Kilka tygodni temu pisaliśmy o skandalu dopingowym w Indiach, gdzie podczas lokalnych zawodów zawodnicy uciekali przed kontrolerami antydopingowymi. W biegu na 100 metrów wycofali się wszyscy zawodnicy poza jednym, który jak się okazało, po biegu nie przeszedł testu antydopingowego…
Wspomnianym sprinterem był Lalit Kumar, który samotnie pojawił się w blokach startowych i oczywiście bieg wygrał. Kumar powiedział, że pozostałych siedmiu sprinterów powiedziało mu, że cierpią na „skurcze” lub „naciągnięcie mięśni”. Teraz okazuje się, że również i on miał na sumieniu dopingowe historie.
Kumar uzyskał pozytywny wynik testu na obecność metabolitu sterydu anabolicznego drostanolonu, często stosowanego w kulturystyce w celu zwiększenia siły i redukcji tkanki tłuszczowej. W październiku urzędnicy NADA (Indyjskiej Organizacji Antydopingowej) powiadomili sportowca o niekorzystnych wynikach analiz. Z raportu, do którego dotarł dziennik The Indian Express, wynika, że test przeprowadzono 26 września, czyli w dniu finału biegu na 100 metrów.
Zawodnik zaprzeczył przyjmowaniu jakichkolwiek substancji poprawiających wyniki i uważa, że został wrobiony: – „Gdybym wziął jakieś leki zwiększające wydajność, uciekłbym jak reszta. Nigdy nie brałem żadnego dopingu. Czuję, że niektórzy trenerzy są zaangażowani we wrabianie mnie” – powiedział gazecie.
Sportowiec oświadczył, że nie złoży odwołania do NADA, w sprawie zbadania jego próbki B, ponieważ nie ma pieniędzy na opłatę za badanie. „Poszedłem do biura NADA i powiedziano mi, że muszę zapłacić 16 500 rupii za zbadanie mojej próbki B. Moja kariera została zrujnowana jeszcze zanim się zaczęła. Aby złożyć odwołanie, muszę znaleźć jakiś dowód, a obecnie go nie mam. Brałem odżywki białkowe i może były zanieczyszczone” – stwierdził sportowiec.
„Indian Express” doniósł, że wrześniowe zawody w Delhi, podczas których zawodnicy uciekali przed kontrolerami, skłoniło Światową Agencję Antydopingową (WADA), do wyrażenia zaniepokojenia tym, co dzieje się w Indiach.