Ok, dzięki wszystkim za uwagi. Rzeczywiście musiałem początkowo trochę zwiększyć kadencję, bo po prostu stawiałem za długie kroki, lądowałem za bardzo przed środkiem ciężkości. Teraz wydaje mi się, że mam kadencję 170-180 i raczej taka mi odpowiada, nie będę jej na siłę zwiększać.
Jak już stworzyłem sobie temat to Was zapytam o zdaniem na temat mojego treningu. Generalnie jestem mało cierpliwy i nadgorliwy, więc moje czasy na zawodach raczej niewiele się różnią od tych na treningach (parkrun z listopada 24:47, czyli tempo które osiągam na co drugim treningu). Co prawda niby endomondo pokazuje mi piątkę 23:xx, ale to było zrobione na stadionie, trochę pewnie Endomondo przekłamało, a trochę poniosło mnie to, że jeden z biegaczy kazał mi spadać na 8 tor i wjechał mi na ambicję.
No ale do rzeczy. Myślę, że gdybym się bardzo postarał to na zawodach zrobiłbym teraz takie 24:00, czyli tempo 4:48. Jednocześnie większość biegów ok. 7-8km biegam w tempie 5:05-5:15. Czasem zdarzy mi się wolniejszy bieg 5:25 jak pobiegnę 10km. No i pytanie, czy to dobrze? Czy powinienem te treningi biegać jeszcze wolniej? Z tej tabelki:
https://bieganie.pl/uploads/knowyourpace_broszura.pdf powinienem biegać zwykle takie ~5:30, wolniejsze biegi nawet powyżej 6:00 ale jakoś nie wyobrażam sobie tego, żeby biegać 6:00. A może powinienem? Często jak słucham jakichś profesjonalnych, półprofesjonalnych biegaczy to mówią, że w Polsce biegamy na treningach za wolno, nie wychodzimy poza swoją strefę komfortu. Jak uważacie? A, istotne jest też to, że mam ok. 74kg przy 183cm. Do 20tego roku życia byłem bardzo wysportowany, jeździłem na zawody szkolne praktycznie w każdej dyscyplinie (poza bieganiem, haha, śmieszne jest to jakie życie robi psikusy), ale jak zacząłem pracę, remontowanie mieszkania i ogólnie dorosłe życie to 5 lat trochę przemuliłem. Tylko siatkówka raz na tydzień, przez jakis czas siłka, ale to niestety krótko. Więc do biegania nie podhcodziłem jako totalny amator, mimo wszystko z dawnej formy nie zostało prawie nic, ponadto w sierpniu byłem OKROPNIE nierozciągniety. No ale te lata szkolne trochę mnie nauczyły tego żeby dawać z siebie wszystko, a nie truchtać na luzie. Co w bieganiu chyba nie do końca się sprawdza, bo przez pół roku już 2 razy miałem konkretny problem z shin splints.