jakby Ci kazał biegać po 2 piwach przed lub zabronił wypić po.
ooo to tak.
wesołych świąt



W oczekiwaniu na karpia..
No to uj, wigilie szlag trafił. Może w przyszłym roku.
Kiedyś był tu taki forumowicz, Jurek z lasu miał nick. I biegał gdzieś po puszczy białowieskiej. Prawdziwy człowiek lasu. Nawet pojechałem do niego, bo mnie zaciekawił. Opowiadał, że jak biega to nierzadko ma kontakt wzrokowy z wilkami. I one jakoś inaczej na niego patrzą, jakby z respektem, gdy biega szybko i sprężyście. Ale jak człapie, zgarbiony, to zmienia się aura w lesie i wyczuwa, że jest potencjalną ofiarą. Może coś w tym jest. Drapieżniki wybierają zawsze najłatwiejszy cel. Dlatego warto biegać szybko, jak zdrowe zwierze i bez oznak słabości.
Deter pisze: ↑24 gru 2021, 17:46 Nie chodzi o zawody na 50km tylko swobodę na treningu.
Mnie bardziej cieszy pobiegać latem 4h na łonie natury niż szarpać się z życiówkami o kilka minut na dyszkę - serio.
Ja Cię doskonale rozumiem i nawet nie zaprzeczam tylko uwzględnij psychologię i typ egzystencjalny zawodnika.
Mnie ucieszy 4h biegania po okolicznych górkach na łonie natury - to mi daje biegowe spełnienie. Nie łechtają mnie urwane minuty i życiówki.
Kolce przede wszystkim wymuszają inną pracę, inny ruch. Jeśli ktoś, kto ma 40 lat nigdy nie biegał szybko, to trudno oczekiwać, że nagle zacznie - będzie te 3x60m biegał tam samo wolno, jak 3x600m. Ale w kolcach zrobi to inaczej i będzie to jakiś wstęp do innego biegania.
Deter, ale to nie jest wątek pt. "jak biegać przez 4h i mieć z tego fun", tylko jak trenować po 40-tce, i słowo "trenować" jest tu kluczowe - trenowanie to jest działanie w określonym celu, a celem jest jednak zazwyczaj jakaś poprawa, osiągniecie jakiego rezultatu, choćby takiego, żeby nie biegać wolniej, bo czasem w wieku 40+ trudno bić swoje rekordy absolutne, choć to się zdarza.