Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
W deszczowej aurze rozegrano wczoraj (31 sierpnia) w Olsztynie I Memoriał Zbigniewa Ludwichowskiego. Wspomnienie wybitnego trenera uświetniły znakomite pojedynki na 200 metrów. Dariusz Kowaluk (21.28) rzutem na taśmę pokonał Karola Zalewskiego (21.29), a Natalia Kaczmarek (23.56) nie dała się dogonić Marlenie Goli (23.80). Wartościowy rekord życiowy na 400 m wywalczył 18-letni Kacper Lewalski (47.96).
Trener Zbigniew Ludwichowski odszedł od nas nagle, 17 marca 2021 roku. Przez 46 lat pracy prowadził wielu medalistów mistrzostw Polski i imprez międzynarodowych. Na konferencji prasowej w przeddzień memoriału Ireneusz Bukowiecki nie ukrywał, że wolałby spotkać się w innych okolicznościach.
– Mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że będziemy mieli w Olsztynie miting lekkoatletyczny na najwyższym poziomie, z olimpijczykami w stawce. Z drugiej strony, szkoda, że do takiego wydarzenia dochodzi w związku ze śmiercią Zbyszka, mojego wieloletniego przyjaciela – mówił ojciec i trener Konrada.
O kulisach współpracy z trenerem Ludwichowskim opowiedział natomiast Karol Zalewski:
– Jak przyszedłem do trenera to powiedziałem, że chcę skakać w dal. Odpowiedział, że u niego będę sprinterem. Tak się stało i to była dobra decyzja, bo zacząłem zdobywać medale mistrzostw Polski, Europy i świata. Przez 7 lat naszej współpracy uzbierało się wiele anegdot… Trener był mi jak drugi ojciec. Jak nie było warunków do biegania w Olsztynie, to jeździł ze mną do Ostródy czy Dywit. A jak trzeba było, trenowaliśmy w lesie. Lubił puścić do treningu muzykę klasyczną. Było ciekawie – wspominał mistrz olimpijski.
We wtorek deszczowe chmury od rana spowiły niebo nad Olsztynem. Pomimo prognoz o zakończeniu ulewy w okolicach godziny 17:00, drobne, ale gęste krople nie miały zamiaru odpuścić. Sportowcy musieli więc wytoczyć przeciwko niepogodzie najcięższe działa: ortaliony, dobry humor i porządną rozgrzewkę.
Pierwszą biegową konkurencją na wysokim poziomie okazało się męskie 400 metrów. Kacper Lewalski stoczył emocjonujący pojedynek z reprezentantem gospodarzy Jakubem Kozackim. Ostatecznie 18-latek z Elbląga nie dał się dogonić i przeciął kreskę w życiowe 47.96. Kozacki niesiony dopingiem trybun musiał zadowolić się 2 miejscem i czasem 48.56. Oba wyniki dały nadzieję, że pomimo rzęsistego deszczu, na kortowskiej bieżni można tego dnia szybko zakręcić nogą.
Przed wyścigami na 200 metrów pań i panów, deszcz rozpadał się jednak jeszcze mocniej. Spokojny do tej pory wiatr, postanowił zaznaczyć swoją obecność i co jakiś czas obserwowaliśmy mocniej łopoczące flagi z logami sponsorów. Na pierwszy ogień do nierównej walki z kapryśną aurą poszły kobiety. Po 5 torze Natalia Kaczmarek uciekała Malenie Goli, która wystartowała bezpośrednio za jej plecami. Wiraż był jeszcze wyrównany, ale na finiszowej prostej podopieczna Marka Rożeja nie dała szans rywalce z Podlasia Białystok. Pomimo przeciwnego wiatru (-1.5) Kaczmarek uzyskała życiowe 23.56. Goli złapano 23.80.
W biegu mężczyzn Dariusz Kowaluk (pędzący po torze nr 5) szybko dał się dogonić startującemu z czwórki Karolowi Zalewskiemu. Były reprezentant lokalnego AZS UWM wpadł na ostatnią setkę jak po swoje. Wydawało się, że przy gorącym dopingu publiczności zwycięstwo będzie tak oczywiste, jak dla Ryśka i Grażynki mycie rączek. Na kratach Zalewski jednak niespodziewanie zwolnił i uniósł otwarte dłonie, jakby chciał powiedzieć ulewie: „Serio?”. Chwilę rozluźnienia rywala wykorzystał Kowaluk, dokładając głowę i przechylając szalę na swoją korzyść. Wyniki dalekie były od życiówek sprinterów. Kowaluk uzyskał 21.28, Zalewski 21.29.
Zawody zwieńczyły sztafety pokoleń, które rozegrano na dystansie 4×100 metrów. Drużyny stworzyli podopieczni trenera Zbigniewa Ludwichowskiego z różnych etapów jego kariery. Można powiedzieć, że niebo płakało deszczem, manifestując swój żal z powodu odejścia zasłużonego szkoleniowca. A może zawieszone nad stadionem w Kortowie krople, były jak łzy wzruszenia Zbigniewa Ludwichowskiego, który obserwował z wysokości z jakim rozmachem uczczono jego pamięć?
PEŁNE WYNIKI I MEMORIAŁU ZBIGNIEWA LUDWICHOWSKIEGO 1. Memoriał Zbigniewa Ludwichowskiego – DOMTEL-SPORT