Nadchodzi październik, miesiąc półmaratonów w których planuję zejść poniżej 1h40m na moim ulubionym dystansie.
Dotychczas startowałem w 'daily trainerach' takich jak Pegasus czy Saucony Triumph, ale jako że bieganie to moje jedyne prawdziwe hobby postanowiłem zaszaleć i powiedzmy że cena nie gra roli (chociaż wolałbym się ograniczyć do 3 cyferek) i sprawić sobie 'superbut'.
Vaporfly to absolutny pewniak i być może najlepszy but w historii, ale słyszałem że pianka ubija się relatywnie szybko, nie chcę wywalić tysiaka i mieć buty do easy runów po 10 zawodach - szkopuł taki że nadal jestem ciężki (w październiku będzie ok. 94kg), co jak wiadomo przyspiesza eksploatację butów.
Jakie są Wasze doświadczenia w tej kwestii?
Podobają mi się też Endorphin Pro 3, ale tutaj wytrzymałość to kompletna zagadka, a może mamy forumowicza który naklepał w swoich różowych landrynkach 600km i się podzieli?

Adios Pro 2/3 też wydają się fajne, ale to chyba nie ta liga co Nike?
Dzięki za opinie.