - time to exhaustion), przeważnie mieszczący się w zakresie 30-70 minut**. Oczywiście, czy należy trenować na progu czy lepiej, przykładowo, na 96% lub może 89% prędkości "progowej" i jakie będzie TTE na tych prędkościach to "zależy" i jest to temat pewnie przynajmniej na jakiś dobry licencjat na AWFie.
Statystycznie owszem, jak się nie wie niczego, to lepiej wiedzieć cokolwiek.Deter pisze: ↑29 lis 2022, 12:07 Chodzi o statystykę.
Dobrze wyznaczone i powtarzane co kilka miesięcy HRmax (a po wielu, wielu próbach w różnych warunkach i różnej formie mniej więcej wiadomo gdzie tego maksa mamy) całkiem nieźle koreluje z progami i %LT.
Większość amatorów, a nawet bardzo dobrych amatorów będzie miało strefy podobne.
Strefa 2 jest do 89% LT a to jest około 80% HRmax i zazwyczaj LT1 na testach wydolnościowych to około 81-82% HRmax. Czyli strefa 2 to wówczas nadal tlen, ale górna granica to już nie jest lekki trening.
Strefa 4 jest do LT czyli ~ 90% HRmax.
To wszystko się nieźle zazębia.
To, że mówimy o MLSS to oczywiste i że różny czas taki wysiłek może trwać, to też oczywiste.MikeWeidenbaum pisze: ↑29 lis 2022, 16:31 Nie ma jednego uniwersalnego czasu wysiłku "progowego" który można zaaplikować każdemu, to jak długo jesteśmy w stanie biec "na progu" (rozumianym jako MLSS) to jest parametr indywidualny i też trenowalny* (w anglojęzycznej nomenklaturze nazywa się to TTE - time to exhaustion), przeważnie mieszczący się w zakresie 30-70 minut
No chciałbym żeby było oczywiste (dla niektórych jest), ale niemal każdy temat na tym forum zahaczający o fizjologię wysiłku zawiera jakieś klasyczne mity lub przeterminowaną wiedzę w stylu "tempo progowe = tempo 1h". Z resztą, chwilę temu na główną wleciał wywiad z sympatycznym Panem Leszkiem, który mówi o odkwaszaniu organizmu piwkiem i szkodliwości mleka, takie coś serio powinno być opatrzone gwiazdką/dopiskiem w stylu "są to prywatne poglądy Pana XYZ, niezgodne z aktualną wiedzą naukową"pawo pisze: ↑29 lis 2022, 17:13 To, że mówimy o MLSS to oczywiste i że różny czas taki wysiłek może trwać, to też oczywiste.
Tylko te 30 minut mi się nie widzi, mówimy o osobach wytrenowanych, bo początkujący to 30 nie przebiegnie żadnym tempem. Tutaj kluczowe jest ustalenie tempa, wystarczy przeholować troszkę po pięciu minutach biegu i po następnych 20 - 25 będziemy musieli się zatrzymać, ale jak nie przekroczymy tego ustalonego stanu to właśnie te 60-70 minut będzie chyba w zasięgu większości. No i 60-70 minut to też kwestia pożarcia glikogenu.
Zdecydowanie, ale też dlatego zdaniem wielu trenerów lepiej biegać trochę "pod progiem", adaptacje treningowe z biegania na ~95% MLSS będą bardzo podobne jak z biegania na 99% MLSS, a znacznie zmniejsza to ryzyko "przeholowania", które już może mieć dużo poważniejsze konsekwencje (wiem że Ty to zapewne wiesz, ale piszę to z myślą o całym forum )Tutaj kluczowe jest ustalenie tempa,
A to też jest bardzo indywidualne, gdzieś czytałem/słuchałem (postaram się wygrzebać jak Cię to interesuje) że są przypadki (wytrenowanych) zawodników, którzy nawet powyżej FTP/MLSS czerpią jeszcze relatywnie dużo energii z tłuszczu, a są tacy którzy już na intensywnościach w okolicach 75-80% FTP/MLSS jadą niemal w całości na "cukrze", a to znacznie wpływa na to na jak długo nam tego glikogenu starczy. No i też glikogen możemy w trakcie wysiłku uzupełniać i to oczywiście też może wpływać na TTE.No i 60-70 minut to też kwestia pożarcia glikogenu.
