Okej, sporo tego to po kolei:
Wyjaśnienie pojęć:
-zmęczenie - w ujęciu ogólnym. Miałem ciezki weekend, trochę spraw osobistych, snu mniej niż 10h. Dodatkowo pol września walczyłem z infekcjami, co też ma swoje odbicie.
-brak siły w nogach - nie mam mocy, nie mam odejścia. Na zmęczonych nogach potrafiłem jeszcze pod koniec przyspieszyć itd.
Teraz osobiście :
Michał - tak, jest to mocmy trening. Lecz zniosłem go lepiej niż 4x200+800+200. Po 3 i 2km musiałem chwilę sie podeprzeć na kolanach, po km od razu marsz.
Tomek - 5' to dla mnie dziś był pełen wypoczynek, tętno startowe 118-120.
Przemek - nie jest źle, śpię w miare, roluje się. Jakaś tam uwagę do regeneracji przykładam.
Seba - to jakie według Ciebie jest odpowiednie T5 dla mnie? Zalało kwasem? Okej, mogło tak być. Jako, ze czesto podrzucasz mi bieg na 130-140 hr to sprawdziłem jaki sredni hr miałem na poszczegolnym km:
-173, 186, 191 (srednie 183)
-179, 189 (184)
-179
Przy hr max 200to mega przegięcie? Od ilu się tam zayczna próg: 85-90%hr max?
Co do treningów na przetrwanie: serio myślisz, ze roland bierze tempa z tarota? Rozumiem, że mozesz miec z nim nie po drodze, ale wszędzie gdzie możesz wbijasz szpilki. Ostatnio miałem 5x1200m (200+800+200) gdzie poczatek i koniec w 35s a środek w 180s. Średnie tempo daje nam 3'30. Czyli szybciej! Ha, to niedobry Roland. I to wtedy umierałem na przerwie 4' a nie dziś. Tylko wtedy nikomu nie chciało się liczyć temp.
Powiem Ci z mojej perspektywy: taki trening sprawia mi satysfakcję. Ba, dodatkowo widzę, ze robię na nim progres. Nie mam talentu to muszę zapierdalać, żeby coś osiągnąć.
jeśli zdrowie pozwoli będę chciał tak biegać, bo ja jestem zawodnikiem, któremu najwięcej daje przepalenie rury, nie szuranie.