Redakcja Bieganie.pl
Kilka tygodni temu Bieganie.pl razem z New Balance ogłosiło konkurs, w którym do wygrania był wyjazd na maraton do Londynu. Zwycięzcami okazali się Piotr oraz Anna. Na pięć tygodni przed biegiem spotkaliśmy się z naszymi laureatami, którzy opowiedzieli nam o swoich przygotowaniach i sportowych celach na przyszłość.
Na olsztyńskich ścieżkach biegowych o swojej przygodzie z bieganiem innemu olsztynianinowi Michałowi Podolakowi opowiadał nam Piotr.
– Zacznijmy od standardowego pytania: Kiedy zaczęła się pana przygodna z bieganiem?
– W 2014 roku i ani się obejrzałem, a minęło już osiem lat. Obecnie wychodzę na trening 4-5 razy w tygodni i w ciągu siedmiu dni pokonuję około 70-80 km. Mam 41 lat, dlatego muszę mierzyć siły na zamiary i racjonalnie podchodzić do mojego hobby.
– Trenuje pan wedle z góry ułożonego planu?
– Swego czasu kupiłem książkę zatytułowaną „Maraton dla zaawansowanych” i na podstawie zawartego w niej planu staram się układać swój trening.
– Rozumiem więc, że jest pan swoim własnym trenerem?
– Zgadza się. Treningi wykonuję samotnie, co oczywiście ma swoje plusy i minusy.
– Przed wygraniem konkursu planował pan start w Londynie?
– Do Londynu nie jest łatwo się dostać. Gdyby nie udało się wygrać konkursu bieganie.pl to pewnie wystartowałbym tydzień wcześnie w Polsce podczas maratonu warszawskiego, ale naturalnie jestem szczęśliwy, że będzie mi dane pobiec w tak prestiżowym maratonie.
– Porozmawiajmy zatem o planach na przyszłość. W jaki wynik celuje pan 2 października?
– Celem jest złamanie 3 godzin. Życiówkę mam 3:03. Parokrotnie byłem blisko złamania tej symbolicznej bariery, ale zawsze czegoś zabrakła. Mam nadzieję, że w Londynie w końcu dopnę swego i dwójka z przodu pojawi się przy moim wyniku.
– 42 195 m w stolicy Anglii będzie pana pierwszym zagranicznym startem?
– Biegałem m.in. w Berlinie, Rotterdamie i Manchesterze, skąd pochodzi mój rekord życiowy. Doświadczenie w bieganiu na wyspach jakieś więc mam.
– Londyn traktuje pan jako nowe otwarcie czy raczej fajną biegową przygodę?
– Prawdę mówiąc jestem już trochę znużony treningiem do maratonu. „Łupanie” kilometrów nie jest łatwe. W związku z tym, żeby głowa odpoczęła, po Londynie zrobię sobie przerwę od królewskiego dystansu.
– Na krótszych dystansach ma pan jeszcze coś sobie do udowodnienia?
– Dychę pobiegłem w 38:11. W przypadku półmaratonu jest to 1:24, dlatego fajnie byłoby się poprawić.
– Wobec tego życzę zdrowia i symbolicznej dwójki z przodu za pięć tygodni.
– Dziękuję.