Paweł Machowski
Biegacz amator, o charakterystycznej, wyprostowanej sylwetce w trakcie biegu. Dumny posiadacz tytułu "Serockiego Championa" oraz portretu Karola Krawczyka na nodze. Miłośnik piwa bezalkoholowego i szparagów.
Jeśli z wypiekami na twarzy nie śledzisz zawodów rozgrywanych rozgrywanych w Australii i Nowej Zelandii, czy biegów przełajowych w Afryce, aktualnie głównym źródłem kibicowskich emocji może być dla Ciebie śledzenie sezonu halowego w Polsce i Europie. Miting w Karlsruhe otworzył tegoroczny cykl zawodów World Athletics Indoor Tour, a na początku marca, w Toruniu odbędą się Halowe Mistrzostwa Europy. Na pierwszy rzut oka, zawody halowe mogą wydawać się dość dziwne – bieżnia jest krótka i pochylona, a rozkład konkurencji inny niż podczas zawodów rozgrywanych na stadionie. Jak wygląda rywalizacja w hali? Czym różni się od zawodów rozgrywanych w sezonie letnim? O pomoc w znalezieniu odpowiedzi na te pytania poprosiłem aktualnego, halowego Mistrza Polski na dystansach 1500 oraz 3000 m, a także cenionego pacemaker’a podczas zawodów na najwyższym światowym poziomie – Adama Czerwińskiego.
Pierwszą różnicą pomiędzy zawodami letnimi a halowymi, która na samym początku może wprawić niedoświadczonego kibica w zakłopotanie, jest ich program, zacznijmy zatem od zebrania podstawowych faktów. Hala lekkoatletyczna jest mniejsza od stadionu, bieżnia okrężna jest dwukrotnie krótsza i liczy 200 zamiast 400 m, wewnątrz niej znajdują się natomiast proste tory do biegu na 60 m oraz przestrzenie dedykowane konkurencjom technicznym. Ograniczenie przestrzenne sprawia, że część konkursów nie odbywa się wcale – w typowej hali lekkoatletycznej nie ma miejsca na rzut młotem, oszczepem ani dyskiem. Najdłuższym biegiem, rozgrywanym podczas imprez mistrzowskich jest 3000 m, w sprincie nie ma biegów na 100 m ani sztafety 4 x 100 m, płotkarze i płotkarki rywalizują natomiast jedynie na dystansie 60 m.Co ciekawe, istnieje różnica także pomiędzy mistrzostwami Polski a mistrzostwami Świata i Europy. W naszym kraju rozgrywa się bieg na dystansie 200 m oraz sztafetę 4 x 200 m, natomiast w mistrzostwach międzynarodowych biegu na 200 m nie ma wcale, a sztafety rywalizują na dystansie 4 x 400 m.Ciekawa jest także różnica pomiędzy rywalizacją halową, a stadionową na dystansie 400 m. Na otwartym stadionie zawodnicy biegną przez cały dystans po swoich torach, za to w hali, z racji na konieczność pokonania aż 2 pełnych okrążeń, zbiegają do wewnątrz, tak jak ma to miejsce w biegach średnich. Za sprinterską ciekawostkę uznać można halowy rekord świata na 100 m, ponieważ bieg na tym dystansie rozgrywany jest niezwykle rzadko, a aktualny rekord 9,98 s ustanowiony został przez Usaina Bolta podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w 2014 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie. Należy jednak pamiętać, że rekord ten jest nieoficjalny, a jego osiągnięcie możliwe było dzięki rozłożeniu specjalnie na tę okazję 100 m bieżni.
