 nie lubię whooy
 nie lubię whooy  
 
Moderator: infernal

 nie lubię whooy
 nie lubię whooy  








 a tak treningowo, to następnym razem zrezygnowałbym z tego trzeciego, a drugi przesunąłbym na sobotę - 48h na odpoczynek po tej drabince wystarczy, a nie biegasz 3x dzień po dniu.
 a tak treningowo, to następnym razem zrezygnowałbym z tego trzeciego, a drugi przesunąłbym na sobotę - 48h na odpoczynek po tej drabince wystarczy, a nie biegasz 3x dzień po dniu.
 Jasna sprawa, że dwa akcenty pod rząd to słaby pomysł. Z tym spuchnięciem to bym nie przesadzał zrobiło się ciężej, ale bez problemu to dowiozłem. To było tempo rzędu 5:11 więc bez przesady. Sobotnie bieganie to była regeneracja i niedziela poszła całkiem fajnie. Ale prawda balansowanie na cienkiej linii. Dzisiaj wolne
 Jasna sprawa, że dwa akcenty pod rząd to słaby pomysł. Z tym spuchnięciem to bym nie przesadzał zrobiło się ciężej, ale bez problemu to dowiozłem. To było tempo rzędu 5:11 więc bez przesady. Sobotnie bieganie to była regeneracja i niedziela poszła całkiem fajnie. Ale prawda balansowanie na cienkiej linii. Dzisiaj wolne  



A taki dzień to jest tu i teraz a wychodzi w trakcie, nie polega na zamartwianiu się czy jutro nadejdzie. Jutro to jedynie zweryfikujeszziko303 pisze: Na przykład jutro jest w planie 22 km i nie jestem do końca przekonany czy to ma sens. O ile nie będę miał dnia konia (a nic na to nie wskazuje) skrócę ten bieg o jakieś 4 km-5 km.







Jeśli już na poważnie, to masz całkowitą rację. Ja w zeszłą niedzielę miałem poryw na 25km, a w poniedziałek ledwo BS-a przetrwałem, bo okazało się że jeszcze tego nie zregenerowałem.ziko303 pisze:Nie chodzi o zamartwianie się tylko sensowność robienia 22 km w przygotowaniach do półmaratonu. Nad tym się zastanawiam. To potem się jednak odkłada na kolejne treningi i można przegiąć. Plan sam w sobie jest dość ambitny i muszę PESEL brać pod uwagę