Redakcja Bieganie.pl
To jeden z podstawowych parametrów interesujący ultrasów. Ale ultrasów mamy różnych, od takich, którzy na trasie spędzą około 5 godzin do takich, którzy spędzą ich 50. Suunto twierdzi, że jego zegarek w tej maksymalnie oszczędnej opcji wytrzyma do 120 godzin. Wg specyfikacji Garmin wytrzyma maksymalnie 85. Dla w pełni naładowanego zegarka są to czasy pracy w zupełności wystarczające do pokonania nawet bardzo długich tras. Ale te oszczędności „kosztują”. Koszty pojawiają się w zmniejszonej dokładności GPS i ograniczonej funkcjonalności. Przy założeniu maksymalnego wykorzystania funkcji i maksymalnej dokładności, Fenix wytrzyma 20 a Suunto 25 godzin. Pozornie znowu nieco wygrywa Suunto, trzeba jednak zdać sobie sprawę z tego, że funkcje zegarków nie są sobie do końca równe, Garmin posiada np możliwość wgrania normalnych geograficznych map pomagających w nawigowaniu, czego Suunto nie posiada a co na pewno mocno drenuje baterię.
Natomiast te bardzo długie czasy pracy wiążą się z koniecznością odcięcia wielu funkcji, w przypadku Suunto oznacza to np wyłączenie dotykowego ekranu, odczytu tętna z nadgarstka, jasności ekranu, czyli mamy zegarek o mocno ograniczonej funckjonalności. Suunto ma wiele opcji parametryzowania zegarka pod kątem pracy baterii i nie da się wg mnie tak naprawdę bezdyskusyjnie powiedzieć, że bateria w Suunto pracuje dłużej, lepiej, bo musielibyśmy móc wyłączyć te same funkcje w Garminie .
Te ograniczenia pracy czasu baterii wiążą się także z pracą GPS i dokładnością.
Często bardzo drogie zegarki potrafią pokazywać mało dokładne ślady, a tanie – dokładne. Często wiąże się to też z egzemplarzem, dlatego skupię się tutaj głównie na tym, co producent obiecuje w specyfikacji.
Tutaj Suunto wypada ciekawiej. Pomysł Suunto na oszczędzenia pracy baterii to tak zwany Fused track. Czyli zamiast odczytu GPS co sekundę, odbywa się on np co 120 sekund. Ale na podstawie innych czujników, takich jak: kompas, żyroskop i akcelometr, Suunto potrafi całkiem nieźle wyrysować ślad którym w ciągu tych 120 sekund się poruszaliśmy. DC Rainmaker zrobił porównanie i wygląda na to, że ten FusedTrack to nie ściema i działa całkiem nieźle. Chociaż z punktu widzenia oszczędności baterii, możemy się trochę zdziwić, że angażowanie trzech niezależnych czujników do obliczania śladu ma być takie energetycznie oszczędne.
Pomysł Garmina na ograniczenie zużycia baterii jest właściwie podobny, rzadszy odczyt GPS i próba odgadnięcia ścieżki na podstawie tylko jednego czujnika, ekcelometru. Na rysunku widać jednak, że Suunto wypada tu znacznie lepiej.
Na pierwszym rysunku brązowa ścieżka, to ścieżka odgadnięta przez Suunto 9, natomiast (rzeczywista ścieżka to fioletowa linia). Na drugim rysunku widać jak Fenix „odgaduje” ścieżkę i widać, że nie jest to odgadywanie szczególnie dobre.
Źródło:www.dcrainmaker.com, Fellnr.com
Co człowiek to inne potrzeby. Nie jestem ultrasem i nie wiem czy są jeszcze jakieś inne funkcje, które przez wszystkich ultrasów zostaną uznane jako ważna przewaga. Ale choćby ze względu na liczbę funkcji dostępnych w Garminie, których nie ma w Suunto można by uznać, że tutaj wygrywa Garmin. Są to:
– możliwość wgrywania map
– pulsoksymetr
– możliwość wgrania innych aplikacji
– monitoring dziennej aktywności (Suunto monitoruj ale mniej, nie monitoruje np snu)
– muzyka
– płatności
– live tracking
– miernik mocy
– segmenty Stravy
– parametry dynamiki biegu
– wirtualny partner, racer
Gdyby powyższą listę wycenić jednym punktem, to wydawałoby się, że jest równowaga. Jednak mimo, że ultrasem nie jestem wydaje mi się, że należy się więcej niż jeden punkt a zatem wygrana Garmina.
Waga zegarków, to 81g Suunto, 85 g Garmin.
Oczywiście tego typu „mecze” traktować należy z dystansem. Każdy zawodnik ma swoje preferencje i najważniejsze jego zdaniem funkcje. Co zatem wybierzecie zależy od was.
To co możemy spokojnie polecić, to kontakt ze sklepem eAzymut.pl gdzie siedzą ludzie, którzy na zegarkach „zęby zjedli” 😉 i potrafią wydać konkretną rekomendację jeśli tylko przedstawicie im wasze rozterki.