Podczas zawodów niższej rangi, dość często możemy natknąć się w ich programie na nieco mniej popularne dystanse, takie jak 300 m, 600 m czy 1000 m. Z czego to wynika? Dla wielu zawodników start w hali to pierwsza okazja do rywalizacji po zakończeniu sezonu letniego na stadionie. Na tym etapie przygotowań cenne jest tzw. „przetarcie” – pierwszy mocny bieg po dłuższej przerwie, podczas którego forma nie znajduje się jeszcze na najwyższym poziomie. Zapytany o swoje doświadczenia biegu na nietypowym dystansie, Adam Czerwiński odpowiedział, że poza „przetarciem”, głównie jest to okazja aby sprawdzić się na nietypowym dystansie i uzyskać odpowiedź na pytanie, w jakiej formie aktualnie jesteśmy, jednak docelowo zawodnicy skupiają się raczej na swoich głównych konkurencjach.
Jak bieganie w hali wygląda w praktyce? W porównaniu do otwartego stadionu, sporym ułatwieniem są kontrolowane warunki atmosferyczne – stała temperatura, brak wiatru czy opadów. Głównym utrudnieniem wydaje się z kolei długość bieżni i liczba wiraży do pokonania. Hale nie są sobie równe, w różnych halach są różne proporcje prostych i łuków, do tego dochodzą czasami problemy z klimatyzacją i suche powietrze, którym ciężko oddychać – komentuje mój rozmówca. W kwestii charakterystycznych, pochylonych łuków, największą różnicę można dostrzec pomiędzy bieżniami cztero i sześciotorowymi. Kiedy bieżnia ma 6 torów, wiraże są długie, a proste bardzo krótkie. Przy 4 torach proste są nieco dłuższe, za to profile łuków znacznie ostrzejsze, co stanowi szczególne utrudnienie dla wysokich zawodników, którzy muszą się na nich mocno pochylać i często zmieniać długość kroku. W równym, szybkim biegu, dużo łatwiej biegnie się po bieżni z 6 torami, natomiast podczas bardziej taktycznego biegu, bardzo trudne jest na niej wyprzedzanie – objaśnia Adam.
Przebieg rywalizacji stanowi kolejne wyzwanie, z jakim mierzyć się muszą startujący w hali zawodnicy. Na krótkiej pętli wszystko dzieje się szybko, a trudniejsze warunki sprawiają, że w trakcie walki o jak najlepszą pozycję, częściej niż na stadionie dochodzi do mało przyjemnych przepychanek. Biegi w hali są bardziej taktyczne. Potrzeba znacznie więcej koncentracji, cały czas trzeba myśleć o tym aby nie dać się zablokować, a w odpowiednim momencie kontrować. Na stadionie jest więcej miejsca i więcej czasu do namysłu, tutaj wszystko dzieje się błyskawicznie – powiedział Adam Czerwiński. Paradoksalnie, mojemu rozmówcy bardziej pasują biegi halowe niż na otwartym stadionie, bo chociaż tych drugich w ostatnim czasie miał też po prostu mniej, zdecydowanie woli ścigać się o miejsca niż o wynik.
Gdzie biega się szybciej? Krótki rzut oka na rekordy świata i najlepsze wyniki w sezonach nie pozostawia złudzeń. Dwukrotnie częstsze pokonywanie ciasnych wiraży to dodatkowy wysiłek i utrudnienie, które sprawia, że bieg na otwartym stadionie jest po prostu łatwiejszy. Przyglądając się sprawie bardzo szczegółowo, można wziąć pod uwagę także podłoże – bieżnie stadionowe kładzione są na betonie, w nowych halach pod tartanem znajdują się za to deski. Po deskach biega się przyjemniej niż po betonie, lecz trzeba umieć odzyskiwać z nich energię – ważny jest jak najkrótszy kontakt z podłożem. Bieganie po łukach, z powodu zmiany długości kroku, odbiera więcej energii niż jesteśmy w stanie odzyskać z biegu na prostych po tej „trampolinie z desek”. Na betonie nie ma takiej zależności – zauważa mój rozmówca.
