Zauważyłem, że trochę za dużo czasu mi to zajmowało, a na dobrą sprawę wpisy były bardzo monotonne. Później próbowałem trochę mieszać z formą tygodniowych podsumowań i tego, jak je opisuję, ale wciąż nuda. Biegając w lesie przynajmniej mogłem co jakiś czas wrzucić, że spotkałem stado jeleni czy wystraszyłem się dzików, a teraz co najwyżej mogę raportować zaliczone psie kupy. Trochę słabo.
Obecnie mój trening można podsumować tak:
- biegam częściej,
- na większości treningów biegam krócej,
- na akcentach biegam więcej,
- łącznie biegam więcej,
- próbuję oswoić biegi bardzo spokojne/regeneracyjne (w GC wszystkie takie biegi nazywam Reg, żeby odróżnić je od BSów, bo te też biegam).
Generalnie próbuję stosować rady z artykułu z letsrun, który tu linkowałem kilka tygodni temu. Nic emocjonującego, bo ile razy można pisać, że wyszedłem biegać o 4:30-5:00 albo po pracy, albo że znowu nie zsynchronizowałem ładowania stryda i zegarka, przez co ten pierwszy był zbędnym dodatkiem do buta? Najciekawiej było gdzieś w połowie grudnia, jak robiłem trening na bieżni i było lodowisko (serio, serio) i przetestowałem kolce (nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze się w nich biegło w takich warunkach). I cross po City Trailu. Ale wtedy miałem taką sytuację w pracy, że nie bardzo miałem głowę, żeby opisywać treningi, a teraz to już nie pamiętam i się nie chce. Akcenty robię, bez fajerwerków, bez porażek, więc nuda. Nauczyłem się, że cyfra na treningu nic nie warta dopóki na zawodach jest słabiej. Relacją tętno-tempo przestałem się ekscytować, więc moje wpisy miałyby charakter właściwie mniej więcej w takim stylu:
BS: x km
Reg: y km
akcent
Reg: z km
BS: x-1 km
akcent
Fakt, teraz trochę eksperymentuję, ale może jak nabiorę do tego nieco dystansu, to uda się kilka zdań napisać dokładniej na czym ten eksperyment dokładniej polega (nie obiecuję, bo było kilka czynników, niekoniecznie sportowych, które mnie skłoniły do takiej a nie innej formy).
Generalnie mogę wrzucić link do profilu Stravy, ale sądzę, że grubo ponad 95% aktywności mam widoczną tylko dla siebie, więc to też nic nie da, bo 1 trening na kilka miesięcy plus zawody widoczne mogą dawać bardzo fałszywy obraz i takie coś mija się z celem. Teraz dochodzę do wniosku, że i wrzucanie samych tylko wyników zawodów trochę mija się z celem, bo też nie daje pełnego kontekstu, a jedynie wynik i tak naprawdę znika największa wartość dzienniczka treningowego. Łatwo pobiec, zrobić jakiś wynik i na koniec napisać "wszystko zgodnie z planem". To teraz trochę zagnałem się w kozi róg. Muszę to przemyśleć.
e:
Zdałem sobie sprawę, że tego posta pisałem dłużej niż większość moich podsumować tygodnia.