Ja dlatego napisałem "teoretycznie", ale temat jak tu widać, nie jest wcale taki oczywisty.MikeWeidenbaum pisze: ↑29 lis 2022, 17:52 ... klasyczne mity lub przeterminowaną wiedzę w stylu "tempo progowe = tempo 1h". ...
Tętno maksymalne spada wraz z treningiem, a próg LT przybliża się do VO2max, czyli również do HRmax.
No to wyczynowiec będzie miał LT przy większym procencie tętna, więc każdy wysiłek ustalany właśnie od LT będzie mocniejszy i bardziej obciążający. No ale tu wchodzimy już w szczegóły treningowe.
Nie zgadzam się, tętno maksymalne jest cechą osobniczą i stałą. Jego wartość spada jedynie wraz z wiekiem.pawo pisze: ↑29 lis 2022, 17:00 Godzinę, a test 30 minutowy.
[...]Deter pisze: ↑29 lis 2022, 12:07 Chodzi o statystykę.
Dobrze wyznaczone i powtarzane co kilka miesięcy HRmax (a po wielu, wielu próbach w różnych warunkach i różnej formie mniej więcej wiadomo gdzie tego maksa mamy) całkiem nieźle koreluje z progami i %LT.
Większość amatorów, a nawet bardzo dobrych amatorów będzie miało strefy podobne.
Strefa 2 jest do 89% LT a to jest około 80% HRmax i zazwyczaj LT1 na testach wydolnościowych to około 81-82% HRmax. Czyli strefa 2 to wówczas nadal tlen, ale górna granica to już nie jest lekki trening.
Strefa 4 jest do LT czyli ~ 90% HRmax.
To wszystko się nieźle zazębia.
Tętno maksymalne spada wraz z treningiem, a próg LT przybliża się do VO2max, czyli również do HRmax.
No to wyczynowiec będzie miał LT przy większym procencie tętna, więc każdy wysiłek ustalany właśnie od LT będzie mocniejszy i bardziej obciążający. No ale tu wchodzimy już w szczegóły treningowe.
No i zgoda, że w garminie nieźle się to zgadza, on próg określa na podstawie HRV, (chyba) więc nie tylko statystyka.
Debil jestem, ciasteczka mi uwagę zajęły, to cyfry to głupie napisałem, to procenty temp oczywiście. Sorry za oszustwo.
Cechą osobniczą jest, ale nie jest stałe. Może się zmieniać zależnie od wytrenowania, nawet w trakcie sezonu, tak jak VO2max. Oczywiście nie będzie malało w nieskończoność, ale po mocniejszym treningu "tlenowym" wartość maksa spadnie o kilka oczek co najmniej, a na roztrenowaniu podskoczy.
To tylko różnice przy działającym "hamulcu", np ze względu na zmęczenie organizm nie pozwoli sercu wejść na maksymalne wartości, a gdy np jesteś dobrze wypoczęty, bez problemu wskakujesz na bardzo wysokie wartości. Dlatego protokoły testowe zakładają obowiązkowy wypoczynek przed testem. Przypomniałem sobie jeden artykuł odnośnie badań HRmax, statystycznie wychodzi, że sportowcy nie testujący się laboratoryjnie mają średnio o około 6 uderzeń zaniżone swoje wartości HRmax, o ile wykonują testy wg protokołów laboratoryjnych, i kolejnych parę uderzeń, jeśli robią testy po swojemu, jak np. ja sam wspominałem, choćby kilka sprintów po schodach.pawo pisze: ↑29 lis 2022, 21:43Debil jestem, ciasteczka mi uwagę zajęły, to cyfry to głupie napisałem, to procenty temp oczywiście. Sorry za oszustwo.Cechą osobniczą jest, ale nie jest stałe. Może się zmieniać zależnie od wytrenowania, nawet w trakcie sezonu, tak jak VO2max. Oczywiście nie będzie malało w nieskończoność, ale po mocniejszym treningu "tlenowym" wartość maksa spadnie o kilka oczek co najmniej, a na roztrenowaniu podskoczy.
A nie sądzicie, że każdy temat zahaczający o fizjologię wysiłku, kończy się naukowo- filozoficzną "mieszanką" z której, dla autorów wątków może nic nie wynikać ?MikeWeidenbaum pisze: " ale niemal każdy temat na tym forum zahaczający o fizjologię wysiłku zawiera jakieś klasyczne mity lub przeterminowaną wiedzę w stylu "tempo progowe = tempo 1h".