Wpływ na osiągane rezultaty ma także ranga zawodów halowych. Dla większości zawodników nie jest to główny cel sezonu, imprezy na otwartym stadionie są ważniejsze, a medale mistrzostw Polski na otwartym stadionie cenniejsze, także ze względu na zdobywanie punktów dla klubów i uzyskiwanie stypendiów. Nie każdy startujący w hali szykuje na te zawody najwyższą formę, niektórzy odpuszczają je całkowicie, w sezonie letnim konkurencja jest natomiast dużo większa i to też z pewnością przekłada się na wyniki – podsumowuje Adam Czerwiński. Warto zwrócić uwagę również na to, że niewiele klubów w Polsce posiada stały dostęp do hali lekkoatletycznej przez całą zimę, dlatego poza nimi, trening w komfortowych warunkach, umożliwiających wejście na wyższe prędkości, wymaga wyjazdu na obóz klimatyczny lub krajowy do ośrodka z halą.
Pandemiczne obostrzenia mają niestety bardzo negatywny wpływ na jedną z najfajniejszych rzeczy, jakie wiążą się z zawodami halowymi, czyli na ich specyficzną atmosferę. Trybuny znajdują się bardzo blisko bieżni, kibice są dzięki temu bardzo blisko wydarzeń, a zamknięta przestrzeń sprawia, że w najbardziej emocjonujących momentach w hali robi się niesamowita wrzawa. Dla mnie, jako zawodnika jest to dodatkowa motywacja, silniej odczuwam rangę zawodów, dochodzi stres, ale w moim przypadku przekłada się to na jeszcze silniejszą mobilizację – mówi Adam.
Wielkość hali wpływa nie tylko na akustykę, ale także na widoczność rozgrywanych konkurencji. Podczas biegów ulicznych, w zależności od długości dystansu i wyznaczonej trasy, kibice widzą przebiegających zawodników maksymalnie kilka-kilkanaście razy. Na otwartym stadionie, w szczególności takim, gdzie bieżnia jest nieco oddalona od trybun, dobrze widać znacznie większą część rywalizacji, jednak są też momenty, w których trzeba wytężyć wzrok lub wyobraźnię. W hali wszystko widać jak na dłoni. Co więcej, poza możliwością dokładnego śledzenia biegów okrężnych, w polu widzenia znajdują się także pozostałe konkursy. Bliskość ich rozgrywania pozwala dostrzec i lepiej zrozumieć różnorodność świata lekkoatletyki. Mój rozmówce zwrócił jednak uwagę na to, że ta bliskość doprowadza czasem do niebezpiecznych sytuacji: Podczas jednego z biegów, na samym finiszu, widziałem tyczkę opadającą w moim kierunku po próbie oddanej przez tyczkarza. Wszystko działo się błyskawicznie i byłem już gotów na kolizję, uratował mnie jednak sędzia, któremu w ostatniej chwili udało się złapać opadający przyrząd.
Dlaczego warto zainteresować się halową odmianą lekkoatletyki? Słowo-klucz to emocje! Po pierwsze, w konkurencjach biegowych, gołym okiem widać, że na prawie każdym krótkim okrążeniu „coś się dzieje”. Zawodnicy co chwilę muszą walczyć o jak najlepszą pozycję przed ciasnym wirażem i niezależnie od czasu na mecie, dzięki licznym manewrom taktycznym, kibice dostają dużą porcję sportowych przeżyć.Po drugie, ciekawych wrażeń dostarczyć może oglądanie innych konkurencji, które swoim poziomem nie odbiegają od rozgrywek na otwartym stadionie (np. skok o tyczce), albo w ogóle nie są na nim rozgrywane (np. bieg na 60 m).Po trzecie, polska drużyna bardzo dobrze radzi sobie w halowych imprezach międzynarodowych, podczas których, bez żadnego odpuszczania, startowały ostatnio nasze najlepsze zawodniczki i zawodnicy. Mając w pamięci ubiegłoroczny Copernicus Cup, niesamowitą stratą będzie brak możliwości udziału publiczności w nadchodzących Halowych Mistrzostwach Europy, podczas których toruńska hala ponownie zatrzęsła by się w posadach od dopingu dla naszej reprezentacji. Mimo wszystko, nawet z perspektywy ekranu, sezon zimowy bynajmniej nie oznacza braku lekkoatletycznych emocji!